Oto najbardziej zakorkowane miasta świata. Łódź gorsza od Tokio, świetnie jeździ się po USA

Koronawirus zmniejszył korki, ale w krainach szerokich arterii sytuacja nadal jest dramatyczna. Oto TomTom i najbardziej zakorkowane miasta świata.

Jakie jest najbardziej zakorkowane miasto świata? Wydaje się, że akurat to, w którym mieszkacie staje się takie wtedy, gdy musicie gdzieś się szybko dostać. Irytujące. Ale lista, którą od lat publikuje firma TomTom, pozwala odetchnąć z ulgą i pomyśleć, że na szczęście inni mają jeszcze gorzej. Obejmuje 416 miast w 57 krajach na sześciu kontynentach.

Najbardziej zakorkowane miasta świata: tak było w 2020 r.

Rok 2020 był czasem pracy zdalnej, zamkniętych sklepów i zakazów prowadzenia różnorakiej działalności – a czasem również zakazów wychodzenia z domu. To musiało pozytywnie wpłynąć nawet na najbardziej zakorkowane miasta świata. Co nie znaczy, że ruch zupełnie się rozluźnił.

Jakie są waszym zdaniem najbardziej zakorkowane miasta świata?

Zanim przejdziemy do zestawienia, możecie zgadywać. Gdzie korki będą największe? Ja w ciemno postawiłbym na któreś z wielkich miast w Azji. Może Delhi? A może Afryka i Ameryka: Kair albo Meksyk? Sprawdźmy.

Uwielbiam ten filmik z Kairu. Szukajcie Polonezów i słuchajcie tej piosenki.

Miejsce pierwsze zajmuje Moskwa

Jak obliczono, średni czas przejazdu z miejsca na miejsce w rosyjskiej stolicy zajmuje aż o 54 proc. czasu więcej niż w przypadku „idealnych” warunków, czyli jazdy bez korków na tym samym dystansie. Powstaje pytanie, czy w Moskwie da się jeszcze w ogóle tak pojechać? Teoretycznie tak: w ciągu roku zanotowano tam 66 dni z mniejszym ruchem.

Na miejscu drugim: Mumbaj. Średnio 53 proc. dłużej i 133 luźniejsze dni. Czyli miałem dobrą intuicję. Numer trzy to Bogota w Kolumbii. Pierwszą piątkę zamykają: filipińska Manila i turecki Stambuł.

W pierwszej dziesiątce zmieściły się też: Bengaluru w Indiach, Kijów (byłem, rzeczywiście piechotą jest niemal zawsze szybciej, mimo ogromnych odległości), Nowe Delhi, Nowosybirsk i Bangkok.

Łódź znalazła się na miejscu 14.

To „najlepszy”, czyli najgorszy wynik ze wszystkich miast w Polsce. Średni czas jazdy w Łodzi przekracza „normę” o 42 proc. To oznacza, że w tym mieście jeździ się gorzej niż m.in. w Limie, Bukareszcie czy Tokio. Z kolei Kraków (miejsce 27.) jest gorszy od obstawianych przeze mnie Kairu i Meksyku. Warszawa jest na miejscu 47. Przegrywa z Londynem i Hong Kongiem.

Czy najbardziej zakorkowane miasta świata rozluźniły się w stosunku do 2019 r.?

Tak, ale nie aż tak bardzo, jak można by się tego spodziewać. Przykładowo, ruch w Moskwie zmniejszył się zaledwie o 8 proc. W Mumbaju: o 18, w Bogocie o 22, ale już w Stambule tylko o 7, a w Nowosybirsku: wcale. W chińskim Chongqing (miejsce 17), korki się nawet delikatnie zwiększyły – pewnie też dlatego, że Chiny szybciej od reszty świata uporały się z epidemią. W Łodzi: poprawa o 11 proc.

Co zaskakuje na liście?

Mnie zaskoczyły wspomniane, dobre wyniki Kairu czy Meksyku, ale największym szokiem jest niezła sytuacja w miastach amerykańskich. Najbardziej zakorkowane miasto USA, czyli Los Angeles, zajęło dopiero 85 miejsce, a Nowy Jork: 102.

Zerknijmy jeszcze na chwilę na listę europejską

Moskwa, Stambuł, Kijów, Nowosybirsk, Odessa, Sankt Petersburg, Charków, Łódź, Bukareszt, Samara: oto dziesięć najbardziej zakorkowanych miast w Europie. Brawo Łódź!

Jak widać, na tej liście dominują miasta z szeroko pojętego Wschodu. Z metropolii zachodnich, niezbyt dobrze wypada Dublin (miejsce 11 i 21 na liście światowej), ale np. znany z wielkich korków Paryż zajął dopiero europejskie miejsce 18 (i 42 na świecie). Co łączy większość z najgorszych miast w czołówce, może prócz Stambułu i Łodzi? Bardzo szerokie arterie. Pomyślcie o tych statystykach, marząc o poszerzeniu dróg, którymi codziennie jeździcie. To nie zawsze działa… albo inaczej: to rzadko działa.

Ostatnie miejsce na liście zajęło…

…miasto Greensboro-High Point w Karolinie Północnej w USA. W korkach spędza się tam tylko o 7 proc. więcej czasu niż się powinno. Spójrzmy, jak wygląda centrum tego raju dla kierowców. Rzeczywiście luźno. Jeździłbym.