Felietony / Wiadomości

Na wypadek w Szczytnie można spojrzeć z dwóch stron. Obie są prawdziwe

Felietony / Wiadomości 04.05.2020 320 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 04.05.2020

Na wypadek w Szczytnie można spojrzeć z dwóch stron. Obie są prawdziwe

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski04.05.2020
320 interakcji Dołącz do dyskusji

25 kwietnia w Szczytnie doszło do tragicznego w skutkach wypadku. Dziś podano, że jedno z potrąconych w nim dzieci nie przeżyło. 

Kierowca Forda Mustanga jechał zbyt szybko i stracił panowanie nad kierownicą. Dzień jak co dzień, widziałem o tym milion filmów na Youtube. Rozpędzony samochód bez kontroli wpadł na 54-letnią kobietę pchającą wózek z bliźniakami. Kobieta nie odniosła większych obrażeń, ale dzieci trafiły do szpitala, gdzie niestety jedno z nich zmarło.

Kierowcy nie aresztowano, dostał dozór policyjny. Co mnie zadziwia, bo… no właśnie, są dwie strony z których można spojrzeć na ten wypadek, dwa poglądy, dwa punkty widzenia, które ostatecznie pewnie spotkają się w tej samej konkluzji. 

Pogląd nr 1

Wypadki się zdarzają, a idioci i mordercy (i ci za kierownicą, i ci bez kierownicy) będą na świecie zawsze. Nawet w Szwecji wciąż istnieją ofiary wypadków drogowych. Można na wiele sposobów minimalizować ryzyko wypadków, ale one i tak raz na jakiś czas będą się zdarzać. Jeśli zetniemy do zera te mniejsze, bo ludzie względnie rozsądni nie będą już chcieli przekraczać przepisów, to zostaną nam te najbardziej krwawe i koszmarne, których sprawcami będą twardzi socjopaci, mający sobie wszelkie zasady zupełnie za nic. Takie wypadki są najbardziej medialne i mówi się o nich najgłośniej, a nawet jeśli zdarzają się rzadko, to są świetnym przyczynkiem żeby powiedzieć: wszyscy kierowcy to zabójcy, musimy wziąć ich za ryj. 

Co gorsza, ten pogląd faktycznie jest wprowadzany w życie, czego przykładem ulica Sokratesa w Warszawie. Po śmiertelnym wypadku z udziałem kierowcy pomarańczowego BMW, ulicę upstrzono bardzo trudnymi do przejechania kanciastymi progami poduszkowymi. Kierowcy małych samochodów i jednośladów ledwo są w stanie je przejechać. Wszyscy jeżdżący do tej pory przepisowo zostali ukarani dowaleniem im przeszkody. Ci, którzy lubią zap….., śmieją się z tego, bo na pozostałych ulicach w tej okolicy takich utrudnień nie ma i dalej mogą zapinać dwie paki. W żaden sposób nie poprawiło to bezpieczeństwa na innych ulicach ani w tej dzielnicy, ani w żadnej innej. Jest to działanie populistyczne bez żadnego sensownego uzasadnienia, wprowadzone na zasadzie „zróbmy to, zanim dotrze do nas że to bez sensu”. Progi wyspowe na Sokratesa nie sprawią, że szaleniec w Szczytnie nie zabije dziecka. 

Pogląd nr 2

Sprawca śmiertelnego wypadku to morderca. Szczególny rodzaj mordercy, który co do zasady nie chciał nikogo zabić ani nie wybierał ofiary swojego czynu, ale liczył się z tym, że jego zachowanie może do czyjejś śmierci doprowadzić. Jeśli jadę 49,8 km/h i zasłabnę, a mój samochód potrąci pieszego, nie jestem mordercą – po prostu zdarzył się nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Ale jeśli w tym samym miejscu jadę 149,8 km/h, to wiem że mogę kogoś zabić, liczę się z tym, a mimo to podejmuję to ryzyko. To coś podobnego do strzelania z broni ostrej w parku. Przecież ja chciałem tylko postrzelać do puszek, powie ktoś taki, kto tym sposobem zastrzelił przypadkowego człowieka. To się nazywa „zamiar ewentualny”. W związku z tym niearesztowanie kierowcy Mustanga to policzek dla elementarnego poczucia sprawiedliwości, a grożąca mu kara 8 lat więzienia jest śmiesznie mała, jeśli porównamy ją z karą grożącą typowemu mordercy – jest nią dożywocie. Tu dodatkowo mówimy o szczególnie groźnym i szkodliwym społecznie rodzaju czynu, jakim jest zabicie dziecka. Sprawca musiał być świadom konsekwencji swoich czynów, więc każda kara inna niż najwyższa byłaby zbyt łagodna. 

Wypadek w Szczytnie – konkluzja

Karać należy sprawcę, nawet bardzo surowo, włącznie z podaniem jego danych do publicznej wiadomości. Ale zarazem wypadek w jednym przypadkowym miejscu, nawet tragiczny, nie jest wyznacznikiem ogólnego trendu i nie powinien być przyczynkiem do podejmowania panicznych działań w organizacji ruchu. Zamiast tego potrzebna jest edukacja kierowców, znacznie bardziej nieuchronne kary za mniejsze wykroczenia (jak np. niespodziewane pomiary odcinkowe w różnych miejscach), niższy próg punktowy oznaczający utratę uprawnień, a w przyszłości, od której nie uciekniemy, inteligentny asystent prędkości ISA, który nie pozwoli przekroczyć danej prędkości w obszarze zabudowanym. Osobiście kibicuję elektronicznym systemom kontroli, które docelowo będą działać tak, że jak zachce ci się „poganiać po mieście”, to po powrocie do domu będzie już czekała na ciebie policja z filmikiem przedstawiającym co właśnie odwaliłeś, a ty kulturalnie oddasz jej prawo jazdy i zapłacisz karę w postaci wielocyfrowej liczby. 

Zdjęcie główne z kompilacji YT „Idioci w Mustangach”.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać