TechMoto

Tesla udostępni rywalom oprogramowanie chroniące przed hakerami. Dobry ruch

TechMoto 13.08.2018 21 interakcji
Adam Majcherek
Adam Majcherek 13.08.2018

Tesla udostępni rywalom oprogramowanie chroniące przed hakerami. Dobry ruch

Adam Majcherek
Adam Majcherek13.08.2018
21 interakcji Dołącz do dyskusji

Im większą rolę w prowadzeniu samochodów odgrywa połączenie z siecią, tym ważniejsze jest to, by były odporne na cyberataki.

W przeszłości nieraz okazywało się, że współczesne samochody nie są wystarczająco zabezpieczone przed atakami hakerów. Na Spidersweb.pl opisywaliśmy np. przypadek cyberwłamania do Jeepa Cherokee. Przy prędkości ponad 100 km/h w aucie nagle same włączyły się wycieraczki i zaczęły się przełączać stacje radiowe. Szczęśliwie było to zaplanowane włamanie, które miało pokazać, że samochody nie są odporne na działania cyberprzestępców. Hakerzy Charlie Miller i Chris Valasek podczas konferencji Black Hat w 2014 r. przyznali, że byli w stanie włamać się do tuzinów samochodów różnych marek. A dwa lata temu programiści z chińskiego Keen Security Lab zdalnie podpięli się do Tesli i przejęli kontrolę nad szyberdachem, światłami, wycieraczkami, a także, co gorsza, układem hamulcowym.

Zanim opublikowali swój wyczyn zgłosili problem Tesli i tamtejsi specjaliści szybko przygotowali odpowiednią łatę, która zlikwidowała ten problem.

Security first!

Elon Musk twierdzi, że jednym z największych wyzwań, jakie stoją przed samochodami autonomicznymi, jest właśnie zapewnienie maksymalnego poziomu bezpieczeństwa. I to nie tylko w kwestii systemów chroniących podróżnych, ale także rozwiązań uniemożliwiających ataki hakerskie. I w związku z tym, że Tesla ma już duże doświadczenie w tej materii, a Muskowi zależy na propagowaniu bezpiecznych rozwiązań, które pomogą ludziom przekonać się do pojazdów autonomicznych, zapowiedział, że podzieli się kodem źródłowym wykorzystywanym w jego produktach z innymi producentami samochodów. Bez opłat.

To nie pierwszy raz gdy Musk uwalnia patenty, które są jego własnością. Podobnie zrobił w 2014 r., gdy podzielił się z innymi producentami patentami dotyczącymi technologii samochodów elektrycznych. Dzięki temu inne firmy mogłyby zaoszczędzić czas i pieniądze, budując jednocześnie rynek, na którym i tak Tesla chce grać pierwsze skrzypce. 

Musk altruista?

Jakkolwiek nie dyskredytujemy pobudek Muska i nawet wierzymy, że faktycznie zależy mu na bezpiecznej jeździe autonomicznej, zgadujemy, że udostępnienie patentów na dłuższą metę po prostu mu się opłaci. Udostępni patenty, za opracowanie których musiał sporo zapłacić. To z pewnością wpłynie pozytywnie na jego wizerunek. Zresztą póki co to tylko to zapowiedział, trzeba poczekać aż zrealizuje tę obietnicę.

Po drugie, udostępniając kod na zewnątrz zapewni sobie dodatkowe źródło informacji na temat błędów, których być może póki co nie udało się zlokalizować jego inżynierom.

I po trzecie, udostępnienie tych rozwiązań innym może doprowadzić do sytuacji, w której staną się one standardem. A to, że pochodzą od Tesli i zostaną przejęte przez bardziej doświadczonych producentów, podniosłoby jej ocenę w oczach tych, którzy wciąż nie dali się przekonać do modeli tej marki.

Tyle, że dziś właściwie każdy producent prowadzi zaawansowane prace nad swoimi rozwiązaniami zapewniającymi bezpieczeństwo. Może się więc okazać, że kod źródłowy udostępniony przez Muska może się przydać w tym samym stopniu, co zbudowana przez niego podwodna łódź ratunkowa. 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać