Felietony

Motoblender 7 – subiektywny przegląd niusów motoryzacyjnych

Felietony 21.04.2018 180 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 21.04.2018

Motoblender 7 – subiektywny przegląd niusów motoryzacyjnych

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski21.04.2018
180 interakcji Dołącz do dyskusji

Motoblender, czyli subiektywny przegląd niusów motoryzacyjnych z komentarzem uruchamia się dziś po raz siódmy. Nie zwłóczymy, blendujemy!

Na początek rzut oka na mój ulubiony ostatnio rynek chiński. Jeep zaprezentował tam model specjalnie skonstruowany pod potrzeby chińskich nabywców. Nazywa się Grand Commander. Wielki Komandor. Nie bardzo się tam babrają z finezyjnymi nazwami. Masz Jeepa, jesteś wielkim komandorem, biedacy w elektrycznych skuterkach uciekają z drogi. Tak trzeba żyć. Nawet chińska nazwa tego wozu, Da Zhi Hui Gan, znaczy „wielki przywódca”. A jakiż to silnik będzie napędzać tego istnego drogowego potwora? Czyżby wrzucili mu jakieś konkretne V6 albo nawet V8? A borze uchowaj! Tak naprawdę Grand Commander jest przedłużonym Compassem. Ma silnik w poprzek i napęd na przód, 4×4 za dopłatą. Jedyny dostępny silnik to benzynowy 2.0 Turbo. I to jest naprawdę śmieszne, bo kupujesz coś co nazywa się jak „DROGOWY POŻERACZ WSZECHŚWIATÓW” i jesteś kolejnym leszczem w zwykłym SUV-ie, a typ w Audi A6 ma więcej cylindrów od ciebie.

Jeep Grand Commander

To nie koniec dobrych niusów z Chin.

Nowy koncept marki WEY (spółki-córki Great Wall) ma holograficzną asystentkę kierującego/kierującej. Ta elektroniczna postać w spódnicy została tak narysowana, żeby nie miała ani cech męskich, ani kobiecych, ani rysów europejskich, ani azjatyckich. Podziwiam. To musi być wyjątkowe, jedziesz a obok ciebie wyświetla ci się hologram jakiejś postaci, który cię sztorcuje. EEE!! Kierunkowskazu nie umiesz włączyć? Borze człowieku gdzie ty skręcasz, wiesz w ogóle dokąd jedziesz? A skąd ja mam wiedzieć, gdzie jest stacja benzynowa? Naprawdę musiałam trafić na takiego debila za kierowcę?
To byłby żonogram.
A serio, to nie mogę uwierzyć, że nie można rozmawiać przez telefon podczas jazdy, ale można stworzyć holograficzną asystentkę zawracającą kierowcy trąbę podczas jazdy. Superbezpieczne rozwiązanie.

Mercedes i Volvo będą dzielić wspólne silniki.

Wszystko za sprawą Geely, właściciela marki Volvo. Geely ostatnio kupiło prawie 10% akcji Daimler-Benz i ma dość znaczący głos (w postaci prezesa Geely – Li Shufu) jeśli chodzi o decyzje. Daimler ma dla odmiany kupić trochę udziałów Volvo. Czyli to wszystko jest jakiś przekręt finansowy na gigantyczną skalę. Jeśli firma A, do której należy firma B, kupuje udziały w firmie C, to dlaczego firma C ma kupić udziały w B? Nie klei się. Ale to korpologika, więc nie szukajmy w niej sensu. Natomiast całym sercem jestem za tym, żeby Volvo i Mercedes miały te same silniki. Najlepiej te z Geely, 2,4-litrowe benzyniaki Mitsubishi z lat 80. Ale bym nimi jeździł. A oto absolutnie ekskluzywna wizja wspólnego luksusowego modelu Volvo i Mercedesa:

Jakość zdjęcia nie jest najlepsza, bo było wykonane telefonem „Bratek”.

A skoro już o nie najlepszej jakości mowa: Sandy Munro, szef firmy Munro & Associates zajmującej się oceną konstrukcji inżynieryjnych od strony „wypadkowej”, przyjrzał się Tesli Model 3 i wystawił jej miażdżącą ocenę.

Po pierwsze – odcięcie prądu w razie wypadku. Jeśli wszystko jest zamknięte, musimy wydłubać zaślepkę z przedniego zderzaka, wyciągnąć z niej kable i podłączyć je do akumulatora. Dopiero wtedy wszystko się otworzy. Dobre dla złodziei, tak przy okazji. Inaczej nie będzie jak dostać się do przedniego bagażnika, gdzie znajduje się przewód, który należy przeciąć w dwóch miejscach. Świetna koncepcja. A nie można było zrobić uchwytu w kabinie z linką? Słyszeliście o takim rozwiązaniu? Skoro już mowa o linkach, to tylko przednie drzwi Tesli 3 mają awaryjne, alternatywne mechanizmy otwierania za pomocą tradycyjnej klamki i cięgna. Z tyłu nic takiego nie ma. Jak wóz zdechł i właśnie się pali, to albo rozwalasz tylne szyby i targasz dzieci przez rozbite szkło, albo wyciągasz je przez bagażnik z tyłu. Ale ten bagażnik jest żenująco zły, bo Tesla 3 jest durnym sedanem i tylna szyba się nie unosi. Sedanem? Czy to 1995 rok? To ma być nowoczesność?

Oto film:

A skoro już o 1995 r. mowa. To był rok, w którym Chubby Checker – taki muzyk i wokalista amerykański – wykupił z leasingu swoją lochę z pierwszego roku produkcji, a obecnie ją sprzedaje. Niezły ma gust ten Chubby Checker. W sumie to jest plan: nagrywasz jeden hit, a potem dzięki temu żyjesz jak pączek w maśle przez całe życie, jak w filmie „Był sobie chłopiec”. Nawet bym zniósł, że ludzie by mi cały czas śpiewali ten jeden przebój, gdybym w zamian za to mógł wozić się loszką. Chubby Checker (grubas w kratkę) jeździł W140 przez 23 lata i zamienił go w 2015 r. na aktualny model. Bez sensu. Pewnie teraz kombinuje czy nie dałoby się twist again z jakąś nowiutką loszką z 1995 r.

mercedes 400 se

Skoro już jednak mowa o klasykach, firma Classic Restorations z USA poinformowała, że można sobie będzie zbudować zupełnie od zera klasycznego Mustanga: Boss 302, Boss 429 albo Mach 1. Albo na bazie oryginalnego nadwozia stworzonego od nowa, albo na nowoczesnym Mustangu. Co kto lubi. Świetny pomysł. Zdecydowanie wydałbym na to swoje pieniądze, gdybym miał ich tyle co Li Shufu. A skoro już o tym mowa, to uważam, że jest wiele firm, które mogłyby wdrożyć ten model biznesowy, tzn. udzielić firmie od klasyków oficjalnej licencji na budowanie swoich dawnych modeli na zamówienie bogatych kolekcjonerów. W przypadku BMW liczyłbym na E36 coupe – w Polsce sprzedawałoby się lepiej niż smartfony za 400 zeta w Biedronce. Jeśli chodzi o Mercedesa to oczywiście kaczka. Volkswagen? Golf dwójka jeden trzy gaźnik, koniecznie trzydrzwiowy, na wąskim zderzaku i z LPG. Może być od razu z pokrowcami ze sztucznego tygrysa. W przypadku Skody widziałbym zaś replikę kultowej Fabii sedan – aby ją kupić, musisz wykazać, że prowadzisz ogródek działkowy.

I to już cały motoblender. Idę korzystać z uroków pogody, czego i Wam życzę.

PS. mieszkańcy Warszawy, uważajcie – jutro odbywa się Narodowe Święto Biegania W Spalinach Po Asfalcie, więc jest duża szansa, że nie dojedziecie tam, dokąd byście chcieli. I nie mówię tu wcale o kierowcach samochodów, bo kij im w oko – trasę zmienia lub zawiesza 61 linii autobusowych. SZEŚĆDZIESIĄT JEDEN LINII AUTOBUSOWYCH!!!

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać