Felietony

Motoblender 48/2019: całkowity zakaz odbierania śmieci

Felietony 21.12.2019 282 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 21.12.2019

Motoblender 48/2019: całkowity zakaz odbierania śmieci

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski21.12.2019
282 interakcje Dołącz do dyskusji

Zapraszam na Motoblender. Słowa kluczowe: motoryzacja, wiadomości, zeszły tydzień, opinia, subiektywne, nie zgadzam się, autor się nie zna.

Zaczniemy dziś od Angeli Merkel i od międzynarodowego incydentu, jaki miał miejsce w Polsce. Podczas jazdy w kolumnie nagle trzeba było przesadzać kanclerkę Niemiec do innego samochodu, ponieważ kierowca jej auta skarżył się na problemy z rozwijaniem mocy. Problem owszem był, ale polegał na tym, że ów kierowca zapewne niechcący włączył ogranicznik prędkości i potem nie umiał go wyłączyć. Zaczęło się więc dochodzenie, skąd taka wpadka. Wyszło na to, że osoba przewożąca Angelę nie miała przeszkolenia z obsługi rządowego BMW. Faktycznie, działanie tempomatu w siódemie jest dość zawiłe i można z łatwością się sypnąć czy mamy włączony tryb „regulatora” czy „limitera” prędkości, wskazanie wygląda podobnie, a działanie całkowicie się różni.

Powstaje jednak pytanie: skoro osoba wioząca takiego VIP-a nie bardzo wiedziała co robi, to czy reszta SOP wie co robi? Czy gdy trzeba będzie strzelać, to wystrzelają się nawzajem bo nie umieją używać broni? Czy to wszystko odbywa się na zasadzie „nikt nie chce, to niech Janusz prowadzi”? Pytania są retoryczne, ale odpowiedzi chyba jeszcze bardziej.

Cofająca śmieciarka zabiła pieszego

Do tego tragicznego wydarzenia doszło w Tychach. Młody mężczyzna cofał śmieciarką-kontenerowcem po chodniku i potrącił 55-letniego pieszego. Pieszy zmarł.

Wina kierowcy jest bezsprzeczna. Nie można potrącać pieszych na chodniku. Pozostaje pytanie, kogo ukarać. Czy tylko kierowcę, uznając że naruszył wszelkie zasady bezpieczeństwa wykonując ten niebezpieczny manewr? Czy może na karę zasługuje też jego pracodawca, który wysłał go samego po kontener ustawiony na chodniku, nie zapewniając mu nikogo do pomocy, kto ostrzegałby przechodniów o pracy hakowca i odganiał ich od hydraulicznego wysięgnika? Jak w ogóle należy postąpić w takiej sytuacji – czy pracownik powinien był odmówić wykonania polecenia do czasu upewnienia się, że odbiór kontenera będzie odpowiednio zabezpieczony? Niestety, wiem jak jest w takich zawodach. Pracownik to se może odmawiać co najwyżej przyjęcia wypłaty, a na co dzień to ma słuchać szefa i morda w kubeł.

I tu zasadniczo jest problem. Ja na przykład całkowicie rozumiem, że są sytuacje, w których ciężki sprzęt musi wjechać na chodnik. Koparki, śmieciarki itp. pojazdy służą potrzebom komunalnym i nie da się bez nich obejść. Powinny być jednak zabezpieczone, bo piesi to straszne ciamajdy i lezą gdzie chcą. Na podwórku obok mojego bloku śmieciarka parę lat temu potrąciła na śmierć kobietę. Do dziś nie wiem jak się mogło stać w tym miejscu – trzeba sporo wysiłku, żeby na malutkim podwórku nie zauważyć wielkiej, świecącej i piszczącej śmieciarki. Moim zdaniem ta sytuacja nie ma rozwiązania. Nawet najlepiej zabezpieczone prace z użyciem maszyn i pojazdów niosą za sobą jakieś niebezpieczeństwo. Ale jest ono względnie małe – ile osób ginie potrąconych przez manewrujące śmieciarki, a ile rozjechanych podczas przechodzenia przez jezdnię? Ale ten pierwszy przypadek lepiej się niesie w mediach, co może skłonić do wystosowania petycji o wprowadzenie całkowitego zakazu odbierania śmieci.

BMW chciało strollować Elona, a strollowało się samo

Elon w pewnym momencie tweetował, wrzucając kolejne liczby: 200k, 250k itp. – chodziło oczywiście o liczbę zamówień na Teslę Cybertruck. BMW też zaczęło nagle wrzucać tweety od 499 820 wzwyż i skończyło na 500 000. Chodziło tu o liczbę zelektryfikowanych samochodów BMW, które do tej pory wyjechały na drogi. Podkreślam, że słowo „zelektryfikowanych” jest tu kluczowe. Zelektryfikowany absolutnie nie oznacza „elektryczny”. Obejmuje to też hybrydy plug-in, klasyczne, a nawet te miękkie. Przypomnijmy, że „miękka hybryda” to coś w rodzaju „sprawiedliwości społecznej”, czyli dodanie dodatkowego określenia kasuje sens tego pierwszego. Miękkie hybrydy istnieją wyłącznie po to, żeby producenci mogli chwalić się obniżeniem emisji CO2, natomiast w normalnej jeździe nie mają one żadnych zalet związanych z niższym spalaniem. Owszem, silnik przyjemniej odpala przy start-stop, ale to tyle. Miękka hybryda pali dokładnie tyle samo co standardowy silnik spalinowy i dziwne, że do tej pory nikt tego wprost nie powiedział. Zatem wśród tych 500 tys. zelektryfikowanych samochodów BMW całkiem sporo po prostu jeździ paląc benzynę, ale w dowodzie ma literkę E i „w myśl przepisów jest elektryczna”. Jak jest naprawdę, nie ma żadnego znaczenia, bo liczy się kwit.

nowe bmw i3
ten jest elektryczny, tak

Szkoda, że niektóre serwisy podchwyciły to i przerobiły na fejk niusa, jakoby BMW wypuściło już pół miliona samochodów elektrycznych. Brawo Jasiu, jogibabu.

Inwestorzy nie są zachwyceni połączeniem PSA i FCA

Akcje PSA spadają. FCA – rosną, ale też bez szału. Automotive News Europe twierdzi, że połączenie FCA z PSA to efekt wiedzy o nieuchronnej śmierci silnika spalinowego i że bez takich połączeń się nie obejdzie, jeśli mamy naprawdę przejść na elektromobilność. Bo wiecie, elektromobilność wymaga tak ogromnych meganakładów finansowych, że biedne koncerny motoryzacyjne nie poradziłyby sobie z nimi bez zamienienia się w gigakoncerny. Aha, i stąd sukces Tesli. Stąd elektromobilność najlepiej ma się w Chinach, gdzie odpowiadają za to dziesiątki firm produkujących własne samochody elektryczne. Ale koncerny płaczą, że potrzebują dużo pieniędzy na inwestycje. A następnie te pieniądze na inwestycje wypłacają oczywiście w postaci dywidend swoim udziałowcom, którzy mają totalnie wylane na elektromobilność i na co dzień gniotą dwunastocylindrowymi Bentleyami, rechocząc z plebsu.

Problem polega na tym, że elektromobilność to rewolucja, a koncerny motoryzacyjne to władza. To nie władza robi rewolucję, tylko jest przez nią obalana. Wprawdzie nie zaliczam się do fanów Elona, ale niebywale się cieszę, kiedy widzę, że ludzie kupują Tesle zamiast aut produkowanych przez gigakoncerny i wolą pojazd produkowany w namiocie przez w sumie małą firemkę, a nie produkt motoryzacyjny od „czwartego największego koncernu świata”. Nie dajcie się zwieść, że wielkie połączenia ogromnych firm przyniosą komukolwiek korzyść z wyjątkiem udziałowców. Co najwyżej opóźnią nieuchronny upadek, ponieważ te wszystkie wielkie koncerny były graczami ery spalinowej. Kiedy era spalinowa się skończy, skończą się i one. Tak to widzę. Dajesz Elon.

tesla model y cena

Angielski system karania kierowców jest absurdalny wspaniały

Kierowca wyścigowy Oliver Webb jechał 52 mile w strefie ograniczenia do 50 mil na autostradzie o 3. nad ranem i został złapany przez kamerę. Teraz musi przejść obowiązkowy kurs „speed awareness” czyli dotyczący zagrożeń wynikających z przekraczania dopuszczalnej prędkości. Czyli przekroczył prędkość o 4% w miejscu, gdzie i tak żadni piesi ani rowerzyści się nie pojawiają, bo jest to autostrada. I była 3. nad ranem, godzina w której raczej nie ma wielkiego ruchu. Dodatkowo jest to fragment autostrady, w którym występuje zmienne ograniczenie wyświetlane na ekranach – czasem może to być 70, czasem 50 mph. Tym razem było 50, a pan Webb jechał 52. O ile wierzyć, że system mierzący prędkość jest perfekcyjnie skalibrowany i nie ma nawet 4-procentowego marginesu błędu.

W związku z tym potwornym przestępstwem zostanie wdrożona cała skomplikowana procedura wymagająca wymiany pism, zorganizowania sali, wynajęcia instruktora itp. Pan Webb na swoje szkolenie zapewne dojedzie samochodem i dowie się, że jadąc 52 w strefie 50 stwarza śmiertelne zagrożenie – a to, że jeszcze godzinę wcześniej w tym miejscu było 70 mph, nie ma żadnego znaczenia. Można zadać sobie pytanie, czy ta inwestycja sił i środków w tym przypadku cokolwiek zmieni? Nie wydaje się, żeby pan Webb miał skłonności do szaleńczej jazdy. Ale najzabawniejsze byłoby, gdyby jadąc na kurs osiągnął prędkość 31 mph w strefie 30 mph i musiał w związku z tym odbyć drugi kurs. Na ten drugi kurs powinien przyjechać rowerem, jadąc cały czas ogniem i przejeżdżając wszędzie przez czerwone, i potrącając staruszkę na pasach.

Oczywiście dzięki takiej polityce zera tolerancji dla drogowych bandytów w Wielkiej Brytanii ginie tak mało osób, a na autostradach nie ginie praktycznie żaden pieszy. Nie można więc jej krytykować. Mam nadzieję, że po kursie pan Webb przestanie jeździć szybko, także podczas wyścigów i zajmie się czymś pożytecznym.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać