Felietony

Motoblender 4/2020: wynik Lamborghini urus znacząco

Felietony 18.01.2020 170 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 18.01.2020

Motoblender 4/2020: wynik Lamborghini urus znacząco

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski18.01.2020
170 interakcji Dołącz do dyskusji

Zawsze jak Motoblender trochę się spóźnia, to pod innymi wpisami pojawiają się komentarze „a gdzie Motoblender”? Dajcie spokój, no przecież jakby miało nie być, to bym powiedział. 

W tym odcinku będę relacjonował wydarzenia motoryzacyjne ubiegłego tygodnia i okraszał je własnymi, subiektywnymi i impulsywnie wygłaszanymi opiniami. Ależ wodzu, co wódz…

To ja przepraszam.

Na początek chciałem nie zgodzić się z tekstem Grzegorza o miejscach do parkowania dla kobiet. Moim zdaniem oczywiście mogą powstać miejsca do parkowania dla kobiet, ale pod warunkiem, że kobiety nie będą mogły parkować na miejscach dla mężczyzn i zapanuje pełna segregacja. W przeciwnym razie mamy do czynienia z seksistowskim rozwiązaniem, które traktuje kobiety jakby były głupsze, gorsze, mniej zorganizowane, nie radzące sobie i ogólnie życiowe fajtłapy. Nie, panowie. Mamy 2020 r. Kobiety mogą i umieją robić to samo co mężczyźni. Nie trzeba przyjmować z góry, że są nieporadne i że wszyscy chcą je napaść. Przy czym mówię tu o tzw. krajach cywilizowanych. W tych mało cywilizowanych segregacja mężczyzn i kobiet trwa w najlepsze, dobrze jak w ogóle pozwalają im prowadzić samochody…

Wynik sprzedaży Lamborghini urus znacząco

Nie mogło się obyć bez tego suchara. Ale tak, Urus jest bestsellerem włosko-niemieckiej firmy. Rok 2019 to 4962 sprzedane Urusy i wzrost całej sprzedaży o 43% – dziewiąty rok wzrostów z rzędu. No i tak jak się wszyscy spodziewali, SUV ciągnie całą markę do góry. Bez niego byłaby wyjątkowo niszowa, skupiając się na nieperspektywicznym segmencie supersamochodów i mocnych gran turismo. A tak – jest SUV z silnikiem Audi na platformie Audi, wygodny, 5-drzwiowy, z dużym bagażnikiem itp. Nikomu nie przeszkadza, że on nie pasuje do etosu marki Lamborghini, tak samo jak nie pasował do niej model LM002. Jest samochód, jest logo, jest dużo koni mechanicznych: sprzedane. Etos jest dla klientów zupełnie nieważny, cała ta historia, spuścizna, dziedzictwo itp. – to wszystko o kant d. rozbić, bo jak mam Lamborghini, to mam je po to żeby 1) podkreślać swoją zamożność, 2) być najszybszym, 3) pozyskać najlepsze samice. Skoro w tej sprawie mamy już jasność, to teraz możemy otworzyć sobie włoskie wino i poczekać na SUV-a Ferrari. Nie wiem, dlaczego do dziś się nie pojawił.

Lamborghini Urus

25% islandzkiego rynku motoryzacyjnego to auta na prąd

A widzicie? I co? Da się? I można? E? – tak mogliby powiedzieć fani elektromobilności, gdyby skomentowali wyniki z Islandii. To oczywiście prawda z tymi 25 procentami, ale jeśli spojrzymy na liczby bezwzględne, to są one pomijalne. Na Islandii sprzedało się 2925 samochodów elektrycznych i plug-in. W Danii, gdzie udział pojazdów z wtyczką w rynku to ponad 5%, w ciągu roku udało się opędzić ok. 10 000 takich pojazdów. Dla odmiany we Francji, gdzie pojazdy elektryczne i plug-in to zaledwie 3,4% rynku, rok 2019 oznaczał sprzedaż na poziomie prawie 70 tys. aut. Tak naprawdę liderem elektromobilności w Unii Europejskiej jest Holandia, gdzie udział prądziaków sięgnął 15% w 2019 r. (66 tys. pojazdów) – ale to dlatego, że od 2020 r. Holandia obniża ulgi podatkowe dla samochodów elektrycznych, więc Holendrzy kupili coś na baterie, dopóki to było opłacalne.

No i teraz trzeba sobie zadać pytanie, co dalej. Bo wskaźniki rosną, procenciki nawet ładne, ale w liczbach bezwzględnych dość nędznie. Chyba już widać, że bez kija się nie obejdzie. Marcheweczka spoko, zawsze smaczna, tyle że trafia głównie do tych, którym smakuje – a trzeba trafić do tych, którym nie smakuje. Więc czas sięgnąć po kij.

Skoro już mówimy o kiju

W Krakowie, jeśli się pomylisz z płaceniem za strefy parkowania, to dostaniesz mandat. Nie za brak opłaty – opłata jest jak najbardziej wniesiona. Problem polega na tym, że są trzy strefy i bilety parkingowe są niewymienne między nimi. Jeśli używasz aplikacji, a nie parkomatu i nie wiesz, w której strefie jesteś, to lepiej nie zapłacić w ogóle, niż zapłacić za najdroższą – będziesz mniej stratny. Innymi słowy – wjechałeś do Krakowa, ściągnąłeś sobie aplikację do płacenia za parkowanie, parkujesz, ale nie wiesz czy to A, B, czy C. Trudno, to płacisz za A, najwyższą stawkę, 6 zł za godzinę. A nie nie nie, to tak nie działa. Nieważne że zapłaciłeś, ważne że złą kwotę. I cyk mandat!

Miasto oczywiście może się tłumaczyć, że strefy są osobne, osobno zarządzane, że bilety (również w formie elektronicznej) są niezamienne między sobą itp. itd. Posunięto się nawet do stwierdzenia, że każda strefa to osobne kino, a przecież bilety do Multikina nie obowiązują w Cinema City. No i bilety z Wrocławia nie obowiązują w Krakowie. To wszystko prawda. Ale karanie mandatem kogoś, kto uiścił opłatę jest niezgodne z prawem, ponieważ na wezwaniu do zapłaty „opłaty dodatkowej” jako powód podano „brak ważnej opłaty”, a to nieprawda. Uważam, że taka sprawa jest do wygrania w sądzie (tzn. przynajmniej ja bym próbował) – argumentując, że kara w postaci opłaty dodatkowej może być nałożona tylko wtedy, gdy ktoś parkował na obszarze płatnym, ale nie zapłacił, tzn. pieniądze nie wpłynęły na konto operatora strefy. A jeśli wpłynęły, to można co najwyżej upomnieć parkującego, że pomylił strefy. Do tego jest jeszcze jedna kwestia: gdyby ukarano mnie taką opłatą i przegrałbym sprawę, to wniósłbym o zwrot tego, co zapłaciłem. Powód jest prosty: skoro nie zapłaciłem, to skąd macie te pieniądze?

Hummer H1 swap

Hummer ma wrócić jako elektryczny

Hummer umerł, ale ma zostać wskrzeszony. To znaczy takie są plany, żeby był submarką w ramach GMC dla elektrycznych SUV-ów. Może to ma jakiś sens, bo w końcu „hum” to szum, taki jak szum prądnicy. Nawet Frank Zappa miał piosenkę „Dinah Moe Humm”, czytaną jak „dynamo hum” czyli szum prądnicy. Nieważne. Ważne, że znowu chcą robić SUV-y, jeszcze większe i potworniejsze, tylko że elektryczne. Ja rozumiem, że ludzie chcą, ale zawsze mi się wydaje że jest jakieś minimum odpowiedzialności społecznej, jak się jest korporacją i może istnieje moment, w którym można powiedzieć „wystarczy, nie potrzeba nam kolejnych bilionów, damy sobie radę bez nich dla ogólnej równowagi” – ale coraz częściej sądzę, że jednak go nie ma, i w pogoni za kompletnie zbytecznymi zyskami (które nie zostaną przeznaczone na nic, po prostu będą zakumulowane) można zniszczyć wszystko co istnieje, a martwić się będziemy później. To tak jakby ktoś był ciekaw, co zniszczyło środowisko naturalne – pazerność i nieopanowanie korporacji. Oczywiście z przyjemnością przetestuję elektrycznego Hummera, na pewno będzie wspaniały.

I na koniec o prędkości

W Michigan podniesiono na niektórych drogach limit prędkości z 70 do 75 mil. 75 mil to 120 km/h. Okazało się, że to zwiększyło liczbę wypadków o 17%, podczas gdy na pozostałych drogach w analogicznym okresie liczba wypadków wzrosła o 3,4%. Trudno jednak znaleźć jednoznaczny wzór, dla którego tak się dzieje, bo w innych stanach, w których można jechać 120 km/h liczba wypadków czasem wzrosła, czasem spadała. Ogólnie jednak tendencja jest wzrostowa. Problem w tym, że w wielu krajach europejskich jest limit 120 km/h na autostradzie, a statystyki wypadków – o wiele niższe niż w Stanach Zjednoczonych. Zatem prędkość to tylko jeden z czynników. Są jeszcze inne, o których nic nie napisano, np. opony. Amerykańskie ogumienie jest straszne i zwykle w strasznym stanie. Nie jest też sprawdzane podczas badania technicznego (z wyjątkiem Pensylwanii). Strzelające opony są o wiele powszechniejsze niż w Europie – to raczej nie wpływa pozytywnie na bezpieczeństwo.

Do tego dochodzi kwestia używania telefonów podczas jazdy. W Stanach byłem bardzo zdziwiony, jak mało osób rozmawia przez telefon. Musieliśmy w trakcie naszego pobytu parę razy gdzieś zadzwonić, to jedyna osoba która odebrała, to był imigrant z Chorwacji. Wszyscy inni jedynie odpisywali na SMSy albo messengera, nieustająco. W samochodzie też. Na amerykańskim freewayu co chwilę są „text stops”, czyli miejsca gdzie możesz się zatrzymać i odpisać. Albo napisy „IT CAN WAIT” – to może poczekać. A i tak wszyscy jadą i piszą SMSa albo mesydż. Ciekawe jak to wpływa na bezpieczeństwo…

Rozpisałem się! Koniec Motoblendera. Idźcie obejrzeć film o Skodzie.

 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać