Uncategorized / Felietony

Motoblender 27/2019: nie wiedziałem, że Kamil Durczok ma BMW X6

Uncategorized / Felietony 27.07.2019 386 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 27.07.2019

Motoblender 27/2019: nie wiedziałem, że Kamil Durczok ma BMW X6

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski27.07.2019
386 interakcji Dołącz do dyskusji

Witam w Motoblenderze. To taki cykl, gdzie podsumowuję wiadomości blebleble wszyscy wiedzą, a jak nie wiedzą, to tu kliknąć proszę.

Wczoraj po południu media obiegł nius: Kamil Durczok spowodował wypadek pod wpływem alkoholu! Wchodzę ci ja na tego niusa i co widzę? Że po pierwsze nie wypadek, tylko co najwyżej kolizja. Po drugie – oj tam zaraz pijany! 2,6 promila to nawet nie jest dawka śmiertelna. Po trzecie – potępiam to że był pijany, ale jeszcze bardziej potępiam to, że jechał BMW X6. Też bym się napił, jakbym musiał jechać BMW X6, różnica jest taka, że ja bym jednak wtedy nie pojechał. Trzeba mieć w życiu jakieś zasady, nie jeździ się takimi samochodami po prostu.

Jednak ciekawe jest co innego. Znaleźli się ludzie, którzy twierdzą że pan Kamil wracał z Warszawy na Śląsk. Możliwe. Ale jak mogło więc dojść do tego, że miał 2,6 promila w połowie drogi? To ile miał jak wsiadał, pięć? Czy też popijał przez słomkę alkohol prowadząc swoje X6? Dziwne. Czekam teraz tylko na dementi, że to jednak nie był Kamil Durczok, tylko inny, bardzo podobny były dziennikarz.

Ssangyong Actyon
Samochód bardzo podobny do BMW X6.

Zła passa BMW trwa

W Expressie Ilustrowanym znalazł się artykuł o młodzieńcu, który w pięknym stylu uszczuplił populację E36 o kolejne coupe. Skutecznie zdjął przystanek autobusowy, wpadając na niego bokiem przy dużej prędkości. Wiecie jak to jest – nieważne jak, byle bokiem. Tutaj ta zasada znalazła pełne zastosowanie. Podobno policja bada przyczyny wypadku. Zupełnie niepotrzebnie, ja już je znalazłem po obejrzeniu krótkiego filmiku: przyczyną wypadku było to, że kierowca ten po prostu lubił zap……..ć. Po zdarzeniu obaj mężczyźni o własnych siłach opuścili zniszczony pojazd. Nie podano czy udali się do autokomisu nabyć następny. Jedno jest natomiast pewne: stawki OC za stare BMW jeszcze wzrosną. Takie rzeczy dzieją się przecież codziennie.

Czy to koniec Mustanga w Europie?

Informacja nie jest jeszcze pewna, ale mamy ją z dość wiarygodnego źródła. Jesteśmy w trakcie ostatecznego sprawdzania, ale coraz więcej wskazuje na to, że od 2020 r. Mustang znów zniknie z Europy. Krótki to był zryw, jak śpiewał Ryszard Riedel. Chodzi oczywiście o kary za nadmierną emisję CO2. Mustang sprzedaje się tak dobrze, że Ford musiałby płacić za niego horrendalną karę, więc lepiej go utłuc. Dobrze, uwaga, jeszcze raz w punktach, żebyście dobrze zrozumieli:

  • masz produkt, który dobrze się sprzedaje na rynku i przynosi ci zysk
  • przychodzi Superpaństwo lub Oberpaństwo i mówi „ten produkt jest zły i brzydki. Będziesz płacił zań karę”.
  • za inne produkty tego typu inni producenci kar nie płacą
  • wycofujesz więc swój produkt z rynku

I teraz żeby było na 100% jasne: to jest całkowicie zgodne ze swobodą prowadzenia działalności gospodarczej w UE. Te rzeczy nie pozostają w żadnej sprzeczności.

Tego by mogli wprowadzić. Fot. Tomasz Gr

Corvette a Ford GT

Ostatnio obejrzałem film Demiuro o Fordzie GT i przypomniałem sobie, że za ten samochód Ford żąda ponad 500 tys. dolarów z opcjami, ewentualnie coś pod 450-490 tys. dolców w bazowej wersji, której nikt nie kupuje. A mówimy o supersamochodzie z silnikiem V6, nie V8 (dokładnie 3.5 Ecoboost), którego może objechać przeciętna Tesla S w jakieś wersji P90 czy P100 Dual Motor.

I teraz najciekawsze: GM chce sprzedawać Corvette C8, też z silnikiem centralnie, ale za to z 6,2-litrowym V8, za ok. 60 tys. dolców w podstawie. Zatem za jednego Forda GT będzie można mieć 8 Corvette. Cena 60 tys. dolarów za coupe z silnikiem pośrodku i to 8-cylindrowym wydaje się wręcz nie do uwierzenia. Jeszcze bardziej nie do uwierzenia jest ta 8-krotna różnica. To co takiego ma Ford, czego nie ma Corvette, co uzasadniałoby osiem razy wyższy stiker prajs? Aj hew noł ajdia!

2020 Corvette C8
60 tys. dolarów
500 tys. dolarów

Skoro już mowa o Corvette

Widzicie, Bob Lutz znowu miał rację, a ja tak z niego polewam. Podobno General Motors całkiem na serio planuje stworzyć kolejną submarkę Corvette, a w jej ramach oferować nie tylko swój najnowszy samochód sportowy za grosze, ale także sportowego SUV-a i sedana. Noo i to jest rewolucyjny plan! To jest świeże! Tego jeszcze nie było. A może było? A może nikt już nie pamięta, jak kilkanaście lat temu General Motors w pień wycięło dziwaczne i nierentowne marki w gamie? Pontiac, Hummer, Geo, Oldsmobile i Saab padły ofiarą tej restrukturyzacji i wtedy mówiło się, że trzeba upraszczać paletę, żeby nie wprowadzać zbytecznego zamieszania i nie bełtać klientom w głowach.

Czyli marka Corvette musi powstać, i jest świetnym pomysłem. To ma sens.

Tymczasem w Paryżu nie robią z owsa ryżu

…tylko zabraniają jeździć samochodem. Francuska stolica zmaga się z kolejną falą upałów, a jednym ze sposobów na zwalczenie zanieczyszczenia powietrza związanego z tą falą jest właśnie zabronienie jazdy autem. Wykorzystuje się tu system naklejek znany jako Crit’Air – w dane dni nie można jeździć z naklejką 3, 4 lub 5 – prawo do przemieszczania się dają tylko naklejki 1 i 2. Świetnie Paryżu, ale zastanawiam się, czyś dalej wart mszy, skoro odwalasz takie numery. Przecież wiadomo, że za zanieczyszczenia związane z ruchem pojazdów odpowiada głównie unos wtórny oraz ścieranie się opon i klocków hamulcowych. Zatem nie rozumiem sensu dzielenia aut na pięć kategorii. Te pierwsze dwie mają nieścieralne opony i nie unoszą pyłu jak jadą czy co? Czy nie łatwiej zamiast dzielić ludzi na lepszych i gorszych, byłoby po prostu wprowadzić całkowity zakaz jazdy samochodem? Mówię całkiem serio. Jeśli chcemy pozbyć się zanieczyszczeń od pojazdów, nie dzielmy ich na takie i owakie, po prostu ich zakażmy i zobaczmy, czy to coś dało.

citroen 100 lat zlot
Zabraniałbym.

Nasz test hulajnogi elektrycznej „dla kobiet” nie pozostał bez reakcji dystrybutora

Spodziewałem się tego, więc mamy kolejną małą aferkę. Chodzi dokładnie o kwestię hamulców: moim zdaniem hulajnoga posiada układ hamulcowy roboczy obsługiwany dźwignią na kierownicy i hamulec awaryjny, który działa przez dociśnięcie tylnego błotnika do opony. Dystrybutor jednak pozwala sobie mieć inne zdanie i twierdzi, że oba te hamulce są równoważne, nie ma tu żadnego układu „roboczego i awaryjnego”, czyli można hamować na obydwa sposoby.

Oczywiście tak jak napisałem w teście, jest to możliwe, i wówczas skuteczność hamowania nie budzi zastrzeżeń, tyle że nie jest do końca bezpieczne, ponieważ hulajnoga elektryczna rozwija większe prędkości niż napędzana nogą i deptanie tylnego błotnika w czasie jazdy wymaga dużo wprawy w utrzymywaniu równowagi. Ale ponieważ mam akurat ładną, okrągłą liczbę spraw sądowych o obrażanie dóbr osobistych samochodów i nielegalne pokazywanie publicznie dostępnych numerów rejestracyjnych, uznałem że zmienię treść testu.

I na koniec: jak ładować Teslę 3?

Amerykanie to frajerzy. Zostawiają dostępne, nieogrodzone gniazdka elektryczne na swoich posesjach. Jeśli zatem rozładuje ci się elektryczne auto, po prostu szukasz kogoś, kto ma zewnętrzne gniazdko i wtykasz tam swój przewód do ładowania, oczywiście nie pytając właściciela o zgodę. Na Florydzie jakiś typ w ten sposób ładował swoją Teslę 3 „na piracie” przez 12 godzin. Sądzę, że będzie się to działo coraz częściej. No bo przecież jak kradniesz komuś benzynę z baku, to jest kradzież, bo ta benzyna jest już jego. A tutaj to zupełnie co innego, przecież prąd w gniazdku jest dla wszystkich. To takie nieco socjalistyczne podejście do tematu ładowania samochodów elektrycznych. Już wyczuwam biznes w instalowaniu zabezpieczeń dla zewnętrznych gniazdek elektrycznych i to nie tylko w Stanach Zjednoczonych.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać