Felietony

Motoblender 16/2020: Autoblog to najlepszy serwis motoryzacyjny

Felietony 11.04.2020 1034 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 11.04.2020

Motoblender 16/2020: Autoblog to najlepszy serwis motoryzacyjny

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski11.04.2020
1034 interakcje Dołącz do dyskusji

Zapraszam na kolejny Motoblender, edycja pandemiczna. Dziś będzie o tym i o owym, o Tesli, Skodzie i prezesie Kaczyńskim, a wszystko podlane subiektywnym sosikiem. Czyli nihil novi sub sole.

Na początek jednak coś zupełnie z innej beczki. Urządziliśmy w redakcji Spider’s Web konkurs na najlepszy serwis motoryzacyjny w internecie o nazwie NOSEM (Niezależna Ocena SErwisów Motoryzacyjnych). Jurorami byli nasi redaktorzy. Ja byłem przewodniczącym jury, w prezydium zasiadał jeszcze kolega Adam, a nad prawidłowym przebiegiem konkursu czuwał prezes naszej firmy. Zgodnie z przewidywaniami Autoblog.pl wygrał w następujących kategoriach:

  • najlepszy serwis motoryzacyjny w internecie
  • najwyższa wiarygodność zamieszczanych treści
  • najlepsza jakość zdjęć
  • najciekawsze testy nowych samochodów
  • najlepsze przeglądy ofert aut używanych
  • najbardziej opiniotwórcze źródło wiadomości o motoryzacji

Czyli zdobył wszystkie nagrody we wszystkich kategoriach jakie były brane pod uwagę. Teraz już – mam nadzieję – nie macie wątpliwości, który serwis motoryzacyjny jest najlepszy.

Litości, co to za jakieś bzdury?

Kto przeprowadza konkursy sam dla siebie i potem w nich wygrywa? Przecież taki konkurs jest o kant d… potłuc. To musi być żart. No więc nie, to nie jest żart, to tylko nawiązanie do tegorocznego konkursu amerykańskiej organizacji Kelley Blue Book. To taki odpowiednik naszego Eurotaxu, zajmują się wyceną i oceną samochodów nowych i używanych. Ponoć dane pochodzą aż od 12 tys. klientów i są elementem rocznego zestawienia o nazwie Brand Watch. KBB je tam zebrało, przetworzyło, podsumowało, bęben maszyny losującej jest pusty i beng! Wypadają wyniki „oceny klientów” przygotowane przez KBB. Uwaga:

  • najlepsza marka luksusowa ogólnie – TESLA
  • najlepszy stosunek ceny do jakości – TESLA
  • najbardziej wyrafinowana marka luksusowa – TESLA
  • najlepsza marka sportowo-luksusowa – TESLA
  • najlepszy design i stylizacja dla marki luksusowej – TESLA.

Brzmi wiarygodnie! Elon, wiedziałeś o tym? [Elon kręci przecząco głową; w najśmielszych snach się tego nie spodziewał]

tesla koła 18 cali kołpaki
LUKSZURY RIFAJN BRAND

„Fakt” nazywa Skodę Superb II „limuzyną”

Chodzi o to, że prezes tego i owego, pan Jarosław, przyjechał sobie na cmentarz złożyć kwiaty na grobach bliskich, choć dla wszystkich innych cmentarze były zamknięte. Nie od dziś wiadomo jednak, że prezesi mogą więcej, tzn. te wszystkie ograniczenia państwowe są po to, żeby to prezesowi było łatwiej w razie czego. Wyobrażacie sobie, jak trudne logistycznie byłoby zorganizowanie wizyty prezesa na cmentarzu, gdyby był on normalnie otwarty? Trzeba byłoby wszystkich wyganiać, a tych którzy nie zdążyli wyjść, profilaktycznie zagrzebać. No ale nieważne, ważne czym przyjechał: Superbem II.

I teraz nasuwa się pytanie: czy Superb II to limuzyna? W pewnym sensie tak, no bo jest czarna i trójbryłowa, i dość duża. Trudno jednak postawić takiego Superba II na przykład przy klasie S i nazwać je ogólnie „limuzynami”, no bo jednak jakby klasa S jest trochę większa i droższa. Ale czy nie jest też tak, że w cokolwiek wsiądzie Prezes, staje się od razu limuzyną? Przecież Prezesa z natury wozi się limuzyną. Wielu umiłowanych przywódców na świecie jeździ SUV-ami, np. filipiński prezydent Rodrigo Duterte na co dzień używa opancerzonej Toyoty Land Cruiser i w tym momencie jest to jego limuzyna. Nawet gdyby Prezes na miejsce przybył zupełnie zwykłym wozem, ten zupełnie zwykły wóz byłby jego limuzyną. Swoją drogą taki Superb II pokazuje, że Prezesowi z pewnością nie zależy na blichtrze, przepychu i bogactwie. On po prostu chce żeby było po jego myśli, a reszta jest zupełnie nieważna.

Ferrari bucha zyskownością

Ile zarabia Ferrari na każdym samochodzie, tak średnio? 10 tys. euro? Nie. 20 tys. euro? Nie. 86 tys. euro? Tak. Każde sprzedane Ferrari to dla włoskiego producenta taki zysk, jak dla Forda 900 sztuk sprzedanych aut. No i oczywiście: to wspaniale! Brawo dla nich! Świetna robota, włoscy przyjaciele! Niech Was COVID-19 omija! Itp.

A teraz pytanie do nabywców Ferrari: czy nie macie wrażenia, że jesteście robieni w balona? Jeśli tak ogromny odsetek ceny, średnio 1/4, jest zyskiem na czysto dla producenta, to czy nie wydaje się Wam że te samochody są po prostu przedrożone w stosunku do tego co oferują? Tak, znam odpowiedź: nie są, bo klienci je kupują. Jakby były za drogie, to by ich nie kupili. Klienci chcą znaczka Ferrari i dostają znaczek Ferrari, co więcej – są zachwyceni, że wydają tak strasznie dużo forsy. Poprzez wydanie strasznie dużo forsy udowadniają bowiem światu, że są bogaci, a inni są biedni. I tak to się kręci. A po kryzysie bogaci będą jeszcze bogatsi, a biedniejsi jeszcze biedniejsi. Halo pan Piketty? Tu taka sprawa jest…

Ferrari Testarossa
Ja mogę przepłacić za takie 365.

Amerykańscy aktywiści walczą z koronawirusem

Oczywiście polega to na zamykaniu ulic dla samochodów. Np. w Oakland 74 mile ulic miasta zostaną zamknięte dla ruchu samochodowego, żeby Amerykanie mogli swobodnie chodzić, biegać i jeździć na rowerach w czasie gdy nie mogą tego robić, bo obowiązuje ich nakaz siedzenia w domu. To ma sens. Mam nadzieję, że po ustaniu pandemii zakaz nie będzie zdjęty, bo tym sposobem aktywiści przyznaliby się do porażki – pamiętajcie, nie ma żadnego innego kierunku rozwoju niż CAŁA NAPRZÓD.

Skoro już o tym mowa, warto przeczytać artykuł o działaniach merki Paryża, Anne Hidalgo. Niestety w tym celu trzeba nabyć czasopismo papierowe TWÓJ STYL, jest ono niesłychanie grube i składa się w większości z reklam i próbek. Jednak artykuł, podobnie jak Paryż, wart jest mszy. Oto parę kwiatków:

Przeciwnicy zamknięcia bulwaru zaskarżyli decyzję do sądu administracyjnego. Ten jednak ogłosił, że miejskie ulice i place mogą być zamykane dla samochodów w imię poprawy jakości życia mieszkańców. Mieszkańcy polubili odzyskany deptak, a hejterzy zrozumieli, że bitwę przegrali. – obczajcie, że ci, którzy popierali pomysł to MIESZKAŃCY, a ci którzy mu się sprzeciwiali, to HEJTERZY. Jeśli jesteś w opozycji do jakiegoś aktywistycznego pomysłu, to jesteś hejterem, koniec po temacie. O albo to, to jest MEGAHIT: Wyłączenie bulwaru z ruchu zamiast skłonić ludzi do refleksji i przesiadki do transportu publicznego zagęściło tylko ruch na pozostałych ulicach.

A czy zagęszczenie ruchu na pozostałych ulicach nie skłoniło do refleksji pani Hidalgo, że ten pomysł był durny? Ale w ogóle obczajcie tę logikę: odebranie koniom owsa, zamiast skłonić je do refleksji i przejścia na skubanie zeschłej trawy, spowodowało tylko frustrację w stajni. No NIEWIARYGODNE! A poza tym, to nie byli ludzie. To byli hejterzy. Czytajcie TWÓJ STYL! Pozdrawiam panią Grażynę Saniuk, autorkę.

Paryż parkingi

Odbył się też finał konkursu World Car of the Year

Te konkursy z samochodem roku lub światowym samochodem roku opierają się na tym, że w teorii dziennikarze dokonujący wyboru znają się na samochodach lepiej niż przeciętni prości klienci i dlatego ich subiektywna opinia ma pomóc potencjalnym nabywcom w dokonaniu najlepszego wyboru. Mam tu problem, żeby nabijać się z tych konkursów, bo jeden z naszych redaktorów, pan Mikołaj, jest jurorem edycji polskiej – Car of the Year Polska. Ale pozwolę sobie na wątpliwość, czy aby na pewno zawsze opinia dziennikarzy jest najlepszą wskazówką dla kupujących. Na przykład w tym roku tytuł Światowego Samochodu Roku zdobyła Kia Telluride. To taki wielki SUV z silnikiem V6, którego za żadne pieniądze nie kupisz w Europie, bo występuje na rynku amerykańskim i południowokoreańskim. Nie wątpię że jest świetna, ale co z tego, skoro nie mogę jej kupić bez przeprowadzki za ocean. Czyli konkurs światowy wygrał samochód oferowany tylko w nielicznych częściach świata. Świetna porada, dziękuję pan konkurs!

Kia Telluride

(w sumie wygląda fajnie, widziałem na żywo)

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać