Felietony

Motoblender 14/2019: może zawierać treści drastyczne i śladowe ilości CO2

Felietony 13.04.2019 844 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 13.04.2019

Motoblender 14/2019: może zawierać treści drastyczne i śladowe ilości CO2

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski13.04.2019
844 interakcje Dołącz do dyskusji

Ten Motoblender – czyli subiektywny przegląd wiadomości motoryzacyjnych – zaczniemy od filmu i kontrowersyjnej opinii. A były kiedyś jakieś inne w Motoblenderze?

Obejrzyjcie ten film.

W 50. sekundzie kierowca samochodu z kamerą zatrzymuje się, żeby przepuścić pieszych. Piesi śmiało wkraczają na pasy (bez sygnalizacji świetlnej), wtedy potrąca ich auto jadące z naprzeciwka. Czy piesi wtargnęli? Tak, oczywiście. Wtargnęli jak sto diabłów. A kto był winny tego wypadku? Moim zdaniem kierowca. Czemu tak uważam? To proste. Po pierwsze, auto z naprzeciwka (to z kamerą) już się zatrzymało, dając sygnał pieszym że mogą iść. W takiej sytuacji kierowca Corsy powinien bezwzględnie się zatrzymać. Ja bym na pewno się zatrzymał. Nie tylko po to, żeby uniknąć wypadku, ale też dlatego, że uważam pasy typu zebra za miejsce, gdzie pieszy może po prostu wleźć jak ta krowa. Nie może wleźć na jezdnię byle gdzie, bo jadą auta, nie może wbiec na czerwone, ale jeśli są pasy bez sygnalizacji świetlnej, to one są właśnie po to, żeby piesi na nie włazili, żeby w tym jednym miejscu czuli się bezpiecznie.

Trzymam się tej zasady, w związku z tym miałem już 3 stłuczki polegające na najechaniu na mój samochód, bo zatrzymałem się przed pieszymi. Lista uszkodzonych samochodów: VW Polo (moje własne), VW Caddy i Toyota RAV4. A swoją drogą, to okropne być potrąconym przez Opla.

To może teraz coś o Fordzie

Aby spełnić ekologiczne wymogi Unii Europejskiej i zmieścić się w limitach emisji CO2, Ford ma zamiar wycofać z gamy model Ka+ (mały, prosty i lekki), natomiast wprowadzi ogromnego SUV-a Explorer, tyle że jako plug-in hybrid. Tak, to nie żart. Małe samochody benzynowe psują założenie niskiej średniej emisji, bo sporo palą, a są lekkie, więc obniżają dopuszczalną średnią dla danego producenta. Odwrotnie niż Explorer, który jest ogromny (więc podwyższa limit), ale w teście WLTP spali bardzo mało paliwa, bo połowę testu przejedzie na elektryczności. Ostatecznie więc przepisy skonstruowano w ten sposób, żeby promowały auta jak największe, ale możliwie elektryczne lub plug-in hybrid. Czyli Porsche Cayenne e-Hybrid jest bardziej eko niż Ford Ka+. Tak, to z pewnością o to chodziło w tych przepisach. Każdy rozsądny człowiek, czyli nikt z komisarzy UE, widząc do czego to prowadzi, powinien natychmiast zażądać uwalenia tych przepisów, bo za chwilę zamiast Fiatów 500 będziemy mieli RAM-y 1500 z wtyczką. Ale przecież tak naprawdę nie o ekologię chodziło i chyba wszyscy to wiemy.

ford ka dacia duster porownanie

Z oferty auta usportowione wycofuje także Peugeot. Chodzi o 308 GT i GTI. Emitują zbyt dużo CO2, a ponadto podobno era samochodów usportowionych i sportowych odchodzi w niepamięć. Dobrze, że producenci samochodów sportowych tego nie wiedzą, bo mogliby się zdenerwować. Dobrze, że Peugeot to wie, na pewno wycofanie najciekawszych wariantów 308 radykalnie podwyższy sprzedaż. Pamiętajcie, najbardziej opłacalne dla koncernów samochodowych jest nieprodukowanie aut, każde niewyprodukowane auto to czysty zysk!

Mazda ma duży problem ze spełnieniem limitów emisji CO2

Po pierwsze – SUV-y sprzedają się za dobrze, a to one emitują więcej dwutlenku węgla niż modele osobowe. Prezes Mazdy Akira Marumoto w wywiadzie dla Autonews.com skomentował, że „spodziewa się trudności” w osiągnięciu wartości 95 g/km i liczy się z koniecznością płacenia kar. Raport niezależnej firmy konsultingowej ocenia, że Mazda w 2021 r. będzie mieć średnią wartość CO2 na poziomie 98 g/km, czyli o 3 g za dużo na samochód, co i tak będzie wielkim skokiem w porównaniu z obecnym poziomem, wynoszącym aż 131 g/km. Pomóc w tym mają silniki SkyActiv X o wyjątkowo małym zużyciu paliwa oraz zaprezentowany w przyszłym roku w Europie model elektryczny własnej konstrukcji. Mazda to przykład producenta, którego lubią klienci (nawet jeśli czasem nerwowo spoglądają przez okno, czy ich samochód jeszcze stoi), trochę taka spalinowa Tesla – ma wierną grupę nabywców, którzy zazwyczaj są bardzo zadowoleni ze swoich aut. Można by więc powiedzieć, że dobrze robi swoją robotę, bo sprzedaje samochody, zarabia na nich, a klienci się cieszą. Jak jednak widać na powyższym przykładzie, sprzedawanie samochodów w Europie to obecnie głównie walka o spełnienie wymogów unijnych, a sama jakość produktu spada na drugi plan. Albo nawet na trzeci.

mazda cx-30

Jednak chciałem powiedzieć co innego: Mazda parę razy mówiła, że stawia dalej na auta spalinowe i nie widzi przyszłości w elektrycznych. Nawet pokazywano obrazki i wyliczenia, z których wynikało, że samochody elektryczne nie są tak ekologiczne jak się sądzi. I co? I robią auto elektryczne dla Europy, żeby dostać „superkredyty emisyjne” i zmieścić się w limicie, w którym zapewne i tak się nie zmieszczą, skoro nawet prezes to przyznaje. To po co robią samochód elektryczny? Po to, żeby zapłacić mniejszą karę. Serio. Ktoś opracowuje samochód nie po to żeby był najlepszy, najnowocześniejszy i najbardziej podobał się klientom, tylko po to, żeby płacić mniejsze kary. Fajna musi być atmosfera w zespole projektowym!

Naprawiał auto na ulicy. Dostał mandat

Napisali o tym w „Fakcie”. Ktoś rozmontował swoje Audi, zdjął zderzak, zdjął przedni pas – może chciał wymienić rozrząd. Nie wiadomo. Wiadomo, że dostał mandat, bo naprawianie samochodu poza warsztatem jest zakazane. Nie wszyscy o tym wiedzą, a warto to przypomnieć. Pamiętajcie – jeśli przydarzy się wam jakaś usterka, np. coś się obluzuje i trzeba to dokręcić, nie róbcie tego pod domem. Najpierw jedźcie do warsztatu. Jeśli wieczorem spali się wam żarówka, nie wymieniajcie jej. Po prostu porzućcie auto, a na drugi dzień umówcie się do mechanika. Ciekawe, że jednocześnie trzeba utrzymywać samochód w dobrym stanie technicznym, a z drugiej strony, jak się zepsuje, to nie można go naprawić. Tak, wiem że chodzi o zanieczyszczanie płynami eksploatacyjnymi, ale wystarczyłoby zabronić zanieczyszczania, a nie napraw w ogólności.

Sąd w Anglii nie skazał kierowcy na więzienie z powodu jego płci.

30-letni obywatel Wielkiej Brytanii spowodował groźny wypadek będąc pod wpływem alkoholu. Najpierw wbił się na prędkości swoim Fiatem Stilo w 3 inne auta (szczęśliwie nikogo w nich nie było), a potem wjechał do rowu. Samochód stanął w płomieniach. Kierującego ledwo udało się uratować. Sędzia Sarah Buckingham nie skazała jednak sprawcy na karę 18 miesięcy pozbawienia wolności, którą stosuje się w przypadku recydywy tj. wobec osób wcześniej pozbawionych prawa jazdy za jazdę po pijaku. Sędzie znalazła bowiem okoliczność łagodzącą. Spalonym pojazdem pod wpływem alkoholu kierowała kobieta. „Gdyby to był mężczyzna, posłałabym go do więzienia” – skomentowała, wymierzając karę w zawieszeniu. Wyrok jest oczywiście słuszny, zawsze przed wydaniem werdyktu należy wziąć pod uwagę płeć, kolor skóry i orientację seksualną sprawcy. Tak się robi w nowoczesnych krajach. W końcu Wielka Brytania to najbezpieczniejszy kraj naszego kontynentu, jeśli chodzi o ruch drogowy.

Skoro już mowa o wypadkach, to najdelikatniej mówiąc kontrowersyjnym pomysłem jest zbiórka pieniędzy na rzecz kierowcy, który jadąc swoim BMW potrącił na śmierć 3 osoby. Nie wiem dokładnie jak przebiegał ten wypadek, nie ma też wyroku sądu w tej sprawie, ale gdyby mnie ktoś pytał o zdanie, to raczej rodziny ofiar potrzebują pomocy niż kierowca. Nie linkuję, specjalnie. Specjalnie mogę natomiast zalinkować znacznie zabawniejszy nius, mianowicie taki, że pieniądze zbierane rzekomo na nowe Seicento dla Sebastiana, który miał wypadek z rządową kolumną w lutym 2017 r, zniknęły. Zebrano aż 150 tys. zł, a następnie organizator zbiórki zwinął się z hajsem i to tyle.

I to tyle w tym Motoblenderze.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać