Felietony

Motoblender 13: Polska potęgą w endodoncji

Felietony 02.06.2018 321 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 02.06.2018

Motoblender 13: Polska potęgą w endodoncji

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski02.06.2018
321 interakcji Dołącz do dyskusji

Cześć i witajcie w serii Motoblender, czyli najbardziej subiektywnym przeglądzie niusów motoryzacyjnych mijającego tygodnia. Za-czy-naj-my!

Fiat znowu jest na ustach wszystkich. A dokładniej – grupa FCA. Sergio Marchionne założył krawat po raz pierwszy w swoim życiu, do tej pory zawsze chodził w sweterku. Wczoraj poznaliśmy bardzo skomplikowane i rozbudowane plany grupy Fiat-Chrysler Automobiles na najbliższe lata. Pisali o tym Adam i Mikołaj tutaj, tutaj i tutaj.

W skrócie: trzeba skoncentrować się na zyskowności.

To mi przypomina, jak byłem u dentysty na leczeniu kanałowym. Dentysta też jest graciarzem, więc mieliśmy wspólny język. To znaczy on miał mój język, który musiał odsunąć, żeby dostać się do zęba, który trzeba było oczyścić, wypełnić w nim kanały i je zamknąć. Przy okazji opowiedział mi o tym, że Polska to potentat, jeśli chodzi o endodoncję, czyli leczenie kanałowe zębów. Na zachodzie to za bardzo nikt tego nie robi. Zamiast tego ząb się wyrywa i montuje się implant. A dlaczego? To proste. Endodoncja jest trudna, a z natury kosztuje taniej niż zrobienie implantu. Kliniki stomatologiczne skoncentrowały się więc na zyskowności. Koncentracja na zyskowności oznacza tylko tyle, że nie możesz zlecić zwykłego zabiegu, bo inny, znacznie bardziej skomplikowany i droższy, jest bardziej opłacalny. Klienci przyjeżdżają więc do Polski, bo tu dalej leczy się kanałowo.

I tak dokładnie postępują producenci: wycinają z gamy auta dostępne dla zwykłych ludzi, koncentrując się na zyskowności. Wyrywają te zwykłe zęby, jak Fiat Tipo, a na ich miejsce wsadzą coś, co nikomu się nie podoba i sprzeda się 7 sztuk, ale będzie bardziej zyskowne w procentach. Chodzi bowiem ostatecznie o to, żeby w raporcie finansowym wyglądało ładnie. A to, że na koniec można tylko zebrać pozostałości korporacji na szufelkę i wywalić je do kosza na odpadki dentystyczne, nie ma aż takiego znaczenia.

Ernst Blofeld Elon Musk chciałby wybudować fabrykę Tesli w Indiach, ale… nie da się.

Ponoć obecne regulacje prawne w Indiach nie pozwalają tam wybudować fabryki samochodów, stanowiącej w całości własność zagranicznej firmy. Pewnie potrzebne jest joint-venture z jakimś lokalnym wytwórcą lub grupą inwestycyjną. Dokładnie nie wiem. Elon na swoim Twitterze napisał, że bardzo by chciał, ale na razie nic z tego. Jego dyrektor finansowy pochodzi z Indii (nazywa się Deepak Ahuja) i podobno monitoruje sytuację. Bardzo kibicuję Deepakowi Ahujowi. Indyjska fabryka Tesli to byłoby coś. Produkowałaby fantastyczne elektryczne tuk-tuki z mnóstwem światełek i innych ozdób, które lubią indyjscy kierowcy. Albo takie malutkie busiki na sześć osób. Albo Teslę model 3 w wersji z ośmioma drzwiami. To by było coś! Deepaku Ahuju, bierz się do pracy, lobbuj u rządu Indii – to ogromny, perspektywiczny rynek.

Tesla Model I
Tesla Model I, jak Indie

Przeczytałem ciekawy artykuł o Bugatti Chiron. 

Właściwie to nius, w którym autor zastanawia się, dlaczego firma Bugatti tak słabo „marketuje” nowego Chirona. Skoro tenże Chiron ma 1500 KM, to właściwie mógłby być najszybszym samochodem świata. Ale nikt jakoś tego nie próbuje, podczas gdy Veyronem rozpędzano się do 400 km/h i była to niezwykła reklama dla tego pojazdu. Rzeczywiście, widzę jakiś smutek w przypadku Chirona. Veyron to było coś szokującego, wszyscy o nim mówili i to bardzo długo. Widziałem na żywo Veyrona z bliska, auto faktycznie robiło wrażenie jak było nowe – teraz niestety zestarzało się dość słabo.

O Chironie właściwie nie słyszę w ogóle, a niusy czytam codziennie. No jest, i to tyle. Drogi i tam ma dość dużo mocy. Nieważne. Tak jakby komuś nie zależało. Owszem, zrobili go z Lego, ale to chyba za mało. Może po prostu Chiron jest za mało zyskowny. Tak podejrzewam. Sądzę, że firma Bugatti powinna skoncentrować się na zyskowności i zrobić po prostu SUV-a. Trudno mi bowiem pogodzić się z myślą, że Bugatti jako jedyna marka w portfolio grupy VW nie ma SUV-a. Sportowe samochody to zupełny przeżytek, nikt ich już nie chce. Kupują je tylko szejkowie arabscy, żeby nimi nie jeździć.  SUVatti to wręcz naturalna droga rozwoju.

Suvatti
Czytajcie z ruchu moich warg: Z Y S K O W N O Ś Ć

Znowu wyciekły zdjęcia nowego Suzuki Jimny

Tym razem na przyfabrycznym parkingu. Czy już mówiłem, jak bardzo nie mogę doczekać się tego modelu? Pojechałbym na składaku do Japonii, żeby go tam zobaczyć już na żywo, zmacać i wjechać do lasu Aokihagara. Ten samochód będzie klasykiem już w momencie premiery. Jestem zdumiony, że Suzuki tak odważnie kontynuuje linię Jimny, zamiast zamienić go w elektrycznego crossovera 2WD „z genami oryginalnego Jimny”. Swoją drogą zwróćcie uwagę, że to, co wydawało się zupełnie naturalne 10-15 lat temu, czyli nowe generacje popularnych modeli, dziś staje się ewenementem. Kolejne popularne linie modelowe kończą się na elektrycznych crossoverach i w końcu wszystko będzie elektrycznym crossoverem. A dlaczego? To proste, czytajcie z ruchu moich warg: ZYSKOWNOŚĆ.

Suzuki Jimny

Trump okazuje się jednak szkodliwym głupkiem, a mowa o „wojnie celnej”

Ponoć Trump oprócz prowadzenia głupawych programów telewizyjnych i lansowania się w złotych samochodach, był też jakimś tam biznesmenem. Lepszym-gorszym, ale był. W takim razie chyba powinien rozumieć, że nakładanie jednostronnych ceł na kluczowe dla gospodarki i przemysłu motoryzacyjnego surowce, żeby „ograniczyć ich import” skończy się tylko wojną celną z krajami, które zostały dotknięte tymi cłami. Droższa stal i aluminium to droższe samochody, mniejsza sprzedaż, mniejsza ZYSKOWNOŚĆ… No ale gdy chodzi o populistyczne zagrywki, które spodobają się paru redneckom, wydaje się to w pełni słuszne. W końcu Ameryka to światowa potęga i nie musi niczego od nikogo importować, żeby produkować wspaniałe samochody, których nie musi również eksportować. A nawet nie bardzo ma czego eksportować, bo poza Jeepem marki amerykańskie nie mają niczego do zaoferowania na świecie. Chevrolety coraz częściej produkuje się w Chinach.

Skoro już mowa o Chinach, to Edd China planuje kolejny program

Po nudnym jak walne zebranie członków spółdzielni pilocie programu „Niedokończone projekty” (Garage Revival), Edd zamierza poprowadzić nowy program pod tytułem „Built by Many”, czyli „zbudowany przez wielu”, w którym wraz z Alem Coxem i całą publicznością będą restaurować skrajnie zaniedbanego Jaguara E-Type. Najwyraźniej Edd lubi nie dokańczać swoich projektów i zostawiać je rozbabrane, ale to akurat zupełna norma, jeśli chodzi o kolekcjonerów i miłośników aut zabytkowych. Tak czy inaczej, warto będzie obejrzeć. Tu Edd opowiada o kręcących się podstawkach na samochody. Nie wiem dlaczego.

Austria to kraj świrów

To miejsce ma jakiś wyjątkowy klimat, który sprawia że ludzie świrują i zaczynają zbierać samochody. Nie tam, że pięć czy osiem, tylko raczej ponad 100. Znałem w Austrii szalonego człowieka, który miał ponad 100 Toyot (większość rozsprzedał), nadal znam tam dwóch zapalonych kolekcjonerów Fiatów, a teraz jeszcze objawił się typ, który ma 120 VW Golfów. W tym wariant elektryczny, prototyp z odsuwanymi drzwiami, Jettę Cabrio i inne cacka. Bardzo dobry sposób na wydanie dużych pieniędzy. Gdybym przez przypadek stał się bardzo bogaty, z pewnością zakupiłbym jakąś halę i wypełnił ją samochodami. Pan Josef oczywiście nie restauruje swoich Golfów. Stoją i nabierają patyny. Ponoć za jakieś 10-15 lat Golfy II z kolekcji pana Josefa mogą być warte nawet 500 euro za sztukę, co oznacza wzrost aż o 20%! Widać, że pan Josef skoncentrował się na ZYSKOWNOŚCI.

Kolekcja VW

I na koniec: samochód, który warto kupić

Właściwie jest to Chevrolet Caprice ubrany w nadwozie przypominające Studebakera Avanti. Nie wyprodukowano tego zbyt wiele, jest brzydkie, bez sensu i nikt tego nie zna. Samochód marki Avanti (nie Studebaker, to tylko inspiracja) to być może najdziwniejszy amerykański sedan od lat 80. do dziś. Powstało zaledwie 90 sztuk. Dziwniejsze od tego amerykańskie wozy to już tylko sportowe bolidy typu Vector czy Consulier. Czego najbardziej w życiu żałują starsi ludzie? Że nie robili więcej głupich rzeczy. No to ten wóz jest już głupi po bandzie. Szkoda, że stoi w Stanach, a nie np. w Sochaczewie.

Avanti

I to już wszystko na dziś.

 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać