Testy aut nowych

Pięciobiegowe Mitsubishi ASX spełniło moje marzenie. To nic, że Mikołaj mnie nienawidzi

Testy aut nowych 29.03.2020 119 interakcji
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 29.03.2020

Pięciobiegowe Mitsubishi ASX spełniło moje marzenie. To nic, że Mikołaj mnie nienawidzi

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz29.03.2020
119 interakcji Dołącz do dyskusji

Mikołaj uparcie przydziela mi samochody z manualną skrzynią biegów, a ja uparcie samodzielnego zmieniania biegów nie szanuję. Tym razem przesadził i wsadził mnie w Mitsubishi ASX, które ma ich tylko pięć. Bawiłem się świetnie.

Znacie pewnie Mikołaja. To ten, ktory testuje na Autoblogu większość samochodów i ma 185 cm wzrostu. Może i te jego testy jakoś się bronią, ale złośliwy to on jest. Tyle razu mu mówiłem – nie chcę manuali, nie dawaj mi. Cywilizowany człowiek ręczną skrzynię to może kupić dla fanaberii lub do sportowego samochodu, 99,99 proc. z nas powinno jeździć automatem. A ten na to – bach, proszę – Mitshubishi ASX z 5-biegowym manualem, który sam w dodatku skrytykował blisko rok temu. Pierwsza pozycja z cennika, taka dla Kowalskiego, zrób w końcu coś dla ludu po tych wszystkich S6 i SQ8 i to przetestuj.

mitsubishi asx test 2020

Duża benzyna w 2020 roku

Najpierw się rozpłakałem, a potem uznałem, że podołam, bo dla niektórych to przecież taki motoryzacyjny raj. Mitsubishi ASX ma dwulitrowy silnik benzynowy, w 2020 roku, gdy wszyscy producenci jeden litr uznają za zupełnie wystarczającą pojemność, czasami nawet nie przejmując się wielkością samochodu. A Mitsubishi cyk, drugi najmniejszy pod względem wielkości wóz jest dostępny tylko z silnikiem o pojemności 1998 ccm i to z wtryskiem wielopunktowym, który coraz trudniej znaleźć na rynku. I jeszcze można wybrać napęd na dwa lub cztery koła i niezależnie, który wybierzemy, połączyć go ze skrzynią CVT. Spróbujcie znaleźć taki zestaw w innym crossoverze.

Ten samochód to spełnienie marzeń i wspomnień czar, zobaczmy więc, jak jest w raju.

mitsubishi asx test 2020

Kluczyk z grotem

Którego nie da się schować w obudowie. To on na początku spełnił moje marzenie, uff – nie dostałem wersji z bezkluczykowym dostępem. Od dawna marzyłem o tym by wsiąść do samochodu z dużym (w Europie) silnikiem benzynowym i zwyczajnie przekręcić całkiem zwyczajny kluczyk. I żeby powitał mnie niegdyś znajomy dźwięk, a nie zimny diesel, albo prawie niesłyszalny trzycylindrowiec. To dał mi ASX i tego nie da mi obecnie żaden inny samochód w tym pułapie cenowym. By cieszyć się dużą benzyną produkcji europejskiej, trzeba dysponować zupełnie inną ilością gotówki niż 74 490 zł, które kosztuje bazowy ASX.

mitsubishi asx test 2020

Liniowe oddawanie mocy

Pierwsze chwile były wspaniałe. 5-biegowa skrzynia biegów z długim jak moje nogi drążkiem przypomniała, że kiedyś to się robiło samochody z rozmachem oraz to, że przy zmianie biegu z jedynki na wsteczny może powstać problem z wrzucaniem wstecznego. Choć nie, to już takie przyjemne nie było.

mitsubishi asx test 2020

Lecz 150 KM mocy sprawia, że samochód jest elastyczny. Dodawałem gazu, a on jechał i robił to całkiem dynamicznie. Bez turbiny, bez zbędnej zwłoki, bez odczuwalnych braków przy niskich obrotach i jeszcze można sobie wejść na te wysokie. Tak porządnie, wysoko, po staremu, z hałasem i wysokim spalaniem. To było naprawdę odświeżające uczucie.

11 litrów w mieście

Teraz komputer pokładowy od razu przywołuje do porządku nierozsądnych i nieekonomicznych kierowców, którzy mają odwagę wzbić się ponad 2 tysiące obrotów, każąc wrzucić wyższy bieg. We współczesnych silnikach szóstkę wrzuca się już prawie na parkingu. ASX też dołączyło do tego grona. Strzałeczka na wyświetlaczu za kierownicą szybko mówi shift up, bo widocznie nie potrafi po polsku. Tuż po przekroczeniu 60 km/h podpowiada by włączyć wyższy bieg. Tylko, że w tym pojeździe możesz włączyć co najwyżej piątkę i zostaniesz z nią aż do końca licznika, jeśli zapragniesz się tam dostać.

mitsubishi asx test 2020

Co to za czasy nastały, że trzeba bronić 2-litrowych silników, jakby były jakimiś dziwnym tworem? Silnik jest przyjemny. No może trochę przesadziłem, bo ten nostalgiczny powrót do 2-litrowego silnika trochę mnie rozczulił. Silnik nie jest nieprzyjemny. Miło jeździłoby się nim na co dzień, gdyby nie zużycie paliwa.

Moja średnia to poniżej 8 litrów, ale większość przejechanych spokojnym tempem kilometrów to była trasa. W mieście ASX pokazuje zużycie na poziomie nawet 11 litrów. Na drodze ekspresowej przy 120 km/h (według GPS) na piątym biegu ma już prawie 3 tysiące obrotów, a szóstki by obniżyć obroty brak. Przy 100 km/h, to prawie 2,5 tysiąca obrotów, a przy 140 tak około 3300. Przy takiej prędkości nie jest tragicznie, bez problemu da się generowany poziom dźwięku wytrzymać, choć nie jest przesadnie niski.

mitsubishi asx test 2020

Podróżuje się całkiem przyjemnie, ASX jest sprężysty, ale gdy próbuje się ostrzej pojechać widać, że nie do końca sobie radzi z przenoszeniem mocy na koła. Te lubią skręcać przy ostrzejszej redukcji biegu. Samochodem nawet przy wyższych prędkościach nie miota jak szatan, na okazyjnie wypady na autostradę nie ma się czego bać. Strachu i tak pozostanie w nas niewiele, bo cały zużyjemy wcześniej na oswojenie się z wnętrzem.

To skończyliśmy część oficjalną. Teraz pora na wrażanie, jakie zafunduje nam ASX, gdy potraktujemy go już bez sentymentu.

mitsubishi asx test 2020

To tylko samochód

Jeśli ktoś od samochodu oczekuje niewiele w zakresie aranżacji wnętrza, ale tak naprawdę bardzo niewiele, to nie musi czytać dalej. Jest kierownica, są pedały, nie trzeba się garbić, nic nie uwiera, radio gra i jest gdzie odstawić kubek z kawą, nawet dwa. Po co wymagać od samochodu więcej? Osoby nie znające odpowiedzi na to pytanie dalszej części tekstu nie zrozumieją – przestańcie czytać.

No niestety można. Na przykład tego, żeby wyświetlacz umieszczony między mało atrakcyjnymi wizualnie obrotomierzem i prędkościomierzem miał font i rozdzielczość lepszą niż miał 30 lat temu komputer ZX Spectrum. Honoru wyświetlaczy stara się bronić ekran centralny na konsoli.

mitsubishi asx test 2020

Kraina olbrzymich smartfonów

Broni go jednak tylko w ten sposób, że posiada Android Auto i Apple CarPlay, niestety nie w standardzie. Sam sytem multimedialny jest przaśny i ma topornie przetłumaczone menu. Właściwie po ustawieniu ulubionej stacji radiowej, nie ma po co go dotykać. Gdy słońce pada na ekran, to kompletnie nic w nim nie widać. A nawet w dobrym oświetleniu, przy przeglądaniu listy dostępnych stacji, trudno jest odgadnąć nazwy stacji radiowych, bo wyświetla się tylko ich fragment.

mitsubishi asx test 2020

Panel do sterowania klimatyzacją też specjalnie nie zaprasza do korzystania, nie tylko dlatego, że jest bardzo nisko. Temperatura nigdzie się nie wyświetla, trzeba ją wybrać pokrętłem. Można za to zgadywać, jaką wartość ustawiliśmy, gdy pokrętło jest w połowie drogi między 17 a 22. Chwilę zajmuje też zrozumienie, w którym momencie włączyliśmy tryb automatycznego wyboru kierunku nawiewu, a kiedy mini światełko na tym samym pokrętle sygnalizuje, że włączyliśmy ogrzewanie tylnej szyby. Pewnie można się do tego w miarę szybko przyzwyczaić. Pewnie.

mitsubishi asx test 2020

Obecne są również dwa porty USB obok gniazda zapalniczki, czyli jest nowocześnie. A pod nimi nadspodziewanie głęboka półka, w której mieści się cała dłoń. Widocznie ktoś projektując ASX ponad 10 lat temu przewidywał istnienie olbrzymich smartfonów.

Wszystko we wnętrzu jest po staremu, wielka dźwignia hamulca ręcznego, porządnie, jak na początek XX wieku przystało. Bo w końcu wciąż jesteśmy na jego początku. Przyciski do sterowania szybami nie mają żadnych znaków graficznych, a tylko ta od kierowcy może się podnieść automatycznie.

mitsubishi asx test 2020

Górną część wyświetlacza na wprost kierowcy, tą z grafiką ZX Spectrum, przełącza się oddzielnym przyciskiem, który skrywa się po lewej stronie tuż za kierownicą. Jeśli ustawimy ją w jakimś pechowym położeniu, możemy go nie zauważyć przez całe nasze życie z tym pojazdem. Wcisnąłem go, bo miał napisane Info, ale nic mi nie odpowiedział, przełącza tylko podstawowe informacje o przejechanym dystansie i przebiegu pozostałym do wymaganego serwisu.

mitsubishi asx test 2020

Kamera cofania pod słońce również działa słabo i ma niską rozdzielczość. O dziwo, po ciemku jest lepiej, bo światło przy włączonym wstecznym dobrze oświetla teren z tyłu. Szkoda, że czujniki parkowania można zamówić dopiero u dealera, w cenniku są niedostępne, a kamera bez czujników jest według mnie fatalnym pomysłem. Chyba ucieszy się z niej tylko osoba, która do tej pory nie miała żadnych doświadczeń z czujnikami.

Kłopotliwe detale

Znalezienie jakichś pozytywnych akcentów we wnętrzu, którymi można ASX zareklamować sprawia nawet życzliwej osobie, czyli mnie, pewien kłopot. Fotograf Tomasz też miał tu naprawdę małe pole do popisu z wyszukiwaniem detali, bo najłatwiej jest znaleźć tylko takie, jak śruba mocująca rzucająca się w oczy przy zapinaniu pasa między fotelem a tunelem środkowym.

mitsubishi asx test 2020

Lub takie, jak dziwna powierzchnia na tunelu środkowym, trudno nawet odgadnąć, czy udaje aluminium czy karbon. Te wstawki upiększające wnętrze na siłę są naprawdę zbędne. Jest nawet trochę skóry po bokach tunelu, ale dostrzegłem ją dopiero stojąc na zewnątrz pojazdu. Skóra pojawi się jeszcze na podłokietniku i na kierownicy, ale ta w dotyku przypomina plastik.

mitsubishi asx test 2020

Tapicerka jest zwykła, zwyczajniutka, żadna tam skóra, czy alcantara. W cenniku widnieje tylko tapicerka półskórzana, jako opcja. Nie znalazłem przy fotelu ani w cenniku regulacji odcinka lędźwiowego, ale oparcie fotela wyprofilowane jest tak, że nie był to duży problem. Schowek pod łokciem jest płytki, a pośrodku są dwa uchwyty na napoje. A woda w kranie jest mokra.

mitsubishi asx test 2020

No nie wiem, co ja mam wam jeszcze powiedzieć, żeby to wnętrze jakoś obronić. O wiem, sympatyczniejszym akcentem są duże boczne lusterka. No tak, ale one są na zewnątrz. Wiem, ilość miejsca z tyłu jest wystarczająca, ale bagażnik mógłby być ciut większy. Ma 406 litrów, ale wraz ze schowkiem pod podłogą bagażnika, a ten w moim egzemplarzu wypełniony był styropianową wkładką.

mitsubishi asx test 2020mitsubishi asx test 2020

To może przejdźmy na zewnątrz.

Liczy się tylko przedni zderzak

To główny element ozdobny ASX i on przykuwa uwagę. Z boku samochód sprawia wrażenie niewielkiego i spokojnego, a z przodu szczerzy się na nas wielki, dynamiczny SUV. Jeśli ktoś jest wysoki może jeszcze dojrzeć, że dach wyprofilowany jest w rynienki, które utrudniają spłukiwanie wody po myciu.

mitsubishi asx test 2020

Jest za to jeden element, który odróżnia ten model Mitsubishi od innych samochodów, to duża ilość miejsca pod maską. Za silnikiem a przed grodzią można zapewne zmieścić nogę i dotknąć stopą asfaltu. Nie próbowałem, ale wygląda, że się da. Zazwyczaj po podniesieniu maski czeka na nas ciasnota, tu można się wzrokiem rozpędzić.

mitsubishi asx test 2020

No właśnie, czas już pędzić

To może zbierzmy to jakoś do kupy, bo w sumie nie wiadomo, czy ja się z tego ASX nabijam, czy może wyłącznie krytykuję. Otóż nie wyłącznie. Zupełnie poważnie i nie ironicznie, uważam, że to uczciwy samochód, szczególnie dla osób, które niepotrzebnie są przerażone trendem downsizingu silników i całą tą nowoczesnością w motoryzacji i to wszystko na pewno się zaraz zepsuje i urwie. ASX na pewno nie sprawia wrażenia nowoczesnego, nie w środku.

mitsubishi asx test 2020

Za podstawową cenę na pewno warto go kupić i nie ma co się rozpędzać z dokładaniem wyposażenia. Pewnych spraw odratować się nie da, nawet rzucając do środka skórę, bo twardy plastik i tak z nami pozostanie. W standardzie dostaniemy między innymi jeden jedyny i słuszny silnik w ofercie, reflektory Bi-LED, tylne LED-owe światła, manualną klimatyzację, oparcie tylnej kanapy składane w proporcji 60:40, kanał grzewczy dla drugiego rzędu siedzeń i 5 biegów żeby nie męczyć się myślą kiedy ja mam wrzucać ten szósty.

Żeby dostać automatyczną klimatyzację trzeba przeskoczyć do trzeciej wersji wyposażenia i wydać 91 390 zł. Niestety dopiero wtedy pojawia się Android Auto i Apple CarPlay. 92 990 zł kosztuje wersja ze skrzynią CVT i tyle moim zdaniem wydawać już nie warto. Profil potencjalnego klienta wydaje się być określony dość jasno i nie będę go tu wyraźniej opisywał by nikomu nie wytykać wieku.

Warto zainteresować się Mitsubishi ASX, bo drugiego takiego samochodu na rynku nie ma i raczej już nigdy nie zostanie zaprojektowany. Podziwiać trzeba też odwagę koncernu Mitsubishi, który w 2020 roku z powodzeniem sprzedaje pojazd emitujący od 140 do 239 gram dwutlenku węgla na każde przejechane 100 kilometrów. Limity emisji spalin zniechęcają do takiej ekstrawagancji. Dlatego ASX to raj dla tych, którzy tęsknią za tzw. starą, dobrą motoryzacją, ale czyściec dla osób, które lubią ładne i z pomysłem zaprojektowane wnętrza.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać