Testy aut nowych

Czy MINI Countryman Cooper S E ALL4 ma w sobie geny prawdziwego Mini?

Testy aut nowych 08.05.2018 209 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 08.05.2018

Czy MINI Countryman Cooper S E ALL4 ma w sobie geny prawdziwego Mini?

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk08.05.2018
209 interakcji Dołącz do dyskusji

Jest dłuższe od Volkswagena Golfa, ma napęd na cztery koła i w dodatku jest hybrydą. Czy MINI Countryman Cooper S E zachowało jeszcze coś z klasycznego poprzednika? 

Gdy w 1959 roku British Motor Corporation wprowadziło na rynek pierwsze Mini, ten samochód był daleki od stylowej zabawki dla bogaczy. Głównym powodem jego powstania był szalejący kryzys paliwowy. Pierwsze Mini było naprawdę maleńkie i spartańskie. Bazowa wersja nie miała w wyposażeniu nawet ogrzewania ani radia. To dlatego, że miało być przede wszystkim niedrogie. Na tyle, by mogła sobie na nie pozwolić chociażby pielęgniarka.

Sława tego modelu i moda przyszły dopiero później. Podobno Alec Issigonis, konstruktor Mini, do końca życia ubolewał, że jego dzieło stało się ulubieńcem celebrytów. Warto dodać, że zmarł w 1988 roku, a więc nie widział współczesnych MINI (BMW chce, by nazwę marki pisać teraz wielkimi literami). Odkąd Niemcy wzięli się za wskrzeszanie legendy – co zakrawa na ironię losu, bo model z 1959 r. powstał, by odebrać klientów chociażby BMW Isettcie – słupki sprzedaży biją kolejne rekordy. Ale jednocześnie nowe MINI staje się… coraz mniej MINI.

„Ukoronowaniem” tego trendu jest model Countryman. Oto SUV ze znaczkiem MINI na masce. Jednocześnie, przedstawiciele firmy zapewniają, że udało im się zachować to, co najlepsze w brytyjskim klasyku, czyli styl i doskonałe prowadzenie. Sprawdziłem, czy mają rację, jeżdżąc Countrymanem w wersji Cooper S E ALL4. Literka „E” oznacza, że w testowym egzemplarzu zastosowano hybrydowy układ napędowy. Czy to jeszcze naprawdę Mini?

Design

MINI-Countryman-Cooper-S-E-ALL4-6

Można przekonywać klientów osiągami, prowadzeniem i praktycznością, ale i tak głównym czynnikiem, który pcha klientów do salonów bawarsko-brytyjskiej marki jest styl. Oczywiście, nowe MINI nie każdemu się podobają. Problem jest zwłaszcza przy odmianach, których kiedyś nie było w gamie. O ile hatchback 3d albo cabrio mają szerokie grono fanów, to wersje 5d, Paceman czy właśnie Countryman budzą kontrowersje. Co ja o tym myślę? Uwaga, szykujcie pomidory, by we mnie rzucać. Ja szykuję tarczę, by się obronić.

Moim zdaniem Countryman to najładniejsze z „dziwnych”, czy „nieklasycznych” Mini. Bo najładniejsza w ogóle jest wersja 3d. Cabrio też jest OK. Ale dalej? Clubman był genialny, dopóki był bardziej kanciasty i miał asymetryczne boki (z prawej strony były małe, dodatkowe drzwi, z prawej już nie). Paceman był dziwaczny, Coupe wygląda, jakby ktoś na nim usiadł, a wersja 5d prezentuje się po prostu dziwnie. Tymczasem Countryman jest spójny. Może i wygląda trochę tak, jakby ktoś kichnął w małym Mini, ale w tej klasie stanowi jedną z ciekawszych wizualnie propozycji.

MINI-Countryman-Cooper-S-E-ALL4-1

A czy przypomina swojego klasycznego przodka? To oczywiście bardzo dalekie skojarzenia, ale… tak. Na tyle, na ile może je przypominać współczesny, mierzący 4,3 metra długości SUV.

Wnętrze

MINI-Countryman-Cooper-S-E-ALL4-19

Pierwsze Mini miało we wnętrzu fotele, kierownicę, prędkościomierz… i właściwie niewiele więcej. A, no tak, była jeszcze popielniczka, bo Alec Issigonis był nałogowym palaczem. Wymienianie, co na pokładzie ma Countryman Cooper S E właściwie nie ma sensu, bo wyposażenie jest pełne. Ale to nie gadżety są tu interesujące, a – ponownie – styl. Nie ma na rynku drugiego auta tej klasy, w którym byłoby tak wiele interesujących detali. Nawet fotele mają ciekawy kształt (co więcej, są dość wygodne). Dalej jest tylko lepiej – świetne przełączniki nasuwające skojarzenia z lotnictwem, dobrze leżąca w dłoniach kierownica, okrągły wyświetlacz. Nie ma nudy.

MINI-Countryman-Cooper-S-E-ALL4-15

A jak z ergonomią? Wymaga chwili przyzwyczajenia, ale nie jest źle. Jeżeli chodzi natomiast o jakość materiałów, do ich faktury nie można mieć zastrzeżeń. Gorzej, że z prawej strony kokpitu czasami dobiegało trzeszczenie.

MINI-Countryman-Cooper-S-E-ALL4-16

Ogólna ocena wnętrza: znowu jest ciekawie. Trudno porównywać je do wnętrza starego Mini. Ale trzeba po prostu pochwalić pomysłowość projektantów.

Funkcjonalność

MINI-Countryman-Cooper-S-E-ALL4-20

W tym przypadku porównania z dawnym Mini właściwie nie ma. Owszem, według założeń konstrukcyjnych w „klasyku” miały się zmieścić cztery osoby i bagaż, a wiele europejskich rodzin jeździło później swoimi Mini w dalekie, wakacyjne trasy i nikt specjalnie nie narzekał. Zupełnie jak Polacy w Fiacie 126p. Ale Countryman to zupełnie inna historia…

Ten SUV jest dłuższy od starego modelu o 1,25 m. Na szerokość dzieli je 40 cm, a na wysokość niemal 21 cm. To przepaść – tak naprawdę trzeba by postawić stare Mini obok Countrymana, aby zobaczyć, jak wielka. Klasyczny model wygląda, jakby mógł zmieścić się w bagażniku nowego. Ale jedna rzecz łączy te auta – mowa o pudełkowatym nadwoziu, dzięki któremu udało się wygospodarować relatywnie wiele miejsca w kabinie.

MINI-Countryman-Cooper-S-E-ALL4-7

Oczywiście w kwestii przestronności czy pojemności bagażnika, znowu nie ma porównania. Ale Countryman, podobnie jak dawne Mini, nie ma np. modnej ostatnio ściętej linii dachu, czy mocno nachylonej przedniej szyby. Dzięki temu w środku jest po prostu przestronnie.

Bagażnik wersji hybrydowej ma 405 litrów, w co wlicza się również schowek pod podłogą „kufra”. To o 45 litrów mniej, niż w odmianie benzynowej, bo gdzieś trzeba było zmieścić baterie i silnik elektryczny, ale nadal nie jest to zły wynik.

MINI-Countryman-Cooper-S-E-ALL4-21

Werdykt: Countryman Cooper S E to naprawdę funkcjonalny, przestronny samochód. Całe szczęście, że akurat w tym aspekcie nie jest zbyt „Mini”.

Układ napędowy, osiągi

MINI-Countryman-Cooper-S-E-ALL4-8

Układ napędowy tego samochodu jest bardzo interesujący. Oprócz silnika benzynowego (3 cylindry, 1.5 turbo, 136 KM) jest tu jeszcze silnik elektryczny (88 KM). Benzyniak napędza przednią oś, a elektryk – tylną. Gdy oba pracują naraz, auto ma napęd na cztery koła. Gdy włączymy tryb Max E-Drive wymuszający jazdę tylko z użyciem silnika elektrycznego, mamy okazję obcować z jedynym w swoim rodzaju… tylnonapędowym MINI. Bardzo ciekawa sprawa.

Jest to więc samochód hybrydowy, ale taki typu plug-in. Według producenta można w nim pokonać 42 km korzystając wyłącznie z silnika elektrycznego. W teście udało mi się zbliżyć do tej wartości, choć zimą wynik na pewno byłby o wiele gorszy. Gdy bateria się rozładuje (warto dodać, że nigdy nie będzie zupełnie pusta – system działa tak, by zawsze pozostawała naładowana co najmniej w 3-4%), można doładować ją korzystając z silnika spalinowego lub podłączając auto do gniazdka. Przy użyciu zwykłego, domowego kontaktu, zajmie to 3 godziny 15 minut.

MINI-Countryman-Cooper-S-E-ALL4-3

Skrzynia biegów to klasyczny, sześciobiegowy automat. Działa szybko i… nie jest CVT, co nie jest oczywiste przy hybrydach, ale co bardzo mnie cieszy. Niestety, zdarza jej się szarpać przy dojeżdżaniu do świateł.

Łączna moc systemowa układu to 224 KM, co pozwala na osiągnięcie 100 km/h w 6,8 s i tłumaczy zastosowanie „sportowej” literki S w nazwie modelu. Maksymalna prędkość „na elektryku” to 125 km/h.

Jak to jeździ?

MINI-Countryman-Cooper-S-E-ALL4-17

Najciekawsza jest jazda wyłącznie z użyciem silnika elektrycznego. Czegoś takiego nie doświadczymy w popularnych hybrydach np. Toyoty – tam benzyniak włącza się o wiele wcześniej, przy małej prędkości i nieco mocniejszym wciśnięciu gazu. W MINI po wybraniu trybu Max E-Drive można wciskać gaz niemal do końca, a samochód będzie wtedy naprawdę żwawo przyspieszał w całkowitej ciszy. Dopiero gdy wciśniemy zupełnie „do dechy”, auto uzna, że najwyraźniej potrzebujemy lepszych osiągów i dołączy silnik spalinowy.

W trybie mieszanym, gdy pracują oba motory jednocześnie, MINI jest szybkie. Największe wrażenie robi przyspieszenie od zera lub od niewielkich prędkości, np. od 30 do 100 km/h. Przy prędkościach autostradowych, gdy pracuje już wyłącznie silnik spalinowy, osiągi oczywiście słabną – zwłaszcza że do głosu dochodzi wtedy spory opór powietrza. Ale nadal jest nieźle. Warto podkreślić, że dźwięk trzycylindrówki nigdy nie staje się zbyt natarczywy.

MINI-Countryman-Cooper-S-E-ALL4-18

Jeśli chodzi o spalanie, po przejeździe przez całą, zakorkowaną Warszawę w godzinach szczytu komputer pokazał doskonały wynik 2,4 litra na sto kilometrów. Niestety, w trasie jest gorzej – trudno zejść poniżej 8 litrów, a szybsza jazda autostradą oznacza wyniki na poziomie nawet 10 litrów.

Werdykt: osiągi tego MINI z pewnością przeraziłyby każdego, kto jeździł starą wersją, zwłaszcza z silnikiem o pojemności 850 ccm. A jego „hybrydowość” sprawdza się w mieście (czyli w naturalnym środowisku starego modelu) i pasuje do obecnych czasów, kiedy tak jak 60 lat temu, należy rozsądniej obchodzić się z paliwem. Klimat został zachowany!

Prowadzenie

MINI-Countryman-Cooper-S-E-ALL4-9

Klasyczne Mini może i było projektowane jako samochód dla pielęgniarki. Ale do dziś jest znane z doskonałego, gokartowego prowadzenia. To dzięki temu powstały także „podrasowane” odmiany Cooper S i wersje wyczynowe, a samo Mini odnosiło liczne sukcesy w rajdach i wyścigach. Czy w SUV-ie, jakim jest MINI Countryman Cooper S E, da się znaleźć choć odrobinę tego charakteru?

Gdyby ktoś przesiadł się z klasycznego Mini do Countrymana, pewnie by się przeraził. W końcu nowy SUV waży niemal 1700 kg, czego po prostu nie da się ukryć. Prowadzenia nie nazwałbym „gokartowym” (w przeciwieństwie do nowego MINI 3d), ale jak na samochód tej klasy, jest bardzo dobre. Układ kierowniczy daje świetne czucie, a sam samochód długo zachowuje neutralność. Podsterowność pojawia się zaskakująco późno. Nadwozie raczej się nie przechyla. Pewnym problemem może być tylko dość „zero-jedynkowy” hamulec, typowy zresztą dla aut hybrydowych za sprawą systemu odzysku energii przy hamowaniu.

Werdykt: czuć, że konstruktorzy robili, co mogli. Jak na crossovera, jest naprawdę dobrze.

Komfort

MINI-Countryman-Cooper-S-E-ALL4-11

Pierwsze z MINI zaprojektowanych pod nadzorem BMW miało niezwykle twarde zawieszenie. Owszem, to pomagało na zakrętach, ale recenzenci narzekali, że można było stracić plomby w zębach. Każda kolejna generacja była nieco łagodniejsza. Countryman również nie jest aż tak twardy – choć nazwanie go miękkim byłoby przesadą. Jest nieco twardszy, niż przeciętny samochód tej klasy, co nie każdemu się spodoba – zwłaszcza jeśli ktoś bardziej od prowadzenia ceni sobie wygodę na wybojach.

Z wybojami w ogóle należy uważać. Prześwit wynoszący 16,5 centymetra jest nieduży jak na SUV-a, a 19-calowe felgi wymagają stałej uwagi na gorszej drodze.

MINI-Countryman-Cooper-S-E-ALL4-4

Jeśli chodzi o wyciszenie, do ok. 140 km/h nie słychać szumów. Później trzeba „zapłacić” za pudełkowaty kształt nadwozia. W mieście jest cicho, choć wyciszenie z kół mogłoby być lepsze.

Werdykt: nie da się porównywać komfortu starego Mini i Countrymana. Ale twarde zawieszenie w połączeniu z reaktywnym układem kierowniczym „robi swoje”.

Ceny i konkurencja

MINI-Countryman-Cooper-S-E-ALL4-10

Cena testowanego egzemplarza to nieco astronomiczne 219 072 zł. Zawiera się w tym właściwie pełne wyposażenie (duże felgi, najbogatsza nawigacja, opcjonalne audio Harman Kardon, diodowe reflektory itd.). Bazowo, takie MINI kosztuje 147 000 zł. Dla porównania, najtańsza hybrydowa Toyota RAV4 to wydatek 141 600 zł. Całkiem blisko – a MINI jest bardziej stylowe, szybsze, lepiej się prowadzi i nie ma irytującej skrzyni CVT. No i to hybryda typu plug-in, pozwalająca na jazdę „na elektryku” z większą prędkością. Z drugiej strony, Toyota będzie jeszcze bardziej praktyczna, komfortowa, nieco lepiej wyposażona i tańsza, gdy zechcemy zaszaleć z opcjami. Co wybrać? Nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi.

Czy MINI Countryman Cooper S E ALL4 ma geny dawnego Mini?

MINI-Countryman-Cooper-S-E-ALL4-2

To kompletnie inne samochody. Ale ten SUV nieźle wygląda i dobrze się prowadzi – zupełnie jak dawne Mini. Oczywiście, jest duży i ciężki, ale takie są teraz wymogi rynku. Nie powiem, że jest równie stylowy i urokliwy, co jego klasyczny przodek, ale może się podobać.

Tylko Alec Issigonis zapewne przewraca się w grobie, bo Countryman jest dokładnie tym, czego on nie cierpiał – a więc dużym, drogim i modnym samochodem dla bogaczy. W dodatku zaprojektowanym przez Niemców.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać