Testy aut nowych

Mini Cooper SE to najfajniejszy samochód elektryczny na rynku. Ale to nie znaczy, że jest najlepszy

Testy aut nowych 09.09.2020 366 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 09.09.2020

Mini Cooper SE to najfajniejszy samochód elektryczny na rynku. Ale to nie znaczy, że jest najlepszy

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk09.09.2020
366 interakcji Dołącz do dyskusji

Gdyby Mini Cooper SE miał trochę większy zasięg, można by stracić dla niego głowę. W tej chwili radości jest mnóstwo, ale szybko się kończy.

„Być może najfajniejszy, ale jednak nie najlepszy, bo z nie największym zasięgiem”. Witamy w Autoblogowym dyktandzie motoryzacyjnym, edycja na rok 2020. Wiem, że ten wstęp brzmi jak ćwiczenie z języka polskiego. Ale idealnie charakteryzuje Mini Coopera SE, czyli nową, w pełni elektryczną wersję tego modelu.

mini cooper se electric test
Żółte akcenty: tak czy nie?

Dlaczego jest najfajniejszy?

Można sobie mówić, że chodzi o ochronę planety i o darmowe parkowanie w centrum miasta. Ale tak naprawdę nadal większość klientów kupuje samochody elektryczne, bo są po prostu fajne. Można się wyróżnić, szybko przyspieszać w zupełnej ciszy, no i mieć coś, czego jeszcze nie mają znajomi.

mini cooper se electric test
A co powiecie o tym wzorze felg?

Doceniam Hyundaia Konę Electric. To rewelacyjny „elektryk”. Ale trochę brakuje mu duszy. Nie ma czegoś, co sprawia, że po przejażdżce człowiek zaczyna się bawić kalkulatorami leasingu. Nie chwyta za serce. A Mini Cooper SE to robi i wcale nie zamierza przestawać.

Już spalinowe Mini może w sobie rozkochać

mini cooper se electric test

Od debiutu tej generacji Mini mija w tym roku siedem lat, ale nadwozie tego wozu jakoś nie chce się zestarzeć. Takie są uroki stylu retro: Fiat 500 też jeszcze się nie opatrzył i wygląda ponadczasowo.

Dlatego Mini – zwłaszcza w swojej „najczystszej”, trzydrzwiowej postaci – może zauroczyć wyglądem. Ale nawet jeśli komuś się nie podoba to, jak zostało narysowane, niech nie narzeka, tylko usiądzie za kierownicą. Wtedy powinien się już ostatecznie przekonać.

Niezależnie od wersji silnikowej, Mini jest zwinne, świetnie skręca i wywołuje uśmiech na ustach skuteczniej niż kieliszek wina zamiast porannej kawy. Działanie układu kierowniczego, szybka, automatyczna skrzynia biegów (jeśli klient za nią dopłacił), niska pozycja za kółkiem… w tym segmencie cenowym chyba nie da się kupić lepszego samochodu ze sportowym charakterem. OK, jest Mazda MX-5, ale nie zabierzecie nią dzieci na przejażdżkę.

Mini Electric jest jeszcze lepsze od zwykłej wersji

Dzięki nisko położonemu środkowi ciężkości, Cooper SE skręca chyba jeszcze lepiej od spalinowego. Mało tego – przy odrobinie starań, tym Mini (przypominam: przednionapędowym) da się wejść w zakręt lekkim bokiem.

Jeśli chodzi o przyspieszenie, nie jest najlepsze w gamie Mini. Wersja Cooper SE ma 184 KM, czyli trochę mniej od 192-konnego Coopera S, nie mówiąc już o wersjach John Cooper Works. Osiąga 100 km/h w 7,3 s. Cooper S jest szybszy o 0,6 s. Tyle, jeśli chodzi o tabelki.

Nie ma to większego znaczenia

mini cooper se electric test

Zza kierownicy, Mini Cooper SE wydaje się najszybszym samochodem nie tylko w gamie marki, ale i w całym kraju. Po mocnym wciśnięciu gazu, opony piszczą jeszcze nawet w okolicy 80 km/h – i to na tyle głośno, że wszyscy dookoła patrzą. Zarówno ludzie stojący na przystanku, jak i kierowcy innych aut.

Mini Cooper SE przyspiesza jednak skutecznie, nie wyrywając kierownicy z rąk – przynajmniej na suchej nawierzchni. Cały proces odbywa się liniowo, no i w ciszy (nie licząc opon). To robi większe wrażenie niż strzały z wydechu w Cooperze S.

Zalet jest więcej

Kierowca ma do wyboru dwa stopnie rekuperacji. Co ciekawe, nie przełącza się tego łopatkami za kierownicą (bo żadnych tu nie ma), tylko wystającym, chromowanym przełącznikiem na dole kokpitu. W drugim odzysk energii jest na tyle skuteczny, że prawie nie trzeba dotykać hamulca.

Podobać musi się też dobre wyposażenie Mini. System multimedialny może i zaczyna wyglądać trochę staro (to technologia z BMW poprzedniej generacji), ale nadal jego obsługa jest bardzo intuicyjna. System audio Harman Kardon jest świetny, a brak hałasu z silnika dodatkowo ułatwia mu nagłośnienie niedużego wnętrza. Fotele są wygodne i mają rewelacyjne, wysuwane podparcie ud.

mini cooper se electric test

Cały kokpit w pierwszej chwili może przerażać dziwnymi kształtami i masą dziwnych przełączników – ale tak naprawdę jest funkcjonalny i łatwo się w nim odnaleźć. Pod płaszczem gadżeciarstwa i specyficznego stylu ukryto normalną obsługę i dużo fizycznych przycisków. Choć znam takich, którzy wygląd deski rozdzielczej Mini uważają za największą wadę tego modelu.

Ale największa wada, jaką ma Mini Cooper SE, jest inna

Wcale nie chodzi mi o trudne wsiadanie do tyłu, ani o mikroskopijny bagażnik (211 litrów), w którym trzeba jeszcze jakoś zmieścić kable do ładowania. Mówimy przecież o trzydrzwiowym i mierzącym nieco ponad 3,8 m samochodzie do miasta. Wystarczy pamiętać, że to nie jest auto rodzinne – i tyle. Niestety, wersji elektrycznej nie da się kupić ani w odmianie 5d, ani Clubman czy Countryman. Na pocieszenie: ilość miejsca w elektrycznym Cooperze nie zmniejszyła się w stosunku do wersji na benzynę i olej napędowy.

Największą wadą elektrycznego Mini Coopera SE jest mizerny zasięg na jednym ładowaniu. Gdy odebrałem egzemplarz testowy, był naładowany na sto procent. Zamiast deklarowanego przez producenta zasięgu ponad 230 kilometrów, na ekranie pokazało się 155. Po wyłączeniu klimatyzacji przybyło kilka cyferek, ale nie na tyle dużo, żeby opłacało mi się spocić.

Mini Cooper SE nie zużywa szczególnie dużo energii. Wynik w mieście na poziomie 13 kWh na 100 kilometrów jest bardzo dobry. Ale co z tego?

155 kilometrów to naprawdę mało

Realny zasięg Mini jest na tyle mały, że zaczyna już utrudniać codzienną jazdę. Zdarzyło mi się siedzieć przed komputerem, patrzeć na mapę i liczyć, czy dam radę pojechać wszędzie tam, gdzie potrzebuję. Rano z warszawskich Bielan na Ursynów i z powrotem, po południu na Gocław i z powrotem, ale przydałoby się jeszcze skoczyć pod miasto… starczy czy nie? Zimą byłoby jeszcze gorzej.

Oczywiście, wiem: mało kto robi dziennie aż 150 kilometrów po mieście, jeśli nie jest taksówkarzem, dostawcą jedzenia albo serwisantem drukarek. Ale według tej logiki, można by zrobić wóz elektryczny, który ma zasięg 30-40 kilometrów. Byłby tańszy, lżejszy, a przecież i tak dziennie kierowcy przejeżdżają mniej, prawda?

Mini ma swoje argumenty

Według producenta, obecna wielkość akumulatora (32 kWh) stanowi kompromis między zasięgiem, wagą i ceną. Większy mógłby wpłynąć negatywnie na doznania z jazdy, a Mini Cooper SE – choć zajechałoby dalej – mogłoby stać się ociężałe i drogie.

mini cooper se electric test

Cena jest teraz zbliżona do modeli spalinowych

Mini oferuje model Cooper SE w kilku pakietach wyposażenia, nazywających się „odzieżowo”. Bazowy – S – obejmuje m.in. 16-calowe alufelgi i nawigację, ale nie ma czujników parkowania, co jest trochę słabe. Cena startuje od 139 200 zł. Jasne, za podobne pieniądze można już myśleć o 231-konnym, benzynowym Cooperze John Cooper Works, ale to jednak trochę inny samochód.

Wersja „M” ma 17-calowe felgi, a do tego m.in. czujniki parkowania z tyłu, kamerę cofania i kilka detali stylistycznych. Mini Cooper SE „L” ma m.in. żółte lusterka, które pewnie nie każdemu się spodobają, ale już adaptacyjne LED-y z przodu, pełen pakiet czujników parkowania i audio Harman Kardon polubią wszyscy. Cena: od 164 869 zł. Topowe „XL” kosztuje ponad 173 tysiące, ma spokojniejszą stylistykę z chromowanymi detalami, a do tego np. szklany, panoramiczny dach.

Mini Cooper SE: podsumowanie

155 kilometrów na jednym ładowaniu: to irytująco mało. Ale gdy jeździłem elektrycznym Mini, pomyślałem sobie, że chyba mógłbym to przełknąć. Wolałbym częściej ładować ten samochód, niż kupić któryś z „rozsądnych”, konkurencyjnych modeli elektrycznych. Radość z jazdy jest warta wyrzeczeń, a charakter Mini idealnie pasuje do cech auta elektrycznego. Taka wersja powinna się pojawić już dawno. Zresztą gdyby powstała siedem lat temu, pewnie i tak miałaby taki sam zasięg. Trudno.

Mini Cooper SE to takie Mini, tylko bardziej: bardziej modne, bardziej stylowe, bardziej zwinne. No i bardziej miejskie. Ciekawe, ilu z potencjalnych klientów mieszka w domach jednorodzinnych z garażem i ładowarką.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać