Klasyki

Odrestaurowany Mikrus MR-300 za 100 tys. zł właśnie podrożał do 120 tys. zł

Klasyki 06.12.2019 115 interakcji
Michał Koziar
Michał Koziar 06.12.2019

Odrestaurowany Mikrus MR-300 za 100 tys. zł właśnie podrożał do 120 tys. zł

Michał Koziar
Michał Koziar06.12.2019
115 interakcji Dołącz do dyskusji

Mikrus może i nie był pojazdem idealnym, ale krótka i burzliwa historia jego produkcji do dziś budzi emocje. Spośród 1728 wyprodukowanych sztuk tego mikrosamochodu przetrwało bardzo niewiele. Dlatego cena idealnego egzemplarza, która z początku wynosiła 100 tys. zł wcale nie jest z kosmosu. Teraz kosztuje 120 tys. zł…

Polski mikrosamochód produkcji zakładów WSK Mielec powstawał między 1957 a 1960 r. Produkcja nigdy nie osiągnęła docelowego statusu masowej, a samo auto borykało się z szeregiem problemów. Koszty produkcji okazały się za wysokie, co windowało cenę, do tego Niemcy podczas wszelkiej maści targów robili bardachy, że Polacy ukradli im Goggomobila. W sumie mieli sporo racji, dzisiaj przy odbudowie Mikrusów często korzysta się z zachodnich sklepów z częściami do wspomnianego mikrosamochodu. Polacy faktycznie sporo bezczelnie zerżnęli, zwłaszcza w napędzie.

Podaż Mikrusów praktycznie nie istnieje, a większość właścicieli to znajomi. Jak wynikało z naszych rozmów z jednym z kolekcjonerów tego modelu – dobrych egzemplarzy przetrwało kilkanaście. Dlatego pojawienie się wystawionego na sprzedaż idealnego egzemplarza z 1959 r. jest nie lada wydarzeniem. Pytanie tylko czy 100 tys. za podróbkę Goggomobila to uczciwa cena?

Zapytajmy specjalisty.

Jak niektórzy z was być może pamiętają, psioczyłem kiedyś, że 30 tys. za Mikrusa do remontu to za dużo i nigdy bym tyle nie dał. Cóż, tym razem zasięgnęliśmy opinii specjalisty i idę się schować w kącie ze wstydu. Oto co miał do powiedzenia Robert Steć, właściciel wielu Mikrusów i ekspert od renowacji pojazdów zabytkowych, który zna ten egzemplarz:

Auto zrobione modelowo, naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Biorąc pod uwagę, że w ostatnich latach sprzedałem 3-4 Mikrusy do remontu, w cenach 30-50 tys, ta cena jest uzasadniona.

Cóż, jestem uparty, więc ja nadal nie zapłaciłbym tyle za Mikrusa, ale wygląda na to, że 100 tys. wcale nie jest kwotą z innej galaktyki. Biorąc pod uwagę koszty zakupu egzemplarza do remontu i jego odbudowy to zupełnie realna cena. Ale nie wiem czy już Wam mówiłem, że on właśnie podrożał…

Zrzut ekranu z ogłoszenia, zdjęcia – SIBICO

Wzorcowy egzemplarz

Zresztą za dobrze wykonaną pracę warto dużo zapłacić, a Mikrus z ogłoszenia jest idealny. Właściciel zamontował w nim nawet oryginalny akumulator i nie pozwalał sobie na żadne półśrodki. Wszystkie detale są oryginalne i niczego nie brakuje, a płyta podłogowa i karoseria zostały pięknie odbudowane. Nie ma tutaj niczego, co mogłoby wzbudzić zastrzeżenia.

Wygląda więc na to, że dzięki swojej rzadkości Mikrus MR 300 stał się jednym z najdroższych polskich klasyków, jeśli nie najdroższym. To dobrze. Ile bym nie szkalował polskiej motoryzacji, miło jest wiedzieć, że coś z polskiej fabryki faktycznie jest obiektem kolekcjonerskim, a nie jedynie popularnym i niewiele wartym klasykiem. Zaś Mikrusa za 100 tys. szczerze wam polecam, jeśli jesteście gotowi tyle zapłacić za ten wycinek historii. Zakupu tego egzemplarza nie będziecie żałować.

Problem w tym, że teraz kosztuje 120 tys. zł i lepiej się pospieszyć, bo następny przystanek obstawiam na poziomie 150 tys. zł.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać