Klasyki

751 koni, 4 silniki, 3,9 s do „setki”… i 8 lat na karku. Oto SLS AMG Electric Drive

Klasyki 28.04.2021 22 interakcje
Piotr Szary
Piotr Szary 28.04.2021

751 koni, 4 silniki, 3,9 s do „setki”… i 8 lat na karku. Oto SLS AMG Electric Drive

Piotr Szary
Piotr Szary28.04.2021
22 interakcje Dołącz do dyskusji

Mercedes SLS AMG to dla wielu auto marzeń. I nic w tym dziwnego, skoro to grzmiący wydechem 8-cylindrowy potwór. Zbudowano też jednak niewielką partię bezgłośnych egzemplarzy o napędzie elektrycznym – i jedno z tych aut wystawiono właśnie na sprzedaż. Oto Mercedes SLS AMG Electric Drive.

Niektórzy z Was zapewne zastanawiają się, dlaczego niniejszy wpis przypisałem do kategorii „Klasyki”. Raz, że Mercedes SLS AMG Electric Drive nie jest wcale taki znowu stary, a dwa – no jak to, elektryk klasykiem?!

Mercedes SLS AMG Electric
fot. Dirk de Jager, RM Sotheby’s

A ja Wam powiem, że będę tej kategorii bronić

Nie jestem fanem samochodów elektrycznych. Ba, nie jestem nawet fanem Mercedesa SLS – zdecydowanie wolę starszy model SLR McLaren. Ale zapewne słyszeliście, jak o wielu ciekawych autach mówi się za granicą, że to „instant classic”. I uważam, że tak ciekawa i zarazem tak rzadka konstrukcja jak elektryczny SLS również w pełni na to miano zasługuje. No hej, nieczęsto się zdarza, by producentowi się chciało produkować auto, które praktycznie nie ma cech wspólnych z modelem bazowym!

Mercedes SLS AMG Electric
fot. Dirk de Jager, RM Sotheby’s

„No ale jak to nie ma cech wspólnych, toż to SLS jak w mordę strzelił!”

Wizualnie – owszem, jeśli pominiemy jaskrawy lakier i akcenty w tym samym kolorze. Takie samo jest też w większości wnętrze. Ale otwórzmy maskę, zajrzyjmy pod podwozie lub… postawmy samochód na wadze – wszędzie tutaj różnice będą ogromne. Ale po kolei.

Elektryczny Mercedes SLS ujrzał światło dzienne po raz pierwszy w 2010 r., jeszcze pod nazwą E-Cell. Pojazd miał stanowić swego rodzaju popis i wizualizację tego, co AMG zaplanowało na rok 2015 (swoją drogą, że chyba niewiele z tych planów wypaliło). Już w prototypie zastosowano cztery silniki (po dwa na każdej osi) – łącznie oddawały one do dyspozycji kierowcy nieco ponad 530 KM i 880 Nm. Co prawda mówimy więc o mocy niższej od tej w modelu benzynowym (571 KM w bazowej wersji), ale te parametry i tak wystarczały, by sprint do 100 km/h załatwiać w jakieś 4 s. Zastosowane akumulatory o łącznej pojemności 48 kWh miały pozwalać na pokonanie maksymalnie 180 km na jednym ładowaniu.

Mercedes SLS AMG E-Cell

Dwa lata później pokazano model produkcyjny

Pod względem wizualnym różnice są niewielkie – najprościej oba auta odróżnić od siebie po reflektorach i po kolorze wykończenia wlotów powietrza. Dopracowano natomiast kwestie techniczne, co zaowocowało nie tylko wzrostem mocy (do 552 kW/751 KM) i momentu obrotowego (do 1000 Nm), ale i zwiększeniem zasięgu – ten miał sięgać 250 km (według wymogów cyklu NEDC). Czas przyspieszenia do 100 km/h uległ skróceniu do 3,9 s, a prędkość maksymalna to 250 km/h – co jest wartością ograniczoną elektronicznie.

Silnika tu nie ma. Szukaj dalej. / fot. Dirk de Jager, RM Sotheby’s

Niestety, elektryczny SLS waży znacznie więcej od modelu benzynowego – blisko 2,1-2,2 t w porównaniu do niespełna 1,7 t zwykłego auta. Same chłodzone cieczą akumulatory o powiększonej do 60 kWh pojemności mają ponad 0,5 t. Tyle w tym dobrego, że można liczyć na nisko położony środek ciężkości auta. Trzeba tylko nieco poczekać na możliwość nacieszenia się nim – ładowanie trwa, w zależności od źródła prądu, od 3 do blisko 20 godzin.

Tak jak w prototypie, zastosowano cztery silniki elektryczne – każdy z nich waży 45 kg. W związku z dorzuceniem napędu na przednią oś, elektryczny Mercedes SLS AMG doczekał się kompletnie innego zawieszenia przednich kół – zamiast standardowego układu podwójnych wahaczy zamontowano układ typu push-rod. W miejscu hydraulicznego wspomagania kierownicy pojawił się układ elektrohydrauliczny, standardowo montowano także hamulce węglowo-ceramiczne. Niestety przygotowano też system SLS eSound, który na życzenie kierowcy mógł przy pomocy głośników udawać, że auto ma silnik V8. Ja tam wolałbym po prostu kupić model z V-ósemką, choćby jako drugie auto, no ale wiadomo: hejtuję bo mnie nie stać.

fot. Dirk de Jager, RM Sotheby’s

A propos finansów…

W 2013 r. Mercedes SLS AMG Electric Drive pojawił się w ofercie producenta. Kosztował blisko dwukrotnie więcej od wersji spalinowej (416,5 tys. euro; wzmocniony do 591 koni benzynowy SLS GT kosztował niespełna 205 tys. euro) i… w zasadzie figurował głównie w cenniku, bo niewielu klientów zdecydowało się na zakup. Niektóre źródła mówią o blisko 100 sprzedanych autach, ale inne – w tym dom aukcyjny RM Sotheby’s, który obsługuje aukcję jaskrawego egzemplarza – wspominają o zaledwie 9 sztukach. Rozumie się więc samo przez się, że tanio nie będzie – oczekiwana kwota za widoczny na zdjęciach egzemplarz z przebiegiem niespełna 3800 km to 1,05 mln euro – czyli na dziś ponad 4,8 mln zł. Dużo? Owszem.

No ale klasyki mają swoje prawa…

Mercedes SLS AMG Electric
fot. Dirk de Jager, RM Sotheby’s

 

Zdjęcie główne: Mercedes SLS AMG E-Cell

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać