Klasyki / Ciekawostki

Jedna rzecz wytrąca mnie z równowagi w tym wspaniałym Mercedesie W126 kombi

Klasyki / Ciekawostki 06.05.2020 200 interakcji
Piotr Szary
Piotr Szary 06.05.2020

Jedna rzecz wytrąca mnie z równowagi w tym wspaniałym Mercedesie W126 kombi

Piotr Szary
Piotr Szary06.05.2020
200 interakcji Dołącz do dyskusji

Mercedes nigdy nie oferował w normalnej sprzedaży klasy S w wersji kombi. Otworzyło to pole do popisu różnym firmom, które zajmowały się odpowiednimi przeróbkami. Tym razem kupić można samochód będący dziełem firmy Caro z Hamburga.

Red. Koziar nawet był przez chwilę zainteresowany tematem, gdy padło słowo „Caro”, ale gdy okazało się, że tym razem chodzi nie o Poloneza a Mercedesa, wrócił do poszukiwania skarbów na OLX. Pozwólcie zatem, że to ja Wam opowiem co nieco o samochodzie, który widzicie na poniższych zdjęciach.

Mercedes klasa S kombi
fot. StuartParrCollection.com

Proszę pana, bo ja to bym chciał taką luksusową limuzynę, ale żeby nie była limuzyną.

Może nie do końca w takich słowach zamawiano podobne przeróbki, ale efekt prac jest zwykle podobny: mamy przed oczami gorzej lub lepiej wykonaną konwersję danego samochodu na wersję kombi. Z racji kosztów tego rodzaju zmodyfikowane auta są spotykane ekstremalnie rzadko, ale nie można powiedzieć, by był to temat kompletnie nieznany na świecie. Ba – już w przypadku klasy S W116 można znaleźć całkiem sporo fotografii podobnych aut. Nie inaczej było w przypadku prezentowanego dziś nowszego modelu, W126.

Firma Caro swoją działalność rozpoczęła w 1986 r. i istnieje do dziś.

Specjaliści z tego hamburskiego przedsiębiorstwa zajmują się różnorakimi przeróbkami, zaczynając od przedłużania aut, przez ich opancerzanie, aż po wykonywanie modyfikacji takich jak widoczna na zdjęciach.

S-klasa oferowana obecnie na sprzedaż na stronie Stuart Parr Collection (samo nazwisko może Wam coś mówić – Parr jest m.in. producentem filmowym) to prawdopodobnie jeden z dwóch przerobionych w ten sposób przez Caro egzemplarzy – auto zostało wyprodukowane w 1990 r. (druga sztuka powstała na bazie W126 z 1991 r.). Bazą był oczywiście najdroższy i najlepszy model, czyli napędzany 5,6-litrowym silnikiem V8 560 SEL, który w tym roczniku osiągał – zależnie od tego, czy auto miało katalizator – od 279 do okrągłych 300 KM. Tutaj raczej mówimy o tej niższej wartości – ale to i tak wystarczy.

Mercedes klasa S kombi
fot. StuartParrCollection.com

Konwersje firmy Caro (a właściwie: Caro Penta GmbH) mają opinię jednych z lepszych w branży, za co odpowiada wysoka jakość wykonania – szef firmy jest fanem klasycznych Mercedesów, więc projekt W126 kombi był jego oczkiem w głowie. Nie miało być tanio – miało być dobrze.

W efekcie powstała jedna z bardziej udanych przeróbek limuzyny Mercedesa na wersję kombi.

Od przodu do słupka B samochód jest w zasadzie identyczny z modelem seryjnym. Zmiany zaczynają się dalej. Tylne drzwi wydłużono i – oczywiście – zastosowano w ich przypadku nowe ramki szyb. Tył auta jest dość smukły – nie można mu odmówić braku spójności z resztą nadwozia.

By uczynić auto praktyczniejszym, tylne lampy wymieniono na elementy z Mercedesa S124 (czyli W124 kombi) – dzięki temu próg załadunku udało się obniżyć i poszerzyć w porównaniu do nadwozia trójbryłowego ze standardowego W126.

Ale to właśnie te tylne lampy są kwestią, która mnie denerwuje.

Nie chodzi mi nawet o sam dobór elementu – to akurat stosunkowo popularna przeróbka. Nie dziwi mnie to, bo to chyba jedyny sposób, by wizualnie samochód był spójny niezależnie od tego, z której strony na niego popatrzymy.

Gorzej, że te lampy zamontowano jak zamontowano – czyli krzywo. Pozwólcie, że zrobimy małe porównanie. Tak wygląda od tyłu Mercedes S124:

… a tak opisywany W126 po konwersji:

Mercedes klasa S kombi
fot. StuartParrCollection.com

No żesz kurka wodna. Nawet nie do końca rozumiem, w jaki sposób to zamontowano, skoro ich górna krawędź zdaje się być w miarę równa na pierwszy rzut oka (po przyjrzeniu się jest gorzej) – ale dolne krawędzie wyglądają strasznie, zaburzając wygląd tylnej części nadwozia. Nie mam nic przeciwko Volvo 240 kombi ani 1. generacji Renault Mastera, ale nie jestem przekonany, czy chciałbym żeby tego rodzaju luksusowy samochód mi się kojarzył z wyżej wymienionymi.

Ale jeśli ktoś nie ma tego rodzaju myśli natrętnych, to może się zainteresować ofertą.

Bądź co bądź, to jeden z nielicznych takich samochodów na świecie – i to nawet po zliczeniu konwersji wszystkich firm. Szanse, że drugie takie auto trafi się na drodze, są praktycznie zerowe – mielibyście większe, gdybyście codziennie jeździli po bułki Lamborghini Diablo.

Mercedes klasa S kombi
fot. StuartParrCollection.com

Miłą świadomością jest też fakt, że auto było faktycznie użytkowane – może nie jakoś super-intensywnie, ale przebieg na poziomie 103 tys. km wskazuje na to, że auto najprawdopodobniej nadaje się do dalszej eksploatacji i nie jest zużyte. A choć Mercedes 560 TEL – taką nazwę mu nadano – jest na sprzedaż w Nowym Jorku, to bazuje na samochodzie w specyfikacji europejskiej. Nie trzeba by było nic przerabiać – ot, wsiadać i jeździć.

fot. StuartParrCollection.com

To oczywiście wymaga wydania sporego worka gotówki.

Sęk w tym, że nie wiadomo, jak sporego – w przypadku klasyków o sporej wartości typową sytuacją jest, że cena nie jest podawana do wiadomości publicznej. W niczym nie pomoże nam tu więc znajomość cen standardowej klasy S W126 – mogę jedynie podejrzewać, że cena Mercedesa 560 TEL może mieć 5-cyfrową kwotę, i to w dolarach lub euro. Pytanie, jaka cyfra byłaby na początku.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać