Ciekawostki

Mercedes-Maybach G650 Landaulet nie ma sensu. Dlatego warto go kupić… za 6 mln zł

Ciekawostki 19.03.2018 564 interakcje
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 19.03.2018

Mercedes-Maybach G650 Landaulet nie ma sensu. Dlatego warto go kupić… za 6 mln zł

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk19.03.2018
564 interakcje Dołącz do dyskusji

Mercedes klasy G właśnie przechodzi dużą modernizację. Tymczasem limitowane wersje poprzedniej odmiany biją rekordy cenowe. Czy to najbardziej szalony samochód na świecie?

Kilka dni temu Tymon opublikował Motoblender, czyli przegląd newsów z ostatniego tygodnia. Zakończył jeden z omawianych tam wątków konkluzją, że Mercedes powinien dalej wypełniać nisze na rynku, prezentując Unimoga coupe albo Sprintera cabrio. Przeczytałem to, zaśmiałem się, a później trafiłem na wiadomość o tym, że jeden z Mercedesów-Maybachów G650 Landaulet jest właśnie wystawiony na sprzedaż za 1,45 miliona euro, czyli jakieś 6,1 miliona złotych. Zaraz, zaraz… przecież to właściwie to samo.

G650 Landaulet to jeden z bardziej szalonych samochodów ostatnich lat

Mercedes-Maybach-G650-Landaulet-2

Ta wersja powstała w 2017 roku, a do klientów trafiło zaledwie 99 egzemplarzy – stąd te, które są wystawione na sprzedaż, osiągają kosmiczne ceny. Powstała na bazie niemal równie odjechanej odmiany G 500 4×4². Ma V12 pod maską, prawie pół metra prześwitu i miękki, składany dach nad drugim rzędem siedzeń. Dlatego nosi nazwę Landaulet, należną limuzynom-kabrio. To doskonały samochód dla afrykańskiego dyktatora, który chce pozdrawiać tłumy, jadąc po bezdrożach.

Klasa G powstała jako komfortowy, wytrzymały pojazd dla wojska

G-Klasse-Papamobile
Watykan zawsze lubił klasy G. G650 Landaulet może trochę kojarzyć się z papamobile

Produkcja Mercedesa G rozpoczęła się w 1979 roku. Samochód powstał z myślą o armii. Co ciekawe, jeszcze zanim ten model trafił do produkcji, szach Iranu złożył zamówienie na 20 tysięcy sztuk.
Z roku na rok klasa G (wtedy jeszcze się tak nie nazywała) stawała się coraz bardziej ucywilizowana. Na liście opcji pojawiała się skórzana tapicerka, klimatyzacja czy centralny zamek, aż w końcu cały model stał się bardziej luksusowy, niż wojskowy.

Jego nieociosany, twardy styl spodobał się bogaczom – gwiazdom rocka, amerykańskim raperom, rosyjskim oligarchom, czy po prostu biznesmenom z całego świata. Nikomu nie przeszkadza, że Mercedes G jest przestarzały, ciasny w środku i prowadzi się na asfalcie na tyle kiepsko, że i tak nie da się tu wykorzystać potencjału mocnych silników, bo przed szybkim wejściem w zakręt należy się przeżegnać.

Powstała cała masa wersji specjalnych

Mercedes-G-36-AMG
G 36 AMG dziś jest łakomym kąskiem dla kolekcjonerów

Już w latach 1994-1997 japoński dystrybutor firmy AMG stworzył krótką serię aut o nazwie G 36 AMG, z 6-cylindrowym silnikiem o pojemności 3.6 litra. Reszta świata musiała poczekać na zakup odmiany z magicznymi trzema literkami do 1999 roku, kiedy weszło na rynek napędzane 354-konnym V8 G55 AMG. Trzy lata później powstała ściśle limitowana wersja z V12 pod maską, G63 AMG V12.

Ale prawdziwy festiwal szaleństwa w gamie klasy G miał miejsce dopiero w ostatnich latach. Pod koniec „życia” obecnej generacji klasy G klienci zaczęli się wręcz rzucać do salonów, by móc jeszcze kupić tego klasycznego, kanciastego Mercedesa.

W 2013 roku pojawiła się wersja G63 AMG 6×6

Mercedes-G63-AMG-6x6
Powstało trochę ponad 100 sztuk tego auta. Nie można było kupić go w USA

Jak sama nazwa wskazuje, ma ona… sześć kół. Napędza ją 5.5-litrowe V8 o mocy 544 KM. Bazą dla tej odmiany była wersja powstała dla australijskiej armii. Całość ma prawie 5.9 metra długości i waży 3775 kg, co nie przeszkadza temu autu osiągać 100 km/h w czasie około 8 sekund. Koła G63 AMG 6×6 mają 37 cali. Co ciekawe, ze wszystkich europejskich rynków to w Polsce sprzedano najwięcej tych aut. Mówimy dokładnie o 7 sztukach. Przypomnijmy, że przynajmniej teoretycznie, właściciele G63 AMG 6×6 muszą mieć prawo jazdy kategorii C.

Rok wcześniej, w 2012 roku, silnik V12 powrócił do gamy klasy G.
G 65 AMG miało 612 KM i okrągłe 1000 NM momentu obrotowego. Taki model kosztował w Polsce 1 255 000 zł, czyli prawie dwa razy tyle, co napędzana V8 wersja G 63 AMG. Co ciekawe, różnica w przyspieszeniu od zera do 100 km/h między tymi wersjami wynosiła… 0.1. s (5.4 kontra 5.3 s). Ale chodziło o samą świadomość jazdy topową wersją z gamy…

W 2015 roku do klientów trafiła odmiana G 500 4×4 ²

Mercedes-G500-4x4-2
Kiedyś klasy G były głównie czarne, później zapanowała moda na jaskrawe lakiery

Miała 41 cm prześwitu i to samo 4-litrowe V8 pod maska, co sportowy Mercedes-AMG GT. Jej rozstaw osi był o 30 cm większy, niż w „zwykłej” klasie G. Cena tego samochodu oscylowała wokół miliona złotych, ale dobrą wiadomością dla nabywców było to, że G 500 4×4 ² ważyło nieco mniej, niż 3 tony – a więc można było je prowadzić posiadając tylko prawo jazdy kategorii B.

Teraz debiutuje nowa generacja klasy G

Mercedes-G-2018
Obyło się bez rewolucji, ale zdania na temat nowego G są podzielone

Oczywiście Mercedes nie mógł sobie pozwolić na radykalne zmiany w tym modelu, ponieważ klienci cenią sobie jego „staroświeckość”. Nowa klasa G wygląda podobnie, choć jest nieco bardziej zaokrąglona. Można z pewnością spodziewać się nowych, szalonych wersji specjalnych.

A co z G650 Landaulet? Jego zakup nie ma absolutnie żadnego sensu, podobnie jak zakup którejś z wymienionych wersji. Są za ciężkie, za mocne, zbyt kiepsko się prowadzą… albo wszystko naraz. Ale czy jest w świecie motoryzacji lepszy sposób na pokazanie wszystkim, jak wielki sukces osiągnęło się w życiu? Czy można wyobrazić sobie bardziej bezsensowny pojazd, niż terenówkę-kabrio ze ścianą oddzielającą tylny rząd od przedniego, z wielkim V12 pod maską i tak wysoko zawieszoną, że nie da się do niej normalnie wsiąść?

Takich aut nigdy nie było dużo, ale wszyscy wiemy, że pewnie więcej się już nie pojawią. Nad silnikami V12 wiszą ciemne chmury i myślę, że za kilka lat znikną one z oferty nawet najbardziej luksusowych producentów. Dlatego G650 Landaulet, mimo że potwornie brzydki, w złym guście i bez sensu, jest dobrą inwestycją. I łabędzim śpiewem idiotycznie ekstrawaganckiej motoryzacji. A ta ma swój nieodparty urok.

Mercedes-Maybach G 650 Landaulet

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać