Wiadomości

Mercedes nie chciał zamykać hiszpańskiej fabryki. Pracownicy wzięli sprawy w swoje ręce

Wiadomości 17.03.2020 443 interakcje
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 17.03.2020

Mercedes nie chciał zamykać hiszpańskiej fabryki. Pracownicy wzięli sprawy w swoje ręce

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk17.03.2020
443 interakcje Dołącz do dyskusji

Powodem jest – oczywiście – koronawirus. Zarząd chciał, by pracownicy dalej produkowali dostawcze Mercedesy. Zbuntowali się.

Teoretycznie, wszystko miało iść zgodnie z planem. Zarząd fabryki Vitoria w Gasteiz, w której pięciotysięczna załoga produkuje samochody dostawcze Mercedesa, nie przewidywał żadnych zmian w związku z koronawirusem.

Niestety, to oznaczało, że nie był w stanie zapewnić m.in. maseczek dla pracowników. Nie zadbał też o wymagany, co najmniej metrowy odstęp między każdym z nich. Szczególnie trudna sytuacja była w szatniach i busach, które dowożą pracowników pomiędzy częściami wielkiej fabryki.

Załoga miała powody do obaw – w fabryce pojawił się już koronawirus. Oficjalnie, co najmniej jeden pracownik jest zarażony, a 23 przebywa na kwarantannie.

Dlatego ludzie się zbuntowali.

Zdecydowali, że ustawią się w taki sposób, by zablokować linię produkcyjną, stając na samym jej końcu – tam, skąd zjeżdżają już gotowe auta. Co prawda nie do końca widzę, by zachowywali metr odległości między sobą, ale… no cóż. Ważne, że się udało. Po długich i trudnych rozmowach przedstawicieli zakładowego związku zawodowego z zarządem, ustalono, że zakład staje.

To największa fabryka w okolicy.

Oczywiście, nie jest jedyną, która wstrzymała pracę. Hiszpańskie zakłady Nissana, Renault, Seata i Michelina też już nie pracują. Zatrzymano większość fabryk w Europie. Volkswagen zatrzymuje zakłady nie tylko we Włoszech i w Hiszpanii, ale i w Portugalii i na Słowacji. Także polskie fabryki (np. Fiata w Tychach) już nie działają.

Jakie będą skutki takiego przestoju dla całej branży? Nawet najtęższe umysły nie podejmują się jeszcze przewidywania. Wszystko zależy od tego, ile potrwa przerwa. Jeśli sytuacja wróci do normy za dwa tygodnie, skutki nie będą duże. Ale w tak optymistyczny scenariusz należy wątpić.

Czy samochody zdrożeją czy tymczasowo stanieją? Ile trzeba będzie czekać na nowe auta? I czy będzie nas na nie stać?

Niewiadomych jest mnóstwo.

A jeśli chodzi o pracowników Mercedesa z Hiszpanii i innych fabryk… oczywiście, ich zdrowie jest najważniejsze. „Bunt” w obliczu epidemii nie dziwi. Życzę tylko im i wszystkim innym, by po powrocie sytuacji do normy, mieli jeszcze do czego wracać.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać