Wiadomości

Oto odświeżony Mercedes CLS. Spokojnie, dalej jest piękny

Wiadomości 07.04.2021 96 interakcji

Oto odświeżony Mercedes CLS. Spokojnie, dalej jest piękny

Piotr Barycki
Piotr Barycki07.04.2021
96 interakcji Dołącz do dyskusji

Chociaż o jego nowej kierownicy można dyskutować…

Większość zmian wprowadzono jednak na zewnątrz, dzięki czemu najnowszy CLS w wersji nie-AMG (ale z pakietem wyposażenia Linia AMG) wygląda tak:

Tak z kolei wyglądał model przed liftingiem:

Co się zmieniło? Przemodelowano przedni zderzak, w tym wloty powietrza i dołożono chromowany splitter w każdej wersji wyposażenia. Nowy jest także grill, który składa się z miniaturowych znaków Mercedesa – tak jak w nowej klasie C. I tak, to właściwie wszystkie zmiany, jeśli chodzi o front.

Z tyłu natomiast nowy model wygląda tak:

A wyglądał tak:

Czyli dołożono trochę chromu. Do tego nowe wzory felg, nowy lakier (ten niebieski z wcześniejszych zdjęć) i mamy lifting gotowy. I doskonale – CLS jest na tyle atrakcyjnym modelem, że nie było sensu zmieniać tutaj za wiele. Pyanie, czy był sens w ogóle cokolwiek zmieniać.

Ale moment, zmienił się jeszcze środek!

Aczkolwiek te zmiany są równie porażające jak na zewnątrz. Największą i właściwie jedyną nowością jest kierownica, która wcześniej pojawiła się chociażby w klasie E i która z jakiegoś powodu napawa mnie cały czas niepokojem.

Przy okazji dodano też nowe kombinacje tapicerek, w tym firmowanych przez designo.

A co ma nowy Mercedes CLS pod maską?

Właściwie to… to samo, co przed liftingiem, przynajmniej jeśli brać pod uwagę najnowszą gamę silnikową CLS-a.

Dla fanów diesla dostępne będą trzy opcje – CLS 220 d, CLS 300 d 4MATIC i CLS 400 d 4MATIC. Względną nowością jest tutaj ta środkowa opcja, bo wyposażono ją w rozrusznik zintegrowany z alternatorem, czyli jest teraz „hybrydą”, generującą 265 KM. Tyle tylko, że ten silnik akurat jest od jakiegoś czasu już nawet w polskim cenniku, więc trudno uznawać go za nowość liftingową.

Tym, którzy wolą jednostki benzynowe, zostaje CLS 350, CLS 450 4MATIC i CLS 53 4MATIC+. Gdyby ktoś pytał, czy cokolwiek się w nich zmieniło, to odpowiedź jest prosta i brzmi nie. Co oznacza, że pewnie już nigdy nie doczekamy się CLS 63 (to by dopiero było zamieszanie w gamie Mercedesa) i do wyboru pozostają tylko jednostki 4-cylindrowe (220 d, 300 d, 350) oraz 6-cylindrowe (400 d, 450 oraz 53).

Cena?

Patrząc na rozmach zmian – pewnie nie zmieni się przesadnie. W tym momencie cennik otwiera oczywiście CLS 220 d, wyceniony na 253 600 zł. Za benzynowe 6 cylindrów (450) trzeba zapłacić 354 100 zł, natomiast za odmianę AMG – 446 700 zł. A tutaj możecie poczytać, jak jeździ CLS za blisko 600 000 zł.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać