Wiadomości

Nadchodzi koniec Mercedesów AMG z napędem na tył. Nowe wersje tylko z napędem na obie osie

Wiadomości 29.04.2019 306 interakcji

Nadchodzi koniec Mercedesów AMG z napędem na tył. Nowe wersje tylko z napędem na obie osie

Piotr Barycki
Piotr Barycki29.04.2019
306 interakcji Dołącz do dyskusji

Czas zacząć powoli zapominać o Mercedesach AMG z napędem na tylną oś. Niedługo każdy nowy model zaprojektowany w Affalterbach będzie odpychał się od asfaltu wszystkimi kołami.

Tak przynajmniej zapowiedział prezes AMG, Tobias Moers, w rozmowie z serwisem Motor1. Nie podał wprawdzie – tak jak miało to miejsce w przypadku planu pełnej elektryfikacji oferty – dokładnego terminu wejścia tych zmian w życie, ale użył określenia kolejna generacja. Można się więc spodziewać, że jeśli w przyszłości usłyszymy o premierze nowego modelu AMG, to będzie on miał na 100 proc. napęd na obie osie.

Ale zaraz, to Mercedes-AMG ma jeszcze modele z napędem na tył?

Mercedes AMG GT 4d
Ten Mercedes-AMG 4-drzwiowe Coupe akurat ma napęd 4Matic. Ale najtańsza wersja – nie.

Oczywiście, ale nie aż tak dużo, jak można byłoby się spodziewać i nie tak dużo, jak jeszcze jakiś czas temu. Przykładowo w klasie E poprzedniej generacji opcja napędu 4Matic pojawiła się po raz pierwszy dopiero po faceliftingu w 2013 r. W bieżącej generacji napędu na tylną oś nie ma już w ogóle – możemy wybrać albo ten rodzaj napędu, albo… kupić słabszą wersję nie-AMG.

Obecnie w całej gamie AMG znajdziemy sześć modeli z napędem na tył. Pierwszym jest klasa C (w różnych odmianach nadwoziowych) w wersjach 63 i 63 s, kosztujących bazowo od 419 tys. zł do 457 tys. zł. Ponad nią stoi Mercedes-AMG GT 4-drzwiowe Coupé w podstawowej odmianie 43 (za 413 tys. zł) – wszystkie mocniejsze wersje mają już napęd na obie osie.

W cenniku znajdziemy jeszcze trzy roadstery – SL 63 (817 tys. zł), SLC 43 (296 tys. zł) i sztandarowe AMG GT (591 500 zł).

Najdroższym tylnonapędowym samochodem AMG jest natomiast przedstawiciel ginącego gatunku aut z silnikami V12 – Mercedes-AMG S 65, kosztujący 1 151 000 zł. Bez dodatków (aczkolwiek większość z nich jest już w standardzie).

Co się z nimi stanie?

C 43 już ma napęd na obie osie. Czas na C 63.

W przypadku klasy C sprawa jest raczej prosta – kolejna generacja, która zadebiutuje pewnie w okolicach 2021/2022 r., będzie już w odmianie AMG wyposażona w napęd na obie osie, zgodnie z dzisiejszymi zapowiedziami.

SLC żegna się natomiast z rynkiem, a podobny los czeka i S 65, które obecnie sprzedawane jest w pożegnalnym wydaniu jako Final Edition. Z silnikami V12 trzeba się zresztą w przypadku Mercedesa pożegnać na dobre, a pewnie podobne kroki prędzej czy później podejmą pozostali producenci.

Z AMG GT w wersji 4-drzwiowej sprawa jest natomiast o tyle ciekawa, że model 43 (bez dopisku 4Matic+) nie jest sprzedawany na wszystkich rynkach. I tak przykładowo znajdziemy go w polskim cenniku, natomiast w niemieckim już nie. Pytanie, czy różnica 17,5 tys. zł w cenie podstawowej okaże się na tyle kusząca dla kupujących, że faktycznie ktoś kupi taki bazowy wariant, czy może zwykłe 43 zniknie bez żalu z oferty po jakimś czasie.

Może tu mieć zresztą miejsce sytuacja podobna do tej z E 63 poprzedniej generacji. Teoretycznie można było kupić odmianę tylnonapędową, ale i tak zdecydowana większość klientów decydowała się dopłacić do napędu 4Matic. I to jest też jeden z powodów decyzji AMG – autami RWD zainteresowanych jest po prostu zbyt mało osób.

Co do AMG GT Coupe, Tobias Moers sugeruje, że o AWD w tym samochodzie również często pytają sami klienci. A skoro klienci czegoś oczekują, to zadaniem producenta jest im to dostarczyć.

A SL? Jego rynkowa kariera powoli dobiega końca, ale za jakiś czas powinniśmy poznać jego następcę. I możliwe, że on również będzie miał napęd na wszystkie koła – a jeśli nawet nie on, to jego następca.

Czy będzie czego żałować?

Teoretycznie nie. Przy napędzie 4Matic+ – a to właśnie on trafia do mocniejszych modeli AMG – możliwe jest zamienienie czteronapędowca w klasyczny sportowy samochód z napędem na tylną oś. I nie chodzi tutaj o przekierowanie na nią większości momentu obrotowego – możliwe jest przekazanie go w całości, kiedy tego potrzebujemy.

A kiedy będziemy musieli się opanować i np. podrzucić dzieci do szkoły, będziemy mogli przejść w tryb normalny, gdzie komputer pokładowy sam dobierze, ile mocy należy dostarczyć do każdej z osi.

Problemem może być jedynie dopłata do tego całego rozwiązania. Teraz, jeśli ktoś chce kupić tylnonapędowe AMG GT z czterema drzwiami, po prostu wybiera taki model. W przyszłości, jeśli będzie chciał mieć auto z napędem na tył, będzie musiał dopłacić kilkanaście tysięcy za 4Matic+ – nawet jeśli nigdy nie będzie chciał skorzystać z jego standardowej, czterokołowej charakterystyki. Ale czy przy zakupie AMG w ogóle warto brać pod uwagę cenę?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać