Wiadomości

Oto Maserati, które nazywa się jak Daewoo. Te marki miały jednak ze sobą coś wspólnego

Wiadomości 26.05.2022 58 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 26.05.2022

Oto Maserati, które nazywa się jak Daewoo. Te marki miały jednak ze sobą coś wspólnego

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski26.05.2022
58 interakcji Dołącz do dyskusji

Maserati MC20 Cielo – tak nazywa się odkryta wersja supersamochodu od Maserati. Na początek powstanie 60 sztuk. Mnie jednak bardziej zainteresowała nazwa…

Cielo znaczy po hiszpańsku „niebo”, więc to wręcz znakomite określenie dla auta bez dachu. W Polsce jednak kojarzyłoby się z cielęciem, co nie stanowi problemu przy Maserati, ale stanowiło problem dla marki Daewoo, która swój kompaktowy model Cielo nazwała w Europie „Nexia” (z wyjątkiem niektórych rynków, jak np. Rumunii). Zresztą Daewoo Nexia nie występowało jako kabriolet, więc ta nazwa Cielo byłaby naciągana, a w przypadku Maserati nie jest.

Daewoo Cielo

maserati mc20 cielo

Maserati MC20 Cielo

maserati mc20 cielo

To nie jedyne spotkanie Daewoo i Maserati

Oto Nubira sedan, znacie ją na pewno, stało tego pełno na postojach:

A co powiecie na Maserati Quattroporte inspirowane Nubirą?

Jestem pewien, że gdzieś tam wystąpił jeden i ten sam włoski designer, który uznał „eee, nikt tego nie zauważy, zrobię takie samo i pójdę już sobie do domu. To i tak nigdy nie wyjdzie na jaw”. W obu autach palce maczało studio Pininfarina, ciekawe który tam taki śmieszek?

Dobrze, przejdźmy do Maserati MC20 Cielo

Nie jest ono typowym kabrioletem, to raczej targa niż cabrio, bo chowa się tylko fragment dachu od ramki przedniej szyby do tylnego wybrzuszenia. Wystarczy, żeby poczuć wiatr na łysinie i pooglądać niebo nad nami. Oczywiście nie jest już tak jak w dawnych czasach, że ten dach typu targa trzeba odkręcać imbusami a potem martwić się, gdzie go schować. Dach chowa się elektrycznie pod tylną klapę, co zajmuje mu jedyne 12 sekund. Proszę:

Niezwykłe jest to, że w Lamborghini potrzebujesz dwunastu cylindrów, żeby mieć drzwi otwierane do góry, a w Maserati wystarczy trzylitrowe V6 z doładowaniem. Mocy w modelu MC20 Cielo jest tyle samo co w coupe, czyli ok. 620 KM. Do tego mamy 730 Nm, ośmiobiegową skrzynię dwusprzęgłową i teoretyczną prędkość maksymalną 320 km/h na niemieckim autobanie. Swoją drogą, to chyba jak Niemcy wprowadzą ograniczenie do 130 km/h, to przestanie się podawać prędkość maksymalną samochodów?

Maserati MC20 Cielo jest cięższe o 65 kg, ale może być lżejsze o 30 kg

Jest cięższe, bo trzeba było zwiększyć sztywność nadwozia, które musi się nie giąć nawet w wersji ze schowanym dachem, przez co oczywiście płyta podłogowa musi być solidniejsza. Ale żeby trochę zniwelować efekt bycia kabrioletem, można sobie zamówić karbonowe felgi, które oszczędzą 30 kg w stosunku do metalowych, czyli będziemy tylko o 35 kg do przodu plus możliwość bycia lepiej widocznym w swoim superaucie bez dachu, co w sumie jest bezcenne. Szklany panel dachowy, ponoć największy w klasie (chyba nie ma za wielkiej konkurencji) może się automatycznie przyciemniać jak fotochromatyczne okulary. Jest to technologia PDLC, która polega na tym, że szkło reaguje na przepływ prądu i w zależności od tego przepływu jest przezroczyste lub nieprzezroczyste. Widzicie, nawet z prezentacji nowego Maserati można dowiedzieć się czegoś ciekawego.

Nie podano jeszcze cen ani momentu początku sprzedaży Maserati MC20 Cielo. Wiadomo tylko, że w serii początkowej PrimaSerie powstanie tylko 60 sztuk tego auta i wszystkie będą błękitne jak cielo. Fascynujący jest ten rozkrok Maserati, które nie wie czy chce produkować SUV-y konkurujące z Porsche, czy supersamochody konkurujące z Ferrari, a ostatecznie nie produkuje prawie niczego i pełza cały czas po dnie mimo ogromnego potencjału związanego z trójzębnym logo.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać