Relacje

Jeździłem po Ursynowie Maluchem na minuty. I wystarczy, więcej nie chcę

Relacje 16.04.2019 672 interakcje
Michał Koziar
Michał Koziar 16.04.2019

Jeździłem po Ursynowie Maluchem na minuty. I wystarczy, więcej nie chcę

Michał Koziar
Michał Koziar16.04.2019
672 interakcje Dołącz do dyskusji

Kilka dni temu Panek CarSharing wprowadził do swojej oferty Fiata 126p na minuty. Udało mi się go dorwać na warszawskim Ursynowie i trochę nim pojeździć.

Jak wiadomo dziennikarze to leniwa nacja, więc dzisiaj zamiast uczciwie tyrać postanowiłem zmarnować 42,64 zł i pojeździć bez sensu Maluchem na minuty. Skoro już to zrobiłem, to przygotowałem reportaż o tym jak przebimbałem ponad godzinę czasu pracy za kółkiem Fiata 126p należącego do firmy Panek CarSharing.

Kiedy zobaczyłem w aplikacji, że Maluch stoi koło stacji metra Stokłosy, szybko go zarezerwowałem i wybiegłem z domu. W końcu lepiej się spocić niż wydać 20 gr za każdą dodatkową minutę rezerwacji powyżej darmowych 15. Do białego bolidu dojechałem metrem (stał 2 stacje dalej) i rozpocząłem wynajem. Drzwi otworzyły się z charakterystycznym dźwiękiem starych zamków, a ja zająłem się inspekcją, by zgłosić ewentualne uszkodzenia zanim ruszę.

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to to, że 126p straciło już listwę ozdobną z drzwi kierowcy. Po chwili odkryłem dlaczego tak szybko doszło do uszkodzenia. Taka sama listwa od strony pasażera też już odstaje i spokojnie możną nią bujać dłonią. Wszystko wskazuje na to, że nie jest ani przykręcona, ani zamocowana na jakiegoś rodzaju spinki. Wygląda na to, że jest tylko bezczelnie przyklejona, nawet nie na silikon.

maluch panek carsharing

Kolejne moje spostrzeżenie to niedbale położony lakier. Na czarnych elementach takich jak klamki i uszczelki znalazłem ślady po złym zabezpieczeniu w trakcie malowania. Ogólnie Maluch Panka sprawia raczej wrażenie typowego, nieco zgruzowanego, używanego Fiata 126p.

maluch panek carsharing

Nie jest to wóz po renowacji. Ma nawet w zakamarkach relikt przeszłości: brzydką, żółtawą konserwację antykorozyjną.

maluch panek carsharing

Wehikuł czasu

Skoro zakończyłem inspekcję, pozostało już tylko wsiąść do nagrzanego przez kwietniowe słońce wnętrza. Pierwszą czynnością było oczywiście otwarcie okna korbką by nie umrzeć z gorąca. Dla mnie zupełnie normalne, ale ludzie przyzwyczajeni do współczesnych aut mogą być zaskoczeni obecnością ustrojstwa nazwanego przez Panka manipulatorem szyby. W razie czego, jeśli potrzebujemy tylko drobnej wentylacji, w drzwiach znajduje się jeszcze trójkątna fletnerka.

Proces odpalania prawdopodobnie będzie największym zaskoczeniem dla ludzi niepamiętających czasów silników zasilanych gaźnikiem. Przed uruchomieniem motoru należy pociągnąć do góry dźwigienkę ssania znajdującą się na tunelu środkowym. Ta druga, na prawo od niej, służyła oryginalnie (czytaj w tzw. ST oraz niektórych FL) do obsługi rozrusznika, jednak w tym Maluchu uproszczono nieco sprawę. Wystarczy przekręcić kluczyk by odpalić silnik. Panek zaleca by pozwolić silnikowi rozgrzać się przez minutę, wyłączyć ssanie i dopiero ruszyć.

maluch panek carsharing

Zapomniałem się i odpaliłem na chwilę bez ssania. Wystudzony silnik bez problemu utrzymywał wolne obroty, choć nieco się trząsł. Szybko naprawiłem swój błąd dźwigienką. Wzbudziło to we mnie podejrzenia, że gaźnik ma ustawioną większą od książkowej dawkę paliwa w celu ułatwienia użytkownikom odpalania. Nie jestem przekonany, czy w zimny dzień minuta na ssaniu zawsze wystarczy by silnik wyregulowany standardowo nie zgasł po wyłączeniu ssania.

Uroczo zły samochód

Kiedy motor się rozgrzewał, ja szukałem idealnej pozycji za kierownicą. Ze smutkiem przypomniałem sobie, że w Maluchu takowa nie istnieje. Oś kierownicy i pedałów jest przesunięta w stronę środka auta względem fotela kierowcy. Manipulatory nożne oczywiście były za blisko, a fotel nie chciał się przesunąć w żadną stronę. No tak, przecież jestem w Maluchu. Pewnie regulacja się zacięła.

maluch panek carsharing

To normalne, że już przy wzroście rzędu 183cm 126p wydaje się za małe. Buty o rozmiarze 46 sprawiają, że potrzeba saperskiej ostrożności by nie wcisnąć 2 pedałów na raz, ponieważ są umieszczone bardzo wąsko. Przy moich gabarytach zimny łokieć w Maluchu jest obowiązkowy, inaczej musiałbym trzymać lewą rękę w nienaturalnie wygiętej pozycji.

Jak to jeździ?

Skoro już ustaliłem, że nic nie poradzę na to jak niewygodna jest pozycja kierowcy w Fiacie 126p, pozostało mi ruszyć na ulice Ursynowa. Silnik, choć całkiem kulturalny na wolnych obrotach, podczas jazdy jest bardzo głośny, choć podejrzewam, że i tak został dodatkowo wygłuszony. Jest zauważalnie ciszej, niż w egzemplarzu z 1977 r., który miałem okazję prowadzić. Dzięki temu nie ogłuchłem jadąc ze Stokłos przez Jary w kierunku Instytutu Onkologii.

Co ciekawe, dzielne 650 ccm zaskakująco przyzwoicie daje sobie radę w ruchu miejskim. Do 50 km/h to wystarczająco zrywny samochód. Nie twierdzę, że szybki, ale autobus da się wyprzedzić. W trasę raczej nikt normalny się nim nie wybierze. Boleć może tylko jazda po obwodnicy. Będzie bardzo głośno, ale małe szanse, że dobijemy do ograniczenia prędkości. Mechanicznie Maluch Panka sprawuje się bez zarzutu. Układ kierowniczy nie ma zbędnych luzów i pracuje poprawnie a zawieszenie właściwie tłumi nierówności, o czym przekonałem się na betonowych płytach i progach spowalniających niedaleko Alternatywy 4. Jak na Malucha jest dobrze, jak na normalny samochód – źle.

Hamulce również działają tak jak powinny. Czyli beznadziejnie, ale da się zatrzymać. Sprawdziłem to dojeżdżając ulicą Indiry Gandhi do alei KEN. Zacząłem skręcać w prawo na zielonej strzałce, kiedy rozpędzony rowerzysta pojawił się znikąd na przejeździe. Zatrzymałem się w porę, ale o wiele wolniej, niż bym tego oczekiwał. Niestety, lepiej w Maluchu nigdy nie było i nie będzie.

maluch panek carsharing

Klimat został zachowany

Pochwała należy się Pankowi za zachowanie klimatu tego samochodu. Choć otwieramy i zamykamy go smartfonem, wszystkie związane z tym urządzenia zostały skrzętnie ukryte. Nie znalazłem ich ani we wnętrzu, ani pod wykładziną bagażnika. Żadnych dodatkowych przycisków i kontrolek na kokpicie. Odpalanie normalnie z ręcznym ssaniem, choć nieco ułatwione, dzięki rozrusznikowi działającemu na przekręcenie kluczyka. Smaczkiem jest też radio na kasety – sprawdziłem, działa! A tuż nad nim zamocowano jeszcze bardzo klimatyczny analogowy termometr. Kiedy dojeżdżałem do Natolina pokazywał ponad 20 stopni. Nie byłem pewien czy to wiosna w pełni, czy tylko nagrzane wnętrze.

maluch panek carsharing

Pokryty czarnym skajem środek, choć nie wpływa pozytywnie na temperaturę w ciepłe dni, jest w bardzo ładnym stanie, a kolejnym znakiem czasów, z których pochodzi to 126p, są fotele bez zagłówków. To jak się w nich siedzi w połączeniu z hałasem i toporną obsługą pozwala poczuć się jak wiele lat temu. Także skrzynia biegów dla człowieka współczesnego może być anomalią. Przełożenia wchodzą bardzo nieprecyzyjnie, a jedynka nie jest zsynchronizowana. Co to oznacza? Żeby ją wrzucić bez zgrzytu trzeba stać w miejscu lub dwukrotnie wcisnąć sprzęgło. Także wsteczny potrafi stawiać opory przy próbie załączenia. Było to całkiem irytujące podczas manewrowania pod Tesco na Kabatach. Zanim pojechałem z powrotem na północ ulicą Rosoła musiałem walczyć z opornym biegiem.

Ciekawe i prawdziwe doświadczenie

Paradoksalnie wymienione przeze mnie wady tego auta, w tym także niedbałe lakierowanie czy brak listwy, dodają mu uroku. Dzięki temu nie mamy wrażenia jazdy eksponatem muzealnym, tylko zwykłym, starym, używanym Maluchem. Takim jak te, które jeździły po ulicach w latach 90.

maluch panek carsharing

Powolna wycieczka wypożyczonym na minuty Maluchem była dla mnie w miarę interesującym doświadczeniem, a dla kogoś, kto nie miał okazji prowadzić aut z dawnych lat, zasilanych gaźnikiem i pozbawionych wspomagania, może to być wręcz przygoda. Nie lubię Malucha, uważam, że prowadzi się beznadziejnie, ale i tak bardzo dobrze się bawiłem udając, że są lata 90., a otaczające mnie ursynowskie bloki z wielkiej płyty to nadal stosunkowo nowe budynki. A że otworzyłem Malucha smartfonem? Szybko o tym zapomniałem. Miłym dodatkiem do mojej zabawy były uśmiechy mijanych przechodniów i kierowców. Z białą strzałą pożegnałem się w okolicach Landu, już za północną granicą Ursynowa. Bez żalu, ale i bez zachwytu.

Oczywiście nie polecam tego auta jako zwykłego pojazdu na minuty. Hałasuje, nie ma klimatyzacji, prowadzi się jak taczka i jest niewygodny. Za to świetnie sprawdzi się jako jednorazowe urozmaicenie nudnych podróży przez miasto. Dla jednych to będzie poznawanie czegoś nowego, dla innych – powrót do lat młodości.

maluch panek carsharing

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać