Łuków ma rondo do potrącania rowerzystów. Tym razem się udało
Wiadomości 28.09.2023Paskudny wypadek na rondzie w Łukowie rodzi tak wiele pytań, że nie wiadomo, na które odpowiedzieć najpierw. Niektórzy wprawdzie znaleźli już odpowiedzi, na które naprowadziły ich czerwone cegiełki. Słusznie?
Dla szybkiego – i niezbyt przyjemnego – wprowadzenia: na rondzie w Łukowie, co uwieczniono na nagraniu opublikowanym przez profil Stop Cham, doszło wymuszenia pierwszeństwa przez kierującego Mazdą, w wyniku czego potrącony został poruszający się jezdnią rowerzysta. Kierujący rowerem został niestety z ciężkimi obrażeniami przetransportowany do szpitala.
Gdyby ktoś chciał zobaczyć nagranie, jest tutaj:
Internet oczywiście nie zawodzi i z niektórych komentarzy można wyczytać, że wina to w sumie tak pół na pół (chciałbym to samo przeczytać w przypadku kolizji dwóch samochodów), ale była jedna sugestia, która powtarzała się najczęściej. Mianowicie: tam jest „ścieżka rowerowa” i rowerzysta powinien nią jechać.
Sprawdźmy.
Czy rondo w Łukowie ma „ścieżkę rowerową”?
I tutaj od razu pojawia się problem, bo dobrze wiem, skąd sugestia, że jest tam jakakolwiek forma infrastruktury rowerowej – z obecności czerwonej kostki, którą widać między innymi tutaj:
Więc od razu tłumaczę, co oznacza czerwona kostka: nic. Taka była najwyraźniej fantazja projektanta, żeby wysepki i fragmenty przed przejściami ozdobić na czerwono. Konsekwencji prawnych z tego nie ma żadnych, obowiązku względem rowerzystów nie generuje to żadnych. Niestety jest to spory problem – jeszcze bardziej widoczny przy asfaltowych chodnikach – bo kierowcy z przyzwyczajenia interpretują to jako infrastrukturę rowerową.
Tymczasem kolor oznacza dokładnie nic, co można zresztą wywnioskować chociażby z zerknięcia na bezpośrednie otoczenie centralnego punktu ronda. Nie, to nie jest droga dla rowerów, naprawdę, gwarantuję.
I to jest moment, kiedy Łuków powinien usłyszeć proste pytanie: CO?
Zgodnie bowiem z oznakowaniem pionowym, faktycznie dookoła tego ronda wyznaczone są co najmniej przejazdy dla rowerów, połączone z przejściami dla pieszych:
Problem jest tylko taki, że – według stanu ze Street View – na znaku pionowym tutaj poprzestano. Na drodze – na każdym z przejazdów – namalowano tylko P-10, które oznacza miejsce przekraczania jezdni przeznaczone dla pieszych, natomiast nie uwzględniono P-11 w żadnej formie, w tym łączonego P-10 z P-11. Znak pionowy informuje więc rowerzystów o tym, że to jest miejsce, w którym mogą przekroczyć jezdnię, natomiast… tego miejsca fizycznie nie ma.
Biorąc pod uwagę ukształtowanie krawężników, w ogóle nie brano pod uwagę stworzenia takich przejazdów, więc prawdopodobnie otrzymujemy tutaj przejazd rowerowy, przez który rowerzysta musi przeprowadzić rower, bo inaczej przemieszcza się po P-10, a to dozwolone nie jest.
Zresztą gdyby ładnie przyciąć ten kadr, to rowerzysta na tym przejściu na pewno trafiłby na jakiś kanał zbierający filmiki z wykroczeniami:
No ale dobra, jest droga dla rowerów, czy nie ma?
Jeśli wierzyć znakom – jest, ale dokładnie dookoła ronda. Od ulicy Grażyny wygląda to tak:
C-13 i C-16 są, tuż przed rondem, co oznacza, że rowerzysta teoretycznie powinien – jadąc z tego kierunku – skorzystać z chodnika, przejazdu rowerowego, na którym nie ma przejazdu rowerowego i dopiero pojechać dalej – o ile trafi na wylot z ronda, na którym nie ma zakazu jazdy rowerem.
Fakt, że ktoś naprawdę zbudował rondo, dookoła którego jest „infrastruktura” rowerowa, która nie ma żadnej kontynuacji, potwierdza też zerknięcie na przeciwny zjazd (również w ul. Grażyny), gdzie w pewnym momencie chodnik magicznie staje się jednak łączoną drogą dla pieszych i rowerów, dodatkowo wzmocnionym zakazem ruchu rowerów po jezdni (dlaczego nie ma go od drugiej strony?):
Co ponownie oznacza, że tak – ktoś zbudował drogę dla pieszych i rowerów wyłącznie dookoła ronda, nie uwzględniając jej kontynuacji w żadnym kierunku. Żeby było jeszcze śmieszniej, w pewnym momencie wyglądało na to, że jest opcja na przedłużenie drogi dla rowerów (2013 rok):
Ale wyszedł z tego parking, no trudno:
(Drobna korekta: po lewej stronie drogi ze zdjęcia jest droga dla pieszych i rowerów. Aczkolwiek tylko w jedną stronę, bo w drugą brakuje znaku)
Czyli internet mógł mieć tym razem rację.
W tym miejscu najprawdopodobniej jest „ścieżka rowerowa” – aczkolwiek nie wskazują na to czerwone elementy na chodniku, a znaki pionowe, których na nagraniu udostępnionym przez policję i na grupie Stop Cham nie widać.
Tym, kto faktycznie był winny wypadku w takich okolicznościach, zajmie się na pewno policja, tym bardziej, że pojawia się skomplikowane zagadnienie, czy jeśli droga dla pieszych i rowerów prowadzi tylko i wyłącznie dookoła ronda, to można uznać, że jest wyznaczona „dla kierunku, w którym się porusza lub zamierza skręcić”. Ja mogę zadać tylko dwa pytania na koniec:
Po pierwsze – przepisy przepisami, ale kto w Łukowie założył, że rowerzyści będą korzystać, tak najzwyczajniej po ludzku, z tak przygotowanej infrastruktury? Odpowiedź „nikt” pewnie nie przeszkadzała w jej tworzeniu, tak samo jak stawianie ograniczenia do 60 km/h na prostej, równej drodze bez żadnych przeszkód. No niby trzeba jechać jak znaki wskazują, ale nikt tak nie pojedzie i… mało kto będzie miał o to żal do innych.
Po drugie – czy za oznakowanie przejazdów dla rowerów odpowiadała ta sama osoba, co za taką pobliską kombinację znaków?
Jeśli tak, to chyba wszystko jasne.
Czytaj również:
Koło mnie powstaje rondo rowerowe. Wezmę taboret, popcorn i będę oglądał ten show