Ciekawostki / Klasyki

Oburzający przejazd starych, nieekologicznych blachosmrodów z Londynu do Brighton odbył się po raz kolejny

Ciekawostki / Klasyki 05.11.2018 669 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 05.11.2018

Oburzający przejazd starych, nieekologicznych blachosmrodów z Londynu do Brighton odbył się po raz kolejny

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk05.11.2018
669 interakcji Dołącz do dyskusji

Na nic zdały się opłaty za wjazd do centrum Londynu. Ta metropolia została wczoraj zawłaszczona przez samochody. I to jakie!

Londyn nie jest najlepszym miejscem do jazdy samochodem. Jest zakorkowany, ciasny, wszyscy jeżdżą pod prąd… a w dodatku władze robią co mogą, by zniechęcić kierowców do odwiedzania tego miasta własnym wozem.

Mimo tego, 4 listopada przed świtem w okolicy Hyde Parku można było spotkać aż 400 różnych pojazdów. Wbrew rozpaczy aktywistów, to nie były samochody elektryczne. Nie były też hybrydowe. Mało tego…

To były STARE ZŁOMY.

Od dawna mówi się o tym, że „stare złomy zalewają Polskę”. Ale inwazja, która miała miejsce w Londynie, była jeszcze gorsza. Opisywane samochody miały bowiem co najmniej 113 lat. Nie 13, ale 113! W tamtych czasach nikt nie słyszał o normach emisji spalin, poduszkach powietrznych ani ABS-ie. Powinni tego zabronić!

A teraz na poważnie: oto kolejna odsłona imprezy London to Brighton Veteran Car Run.

Mogą w niej brać udział tylko pojazdy wyprodukowane przed 1905 rokiem. Można by się spodziewać, że takich wozów zostało na świecie może kilkadziesiąt, z czego niewiele na chodzie… ale nic bardziej mylnego. W tym roku na starcie pojawiło się niemal 400 załóg. Pochodziły nie tylko z Wielkiej Brytanii, ale i m.in. ze Stanów Zjednoczonych (aż 21 aut), Argentyny, Australii, Hong Kongu czy z RPA. Taka liczba startujących czyni tę imprezę największym spotkaniem właścicieli tak wiekowych pojazdów na świecie.

Do pokonania była trasa z Hyde Parku do Preston Park w kurorcie Brighton nad kanałem La Manche.

Po drodze załogi zatrzymywały się na kawę w miejscowości Crawley. Preston Park jest z kolei oficjalną metą, ale później wszyscy jadą jeszcze na nadmorską promenadę. To nie jest wyścig, ale załogi, które dotrą do celu przed 4:30 po południu, otrzymują medale. Istnieje również konkurencja w jeździe na regularność.

Jako pierwszy z Hyde Parku wyruszył Peugeot Type 3 z 1893 r.

Ten egzemplarz to pierwszy samochód, który pojawił się we Włoszech. Zaraz po nim ruszył o trzy lata młodszy Salvesen Steam Cart, będący tak naprawdę lokomotywą parową jeżdżącą po drogach.

Łącznie w imprezie brały udział pojazdy 117 marek. Niektóre z ich nazw, jak Renault, Mercedes, Cadillac czy wspomniany Peugeot, są znane do dziś. Inne, jak np. francuski Achilles (mało fortunna nazwa. Ciekawe co było piętą achillesową tego modelu?) czy amerykański Yale, brzmią znajomo tylko dla najlepszych historyków motoryzacji.

Pierwsza impreza na tej trasie odbyła się w 1897 r.

Jej nazwą było wtedy „Emancipation Run”. Był to tryiumfalny przejazd pierwszych automobilistów, świętujących zmianę przepisów na bardziej korzystne. Ustawodawcy podnieśli wtedy m.in. dozwoloną prędkość z 4 na 14 mil na godzinę. Zniesiono również obowiązek zatrudniania człowieka, którego zadaniem było chodzenie przed automobilem z czerwoną chorągiewką.

Aby to uczcić, przejazd był rozpoczynany uroczystym machnięciem właśnie takim przedmiotem. Dzieje się to do dziś. W tym roku zaszczyt machania przypadł modelce Yasmin Le Bon i szefowi jednego z teamów F1, Christianowi Hornerowi, prywatnie mężowi Geri Halliwell, byłej członkini grupy Spice Girls.

Kolejny przejazd odbył się w 1927 roku.

Był to pierwszy taki zlot samochodów zabytkowych. Na starcie stanęło 37 samochodów liczących sobie około trzech dekad. Od tamtej pory London-Brighton Run odbywał się cyklicznie, z przerwą podczas II wojny światowej i w 1947 r. Rekordowy pod względem frekwencji był rok 2009, kiedy w Hyde Parku pojawiły się 484 załogi.

Nowe auta się psują i trafiają na złom, a wehikuły z przełomu wieków nadal jeżdżą. I nie zamierzają się poddawać.

Wszystkim tym samochodom życzymy stu lat… a nie, czekajcie…

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać