Przegląd rynku

Oto osiem lajfstajlowych samochodów do 130 000 zł, czyli jak być modnym i dawać temu wyraz

Przegląd rynku 26.07.2019 741 interakcji

Oto osiem lajfstajlowych samochodów do 130 000 zł, czyli jak być modnym i dawać temu wyraz

Piotr Barycki
Piotr Barycki26.07.2019
741 interakcji Dołącz do dyskusji

Jakie powinno być idealne auto? Praktyczne? Wygodne? A może po prostu… modne? Albo przynajmniej takie, które podkreśli nasz tzw. lajfstajl. No to poszukajmy tych, które pasują do dwóch ostatnich kategorii.

Warunek? Budżet na poziomie maksymalnie około 130 000 zł. Dlaczego akurat tyle? Bo jest to wartość, która w rozłożeniu na popularne obecnie raty abonamentowe czy inne formy wynajmu przekłada się na względnie akceptowalną kwotę na poziomie mniej więcej 2 tys. zł z hakiem (w zależności od wysokości pierwszej wpłaty). Oczywiście najlepiej zadawać szyku w GLS-ie AMG, ale to byłoby już czyste teoretyzowanie.

Samochód lajfstajlowy, czyli właściwie jaki?

Nie ma chyba wiążącej definicji tego określenia, więc przyjmijmy na potrzeby przeglądu dwie różne:

Zgodnie z tą pierwszą samochód lajfstajlowy to po prostu samochód, na który jest teraz – z takiego czy innego względu – moda. Ale samo to nie wystarczy, bo w końcu SUV-y są popularne, a nikt nie uzna takiego Dustera czy Karoqa za samochód lajfstajlowy. Dodatkowym wymaganym atrybutem jest więc to coś, przy czym to coś jest całkowicie uznaniowe. Może być bezsensownie drogi. Może być niesłychanie piękny. Może być udziwniony na siłę. Może mieć multum opcji personalizacyjnych, które sprawiają, że staje się mniej samochodem, a bardziej modowym gadżetem. I tak dalej, i tak dalej.

Drugą definicją samochodu lajfstajlowego jest ta, według której jest to samochód, który ma pokazać światu, że mamy… określony styl życia. Że lubimy aktywnie spędzać czas. Że nie mamy żadnych zobowiązań i mogliśmy sobie pozwolić na niepraktyczne, drogie auto. Że niczego się nie boimy. Że mamy nadmiar pieniędzy. Też w pełni uznaniowe kryterium.

Gotowi? To zobaczmy, co spełniającego jedną z powyższych definicji znajdziemy na rynku.

Audi A1

Tak, jak na małe auto A1 jest horrendalnie drogie. Ale może i o to w nim chodzi i to jest jego element lajfstajlowy? W końcu pokazujemy wszystkim, że nie kupujemy auta na metry i metry sześcienne, a po prostu bierzemy to, co nam się podoba, nie zważając na koszt.

Oczywiście można debatować długo nad tym, czy warto kupić małe auto za 130 000 zł. Pewnie nie. Ale kogo to obchodzi, A1 i tak się sprzeda.

Z takim budżetem możemy sobie pozwolić na trochę szaleństwa – bazowo A1 kosztuje 89 500 zł. Na początek dokładamy więc wersję S line i pakiet Edition One, żeby wszyscy widzieli z daleka, że mamy stajl w lajfie.

To trochę komplikuje sytuację, bo mamy rzucające się w oczy auto (złote/miedziane felgi!), ale silnik to tylko 25 TFSI z 5-biegowym manualem. Zamieńmy go na 25 TFSI z S tronikiem i… już mamy 130 190 zł.

Listę opcji musimy więc sobie odpuścić, ale i tak strasznej biedy nie ma. Są 18-calowe felgi, są przyciemniane LED-y z czujnikiem zmierzchu, są dynamiczne kierunkowskazy (to dopiero lajsftajl!), jest radio (zamiast dziury na nie), jest wielofunkcyjna kierownica, jest Bluetooth, jest mały pakiet systemów bezpieczeństwa i tak dalej.

Zabrakło tylko jednego – ani wersja S line, ani pakiet Edition One, nie przewidują w standardzie automatycznej klimatyzacji. Za to trzeba dopłacić jeszcze 2010 zł.

Ale po co klimatyzacja, kiedy mamy felgi w takim kolorze!

DS3 Crossback

Czyli samochód, w którym absolutnie wszystkie karty postawiono na styl. I bez wątpienia jedno się udało – DS 3 Crossback jest niemożliwy do pomylenia z czymkolwiek innym. A że do tego jest modnym crossoverem, to ma już dwa punkty na naszej liście lajfstajlowatości.

Spełnia też trzeci wymóg zestawienia – kosztuje mniej niż 130 000 zł. Najtańszą wersję można kupić za 94 900 zł, ale nie idźmy na łatwiznę. Wybierzmy odmianę Performance Line z 17-calowymi felgami, nawigacją, automatyczną klimatyzacją, HUD-em, matrycowymi LED-ami i dostępnem bezkluczykowym, a do niej dołóżmy jeszcze 120-konny silnik PureTech, łączony z automatyczną, ośmiostopniową przekładnią. Zostają niecałe 3000 zł na dodatki, wiec zmieńmy lakier z bazowego białego na Grill Artense, i nasza konfiguracja gotowa.

I to chyba musi być ten lajfstajl, bo innego powodu, żeby wydawać 130 000 zł na niewielkiego (4,12 m) crossovera chyba nie ma.

PS. Odmawiam wklejenia zdjęcia przodu DS 3 Crossback.

Alfa Romeo Giulia

bmw 320d

Niektórzy twierdzą, że samo posiadanie lub zakup Alfy Romeo to na swój sposób styl życia. Giulia musiała się więc znaleźć na tej liście.

W zakładanym budżecie niestety wiele zabawy z opcjami nie będzie. Bazowa Giulia Business kosztuje 129 900 zł, więc mamy całe 100 zł na szaleństwa. Według konfiguratora możemy za to kupić np. trzy skrobaki do szyb z logo Alfa Romeo (to jest coś!), co z pewnością przyspieszy proces odgrzebywania auta spod śniegu w trakcie zimy (o ile mamy dużą rodzinę).

A tak na poważnie – innego 200-konnego sedana z automatyczną przekładnią i napędem na tył w tym zestawieniu nie znajdziecie. Takiego z przyciskiem do uruchamiania silnika umieszczonym na kierownicy też nie.

A że stoi na 16-calowych felgach? Przynajmniej opony będą tańsze. No i jest jeszcze kwestia rabatów na Giulie z poprzednich roczników – warto poszukać.

Mazda MX-5 Roadster

Opisałem już kilka lajfstajlowych samochodów i dalej nie do końca wiem, czy jest ten cały lajfstajl. Ale jeśli coś mi się z tym określeniem kojarzy wybitnie, to jest to właśnie Fiat 124 Spider Mazda MX-5 (Fiat 124 postanowił chyba umrzeć).

Lekkie, zwinne auto, bez dachu, z tylko dwoma miejscami, z minimalną przestrzenią na bagaż, dające kosmiczną frajdę z jazdy. Jak zwykł pisać nasz naczelny – tak trzeba żyć. I jeśli MX-5 nie jest deklaracją stylu życia, to nie wiem, co nią jest.

Mazda MX-5 startuje przy tym od 98 900 zł, ale skoro celujemy w 130 000 zł, możemy ją maksymalnie doposażyć. Wjeżdża więc wersja wyposażenia Skyfreedom, oczywisty lakier Soul Red Crystal, zamszowa tapicerka pokrywająca sportowe fotele i jeszcze zostaje nam prawie 4000 zł, które możemy wydać np. na obszycie deski rozdzielczej i dźwigni zmiany biegów.

Biorę, składam dach i odjeżdżam w siną dal!

Mini 3-drzwiowe

Właściwie modelowy przykład lajfstajlowego samochodu. Malutkie auto, bardzo umiarkowanie praktyczne, ale za to z gigantycznymi możliwościami tzw. personalizacji i bardzo wysoką ceną. A tutaj na dodatek – w najbardziej niepraktycznej, powoli już wymierającej na rynku wersji trzydrzwiowej. Tak, bez wątpienia 3-drzwiowe Mini jest do granic możliwości lifestyle’owe.

Cena? Najtańsza odmiana – One – zaczyna się od 81 500 zł, ale w zakładanym budżecie można mieć coś lepszego. Na przykład Coopera S, startującego od 109 300 zł. Dorzućmy do tego przekładnię automatyczną i mamy 117 240 zł.

Zostaje jeszcze na lakier Solaris Orange, częściowo skórzaną tapicerkę, podłokietnik środkowy (serio, za dopłatą?), podgrzewanie foteli, automatyczną klimatyzację (poważnie?), adaptacyjne zawieszenie i zostanie nam jeszcze trochę drobnych. Ewentualnie możemy zignorować te wszystkie opcje i usportowić nasze Mini sportowym zawieszeniem i sportową skrzynią biegów. Też dobrze!

A może i nawet lepiej? Dostajemy stylowego gokarta, z przyspieszeniem poniżej 7 s, a do tego w wersji 3-drzwiowej, która niedługo całkowicie wyginie z ofert wszystkich producentów. To jest dopiero deklaracja lajfu i stajlu!

BMW X2 Business Edition

Zdjęcie poglądowe.

SUV. BMW. Chyba nie potrzeba więcej wskazówek, żeby uznać, że takie połączenie jak najbardziej może być stylem życia. Tak więc X2 jak najbardziej spełnia nasze założenia.

Mieści się też – cudem – w zakładanym przedziale cenowym. Wersja Business Edition startuje bowiem od 129 900 zł – podobnie jak Alfa Romeo Giulia. Standardowe X2 oznaczałoby wydatek na poziomie co najmniej 138 000 zł.

Co trzeba przeżyć, wybierając X2 Business Edition? Chociażby tylko jedną dostępną opcję silnikową, czyli sDrive 18i – trzy cylindry, 140 KM, 9,6 s do 100 km/h i napęd na przednią oś. Teoretycznie dostępne są też diesle, ale one na pewno wykroczą poza zakładany poziom ceny.

Niestety nie udało mi się ustalić, co dokładnie znajduje się w wyposażeniu BMW X2 Business Edition, ale na pewno będzie to SUV/crossover, logo BMW i pewnie standardowe dodatki, taki jak np. klimatyzacja.

Wystarczy.

Audi Q2

Był jeden mały SUV, więc czas i na drugiego – tym razem od Audi, tworzonego zresztą z tą samą myślą przewodnią. Nie jest istotne, co jest pod maską, czy jest napęd na obie osie i tak dalej – ma być coś crossoverowatego, z odpowiednim logo i odpowiednimi opcjami stylistycznymi.

I Q2 bez wątpienia wpisuje się w ten schemat.

Jest przy tym tańsze – najtańsza wersja kosztuje 105 000 zł. Za 130 000 zł możemy mieć wersję Sport z silnikiem 35 TFSI (nawet sensowne 8,5 s do 100 km/h), 18-calowymi felgami, lakierem metalicznym i słupkiem C w matowym tytanie.

Prawie starczy nawet na automatyczną klimatyzację, która tutaj – w przeciwieństwie do A1 – kosztuje już prawie 3000 zł.

Czy to już lajfstajl? Nie jestem pewien. Ale chyba wszystko się zgadza.

Mercedes CLA Shooting Brake

Ok, to trochę nagięcie warunków zestawienia, bo CLA Shooting Brake kosztuje na start 130 600 zł, ale kombi stylizowane na coupe chyba bezdyskusyjnie załapie się na listę lajfstajlowych samochodów.

Niestety na formie nadwozia i wielkiej gwieździe Mercedesa ten styl życia się skończy. CLA za wspomnianą kwotę to 136-konne CLA 180, wyposażone w manualną skrzynię biegów i bardzo mało dodatków.

Oczywiście mamy tutaj na pokładzie aluminiowe felgi (16-tki), wielofunkcyjną kierownicę obszytą skórą, czerwony lakier (można wziąć żółty bez dopłaty!), tapicerkę skórzano-materiałową, klimatyzację (jedna strefa, ale automatyczna regulacja), system multimedialny MBUX (ale z małymi ekranami), kamerę cofania, asystenta utrzymania pasa jazdy i kilka systemów bezpieczeństwa, ale lista niezaznaczonych opcji wciąż jest niesamowicie długa.

Z drugiej strony – to jednak Mercedes. Do tego kombi-coupe. Jeśli w lifestyle’u chodzi o wyróżnienie się albo podkreślenie swojej pozycji czy wyjątkowości – brać CLA Shooting Brake, malować na żółto i jeździć.

Co kupić lajfstajlowego?

Na mnie nie patrzcie, ja z tej listy i tak doskonale wiem, co bym wybrał.

Natomiast praktycznie całą resztę bez wahania bym odrzucił. Tak, fajnie jest mieć to, co modne i stylowe, ale… auto miejskie za 130 000 zł? Malutki crossover za podobną kwotę? Jasne, można. Tylko po co. Może lepiej zerknąć na te auta, które sprzedają się tak sobie i niewiele ich jeździ po ulicach, pomimo tego, że są naprawdę warte zainteresowania i zakupu? Chyba mamy temat na następny przegląd.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać