Wiadomości

Na hiszpańskich stacjach benzynowych muszą się pojawić ładowarki elektryczne, inaczej będą kary

Wiadomości 26.11.2018 110 interakcji
Marta Daszkiewicz
Marta Daszkiewicz 26.11.2018

Na hiszpańskich stacjach benzynowych muszą się pojawić ładowarki elektryczne, inaczej będą kary

Marta Daszkiewicz
Marta Daszkiewicz26.11.2018
110 interakcji Dołącz do dyskusji

Za dwa lata wszystkie stacje benzynowe w Hiszpanii mają być wyposażone w stacje to ładowania pojazdów elektrycznych. Jeśli nie dostosują się do nowego prawa, ich właścicieli czekają dotkliwe kary.

Rządowy projekt nowej ustawy o zmianach klimatycznych ujrzał światło dzienne w zeszłym tygodniu. Zakłada on, że w ciągu zaledwie dwóch lat każda stacja paliw będzie musiała zamontować ładowarki elektryczne. Tak, aby posiadacze samochodów elektrycznych mieli możliwość ładowania akumulatorów na terenie całego kraju.

Jeśli właściciele stacji się nie dostosują do nowego prawa, będzie można na nich nałożyć kary sięgające nawet 30 milionów euro.

Jak można się było spodziewać, właściciele stacji protestują.

Stowarzyszenie właścicieli stacji benzynowych twierdzi, że takie prawo może spowodować zamknięcie wielu punktów, które nie będą w stanie dostosować się do nowego prawa. To z kolei może skutkować likwidacją tysięcy miejsc pracy.

Jorge de Benito, prezes hiszpańskiego stowarzyszenia właścicieli stacji paliw (CEEES) uważa, że zaproponowany na wprowadzenie zmian termin jest zdecydowanie zbyt krótki.

Zmiany mają wejść w życie w etapach.

Pierwszy etap obejmuje stacje paliw, które sprzedają ponad 10 milionów litrów benzyny i oleju napędowego rocznie, czyli ok. 200 punktów w całym kraju. W ciągu maksymalnie 21 miesięcy od wejścia w życie nowej ustawy będą one musiały zamontować stacje ładowania EV o mocy 22 lub więcej kilowatów. Stacje, które sprzedają rocznie od 5 do 10 milionów litrów mają na to dodatkowe 5 miesięcy.

To nie wszystko. Przez kolejne 12 miesięcy właściciele stacji muszą zadbać o to, by energia wykorzystywana do ładowania pochodziła w 100 proc. ze źródeł odnawialnych.

To bardzo wygórowane wymagania.

Jorge De Benito twierdzi, że projekt ustawy w obecnej formie wyznacza nierealistyczne cele i „wydaje się być zaprojektowany, by pojawił się na nagłówkach gazet, zamiast po to, by znaleźć prawdziwe rozwiązania„. Dodał, że nie ma zapotrzebowania na taką liczbę ładowarek i inwestycja oznaczałaby dla właścicieli stacji duże nakłady finansowe. Koszt takiej instalacji to między 30 a 50 tys. euro. Przy aktualnej liczbie aut elektrycznych jeżdżących po Hiszpanii nie da się go szybko zrekompensować zyskami z ładowania. Stanowią one zaledwie 0,1 proc. wszystkich zarejestrowanych pojazdów. Benito podkreślił, że brakuje planu dekarbonizacji hiszpańskiej floty, więc decyzja rządu byłaby nieadekwatna do rynkowych potrzeb. A przerzucenie na właścicieli stacji odpowiedzialności za dostarczenie energii ze źródeł odnawialnych można uznać za ponury żart.

Ekologia ekologią, ale warto myśleć realnie o wszelkich planowanych zmianach. Inaczej efekt może być odwrotny od zamierzonego. Na Autoblogu publikowaliśmy już jeden bardzo sensowny plan.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać