Wiadomości

W Stanach za kręcenie liczników można trafić do więzienia. I to na wiele lat!

Wiadomości 03.11.2018 108 interakcji
Michał Koziar
Michał Koziar 03.11.2018

W Stanach za kręcenie liczników można trafić do więzienia. I to na wiele lat!

Michał Koziar
Michał Koziar03.11.2018
108 interakcji Dołącz do dyskusji

Przekręcone liczniki stały się już tradycją polskiego rynku samochodów używanych. Niektórzy uważają, że tylko w Polsce prawie każde auto ma fałszywy przebieg. A za granicą? Prawda jest taka, że też kręcą. I to jak.

Nie tylko w Polsce ludzie obracający autami wyznają zasadę cena i przebieg do ustalenia. Pan Randy Greene, właściciel komisu w stanie Alabama, ma odpowiadać przed sądem za 15 przewinień, w tym 12 przypadków skręcenia licznika i 3 wyłudzenia pieniędzy z pożyczek finansujących odmłodzone pojazdy. Pomyślicie pewnie, że to tylko 12 samochodów, więc co to za problem. Może i liczba wykrytych oszustw jest mała, ale za to ich skala potrafi zjeżyć włos na głowie.

W Alabamie gra się ostro.

Ponad 350 tysięcy kilometrów – to rekord skręcania ustanowiony przez Pana Greene. Nie mam pojęcia w jaki sposób udało mu się zamaskować tak duże oszustwo, ale musiał się postarać. Przecież liczba o którą sfałszował przebieg już sama w sobie dla wielu ludzi wystarczy by uznać auto za zbyt zużyte. Uważacie, że taka bezczelność mogła się udać tylko raz, że to po prostu szczęście uśmiechnęło się do oszusta?

Oczywiście, że nie. Średnio we wszystkich autach, których dotyczy sprawa, liczniki zostały skręcone o około 200 tysięcy kilometrów. Dokładnie tyle, ile większość kupujących zaznacza jako przebieg maksymalny szukając używanego auta. Pan Greene jak widać lubi duże liczby, więc także prokurator przygotował dla niego cztery kolejne – 250 tysięcy dolarów grzywny i 36 lat w więzieniu. Tyle grozi mu za samo kręcenie szafy. Za pozostałe 3 przewinienia bonusowo może jeszcze stracić kolejny milion zielonych i spędzić dodatkowe 30 lat w zakładzie karnym.

Kary większe, problem ten sam.

Wydawałoby się, że skoro za manipulowanie przebiegiem sprzedawanych aut grożą tak duże kary, to przykład z Alabamy będzie w Stanach Zjednoczonych odosobniony. Rzeczywistość jest zupełnie inna. Według raportu NHTSA z 2013 roku rocznie przekręcano liczniki w ponad 450 tysiącach samochodów. Co najważniejsze, te dane dotyczą tylko oszustw wykrytych. Problem od tego czasu wcale nie zanikł. Praktyka jest tak popularna, że nie ominęła nawet Ferrari, o czym pisaliśmy w marcu. Tam kręcono liczniki najprawdopodobniej za przyzwoleniem producenta. Pomimo grożących kar proceder trwa w Stanach Zjednoczonych w najlepsze.

Problem jest międzynarodowy.

Być może wielu pomyśli sobie teraz, że może i w Stanach Zjednoczonych liczniki są fałszowane na potęgę, ale przecież w Europie Zachodniej na pewno jest lepiej. To znowu będzie myślenie życzeniowe. Nie przypadkiem Bosch we współpracy z TUV prezentował w 2017 w Niemczech system do potwierdzania prawdziwości przebiegu. Raczej nie projektowali tej technologii w ramach wprawek w programowaniu. W Irlandii w 2017 także donoszono o coraz większej skali kręcenia liczników. Wygląda na to, że od tego problemu nie można po prostu uciec kupując samochód w uczciwym kraju, bo takie nie istnieją. Co więc można zrobić, poza zakupem nowego auta z salonu, by nie trafić na minę?

Jest jedno rozwiązanie.

Skoro usługi „korekty liczników” to nie tylko polska przypadłość, można popaść w rozpacz. Historię serwisową da się sfałszować, a kolejne regulacje i systemy są obchodzone przez sprytnych oszustów. Można oczywiście kupować samochody tylko od pierwszego właściciela, bez pośredników. Ale to bardzo zawęża nam wybór pojazdów.

Prawdziwym rozwiązaniem jest odejście od postrzegania przebiegu jako głównego wyznacznika stanu. Proceder kręcenia liczników ma sens tylko dlatego, że kupujący traktują liczbę kilometrów na wyświetlaczu jak najważniejszy parametr kupowanego samochodu. Najwyższy czas, by zrozumieć, że niektóre samochody z przebiegiem 500 tysięcy kilometrów są w lepszym stanie niż te z nakręconym 200 tysięcy. Wszystko zależy od traktowania i serwisu. Kręcone liczniki odejdą do lamusa jeśli tylko zakończy się owczy pęd za jak najniższą liczbą na zegarach i nastąpi zwrot w stronę dokładniejszego sprawdzania stanu kupowanego pojazdu.

To trudne, ale potrzebne.

Oczywiście, to trudniejsze niż zaznaczenie opcji przebieg do 200 tysięcy w wyszukiwarce. Nie będzie można sąsiadowi poopowiadać jaki to piękny samochód z małym przebiegiem się kupiło i oszukiwać samego siebie, że trafiło się na okazję. Zamiast tego trzeba skorzystać z pomocy profesjonalistów przy zakupie, np zlecając sprawdzenie stanu technicznego w ASO marki czy u zaufanego mechanika. Konieczne będą dokładniejsze, spokojniejsze oględziny i zapewne obejrzenie kilku egzemplarzy przed wyborem któregoś.

Może i jest to bardziej uciążliwe, ale jedyną obroną przed licznikowymi oszustwami jest lekceważenie odczytu z zegarów i patrzenie tylko na faktyczny stan podzespołów samochodu. Skoro wiemy, jak wielka jest skala problemu fałszerstw, czemu ciągle traktujemy przebieg jako wyrocznię w kwestii stanu pojazdów?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać