Wiadomości

Koniec Mondeo, S-Maxa i Galaxy. Ford szykuje się do przewrotu?

Wiadomości 16.07.2019 369 interakcji
Adam Majcherek
Adam Majcherek 16.07.2019

Koniec Mondeo, S-Maxa i Galaxy. Ford szykuje się do przewrotu?

Adam Majcherek
Adam Majcherek16.07.2019
369 interakcji Dołącz do dyskusji

Po uproszczeniu gamy w Stanach Ford bierze się za Europę. Żegnajcie, sedany i minivany. 

Od roku łapiemy się za głowy obserwując kolejne kroki Forda w drodze do maksymalizacji zysku. Oczywiście nie ma w tym nic złego – w końcu Henry Ford założył tę firmę po to, by zarabiać pieniądze i tego samego oczekują współcześni inwestorzy. Ja podziwiam drogę jaką wybrali zarządzający firmą. 

W kwietniu 2018 r. amerykański oddział firmy zapowiedział koniec sprzedaży Fiesty, C-Maxa, Focusa, Fusiona i Taurusa. Potem zapadła decyzja o zakończeniu produkcji sprzedawanego w Europie C-Maxa i związana z tym redukcja zatrudnienia w fabryce w Saarlouis. We wrześniu ubiegłego roku po raz pierwszy pisaliśmy o planach zakończenia produkcji Mondeo, Galaxy i S-Maxa. Do takich informacji dotarł wówczas brytyjski Telegraph. 

I coraz więcej wskazuje na to, że to nie były wyłącznie plotki.

Dziś o podobnych planach pisze Autocar. Podobno Ford nie tyle zabije te trzy modele, ale je ze sobą zmiksuje, budując jeden, uniwersalny samochód. I im dłużej o tym myślę, tym większy widzę w tym sens. Segment D w Europie lata świetności ma już za sobą, a Mondeo, delikatnie mówiąc, nie sprzedaje się najlepiej. Rodzinne vany są passe, bo teraz każda szanująca się rodzina musi jeździć SUV-em. Jednak ktoś wciąż to Mondeo i Galaxy kupuje, szkoda byłoby zostawić klientów zupełnie na lodzie. Nie da się wszystkich przesadzić do Edge’a.

Według Brytyjczyków następca wspomnianej trójki mógłby się pojawić już w 2021 r.

Byłoby to auto na kształt Subaru Outbacka, który podbił rynek amerykański i chyba można powiedzieć, że wieki temu zapoczątkował modę na uterenowione kombi również w Europie. Przedstawiciel Forda cytowany w Autocarze stwierdził, że „średnio-podniesione crossovery”, które dawałyby klientom „korzyści użytkowe, bez wad w postaci pogorszonego zużycia paliwa” to kierunek, który może mieć sens.

Nowy model miałby powstać na bazie platformy modularnej C2, która dziś jest podstawą do budowy Focusa, a docelowo ma obsługiwać prawie wszytko – od Fiesty, aż po siedmiomiejscowego Edge’a. Większy prześwit miałby ułatwiać zajmowanie miejsc, a wyższa kabina – SUV-owatą (czyt. bardziej krzesełkową) pozycję za kierownicą, pozwalającą na efektywniejsze wykorzystanie przestrzeni w kabinie. Oczywiście na pokładzie pojawiłaby się 48-voltowa instalacja elektryczna, pozwalająca na osiągnięcie atrakcyjnych wyników w testach zużycia paliwa i emisji CO2. 

Summa summarum Ford miałby więc w gamie tylko kilka modeli.

Widzę to tak: Ka+ wypadnie z Europy już z końcem tego roku. Limity CO2 i konieczność instalacji drogich rozwiązań by im sprostać zabiją sens istnienia modeli w obecnej cenie i wielkości Fiesty. Zostanie Puma, która jest crossoverem, więc klienci przełkną cenę wyższą niż w Fieście. Zostanie Focus, który jest narzędziem pracy w firmowych flotach. Do salonów wjedzie nowa Kuga, dostępna w trzech wersjach hybrydowych, z czasem dołączy do niej 7-miejscowa wersja, która zastąpi Edge’a. 

Kolejne 3 modele zastąpi nowe crossoverowate kombi, a dla tych, którzy uprą się na coś większego, dealerzy będą ściągać Explorera. Fascynaci dostaną nowego, zelektryfikowanego Mustanga. By uciec przed karami za emisję CO2, Ford zhybrydyzuje co się da, a z czasem do salonów wjadą elektryki opracowane na bazie platformy Volkswagena. 5, może 6 modeli osobowych, do tego Ranger i gama dostawczaków, dla oszczędności również budowana razem z VW. W Stanach klienci dalej będą stać w kolejce po F150. 

I biznes jakoś się będzie kręcił. 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać