Wiadomości / Felietony

Stacje ładowania aut Greenway będą płatne. Obliczamy koszt eksploatacji „elektryka” według nowych stawek

Wiadomości / Felietony 20.03.2018 103 interakcje
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 20.03.2018

Stacje ładowania aut Greenway będą płatne. Obliczamy koszt eksploatacji „elektryka” według nowych stawek

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk20.03.2018
103 interakcje Dołącz do dyskusji

Samochody elektryczne mają sporo wad, ale mają też dużą zaletę – można naładować je za darmo. Niestety, od maja Greenway Polska, czyli największa sieć ogólnodostępnych ładowarek, wprowadza opłaty za korzystanie z ich infrastruktury. Policzyliśmy, ile będzie teraz kosztować przejechanie 100 000 km elektrykiem.

Można było się tego spodziewać – czasy darmowego ładowania aut elektrycznych się kończą. Greenway Polska, właściciel kilkudziesięciu ładowarek, ogłosił, że 7 maja tego roku wprowadzi opłaty za korzystanie ze swoich stacji. Klienci będą rozliczani za kilowatogodziny (kWh). Cena jednej kWh będzie wynosiła 1,89 zł w przypadku ładowania prądem stałym i mocą do 50 kW i 1,19 zł za kWh, jeśli mówimy o ładowaniu prądem zmiennym z mocą do 22 kW.

Taki krok nie zaskakuje

charging-station
Fot. materiały prasowe Greenway Polska

Trudno się dziwić firmie Greenway, że zdecydowała się na wprowadzenie opłat. Utrzymanie ładowarek w dobrym stanie kosztuje, a w dodatku w planach jest szybki rozwój sieci. Do końca roku ma powstać co najmniej 60 kolejnych stacji ładowania, co oznacza, że ich liczba w całym kraju ma sięgnąć 100. Do 2020 roku w Polsce ma być 200 stacji Greenway, w tym 135 szybkich i 10 ultraszybkich. To nie może być darmowe.

Na osłodę – inni mają drożej…

Przedstawiciele firmy pocieszają – zaproponowana przez nich stawka i tak jest niska na tle tych, które trzeba płacić na Zachodzie. Europejska średnia wynosi w przeliczeniu 2,36 zł za kWh dla szybkiej ładowarki i 1,98zł za kWh dla stacji półszybkiej.
W dodatku klienci Greenway będą mogli w cenie obowiązującej w Polsce korzystać ze 30 stacji na Słowacji.

Płatność będzie realizowana przez aplikację mobilną lub za pośrednictwem karty RFID.

Opłata za zajmowanie ładowarki

charger
Fot. materiały prasowe Greenway Polska

To zrozumiała decyzja– niektórzy właściciele aut elektrycznych traktowali miejsca do ładowania jako darmowy parking w centrum miasta. Teraz w celu zwiększenia dostępności ładowarek dla innych kierowców, wprowadzone zostaną dodatkowe opłaty naliczane po 45 minutach w przypadku stacji szybkiego ładowania prądem stałym i po 180 minutach w przypadku stacji ładowania prądem zmiennym. Każda minuta ponad limit będzie kosztowała 40 groszy.

Na miejscu firmy Greenway pomyślałbym także o lepszym zabezpieczeniu ich ładowarek przed osobami, które chcą tam po prostu zaparkować swój samochód spalinowy. Może pomogłyby słupki składane po przyłożeniu do urządzenia swojej karty RFID? Dopiero wtedy byłaby szansa, by różne „elektryczne” Lanosy i BMW E36 przestały zastawiać ładowarki.

Czy elektryk nadal się opłaca?

Samochody elektryczne nadal są drogie, ale do tej pory przynajmniej koszt przejechania w nich jednego kilometra był bardzo niski. Teraz się to zmieni. Dlatego policzyliśmy, ile kosztuje przejechanie 100 000 km samochodem elektrycznym i konkurencyjnym, benzynowym. Na potrzeby kalkulacji przyjęliśmy, że samochodem elektrycznym będzie Nissan Leaf w podstawowej wersji, który obecnie kosztuje 144 500 zł.
Jego spalinowy konkurent to Nissan Qashqai z silnikiem benzynowym 1.2 DIG-T i skrzynią bezstopniową CVT, w cenie 87 750 zł.

Nissan-Qashqai

W Qashqaiu za średnie zużycie paliwa przyjęliśmy 6,5 litra na 100 km. Cena litra benzyny, jaką założyliśmy to 4,60 zł. Jeśli chodzi o samochód elektryczny, przyjęliśmy, że przez całe 100 000 km właściciel Leafa nie będzie ładować auta w domu – bo mieszka w bloku, parkuje auto na ogólnodostępnym parkingu i nie ma możliwości skorzystania z gniazdka. Będzie więc korzystać jedynie z ładowarek firmy Greenway – w 80% z tańszych, „wolnych” i w 20% z szybkich.

Zasięg Leafa to według danych fabrycznych 378 km (nie bierzemy pod uwagę jego zmniejszania się zimą), a pojemność akumulatorów wynosi 40 kWh. Średnie zużycie energii w takim aucie to 194 watogodzin (Wh) na kilometr, czyli 0,194 kWh. A więc przez 100 km Leaf zużyje 19,4 kWh.

Wynik, jaki uzyskaliśmy to 25 792 zł za 100 000 km Leafem, jeśli ładuje się go wyłącznie na stacjach Greenway. Gdyby właściciel korzystał tylko z „wolnych” stacji, zapłaciłby 23 090 zł, a gdyby korzystał tylko z „szybkich” – 36 600 zł, choć producenci nie zalecają, by zbyt często ładować auto w ten sposób.

Przewaga elektryka jest zaskakująco mała

charger-car
Fot. materiały prasowe Greenway Polska

Qashqai przez ten sam czas spali benzyny za łączną kwotę 29 900 zł. Jak widać, różnica nie jest duża – a należy pamiętać, że w wyliczeniach dotyczących auta elektrycznego nie uwzględniliśmy opłat za zbyt długie parkowanie przy ładowarce i przyjęliśmy, że kierowca Leafa będzie zawsze punktualny. Różnica 4108 zł na korzyść elektrycznego Leafa nijak nie rekompensuje różnicy w cenie wynoszącej 56 750 zł.

Oczywiście to dość pesymistyczne założenia – w swoich materiałach Greenway podaje, że z badań wynika, iż większość ich klientów traktuje miejskie stacje ładowania jako dodatek, a aż 70% ładowania przeprowadza w domu, w taryfie nocnej. Wtedy koszty są dużo niższe. Ale to wymaga posiadania garażu z gniazdkiem, co wcale nie jest w Polsce takie częste. Im bardziej popularne będą auta elektryczne, tym częściej zaczną trafiać „pod strzechy”, czyli na zwykłe, osiedlowe parkingi. Wtedy pozostaną im tylko płatne ładowarki.

Czy w takim razie tabela opłat wprowadzona przez firmę Greenway pogrzebie szanse samochodów elektrycznych na sukces w Polsce? To się dopiero okaże. Wygląda jednak na to, że jeśli ktoś miałby korzystać tylko z miejskich stacji, po doliczeniu różnicy w cenie nowego auta i uwzględnieniu tego, jak długo trwa takie ładowanie, całość po prostu się nie opłaca.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać