Wiadomości / Felietony

Wjechał na kolczatkę, stracił cztery opony. Ten sposób powinien być zabroniony

Wiadomości / Felietony 23.10.2021 694 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 23.10.2021

Wjechał na kolczatkę, stracił cztery opony. Ten sposób powinien być zabroniony

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski23.10.2021
694 interakcje Dołącz do dyskusji

Kolczatka w Olsztynie przy wyjeździe z parkingu szkoły muzycznej ma odstraszać kierowców chcących wjeżdżać pod prąd. Jeden z kierujących zignorował zakaz i skończył bez opon. Przedstawię Wam teraz, dlaczego zachowanie szkoły jest niedopuszczalne.

Kierowca chciał skręcić w prawo z ulicy Kościuszki w ul. Głowackiego, która jest w tym miejscu jednokierunkowa i ma tylko swój wylot. Czyli złamał przepisy wjeżdżając pod prąd, o czym zresztą wiedział. Sądził, że przejeżdża przez próg zwalniający, a to była kolczatka z kolcami w kierunku, z którego najeżdżał. Skończyło się czterema przebitymi oponami i wzywaniem lawety.

Zdjęcie podjąłem ze strony ukiel.info w celu ilustracji wpisu.

Na początek argumenty broniące szkoły i jej kolczatki, napiszę je żebyście Wy nie musieli

  • to teren prywatny, więc nic nikomu do tego
  • kierowca wiedział co robi, więc ma za swoje
  • kierowcy omijali w ten sposób korek, więc trzeba było coś zrobić

OTÓŻ NIE.

Spójrzmy najpierw na tę ulicę. Czym grozi wjechanie w nią pod prąd? Katastrofalnym wypadkiem jak na autostradzie? Nie sądzę, co najwyżej nerwową sytuacją i trąbieniem. Już samo to sprawia, że kolczatka jest jakimś horrendalnym pomysłem, zupełnie niewspółmiernym do sytuacji drogowej. Wystarczyłby w tym miejscu szlaban otwierany tylko od strony wyjazdu. Zapewne niewiele droższy od kolczatki – chociaż może się nie znam, nie kupowałem do tej pory szlabanów.

Powód drugi jest może nawet ważniejszy. Olsztyn to nie Megacity, a szkoła muzyczna to nie Sędzia Dredd. Nie jest od „wymierzania dotkliwej kary na miejscu”. To tak samo, jakby ktoś wszedł na teren prywatny mimo zakazu i został dotkliwie pobity. Nawet osoby łamiące prawo podlegają pewnej ochronie. Nie można na przykład stosować ogrodzenia w całości z drutu kolczastego. Ktoś mógłby zostać na nie zepchnięty i ciężko się poranić. Nie można stosować ogrodzeń pod napięciem, które mogłoby poważnie uszkodzić człowieka. Nie można nawet (teoretycznie) zainstalować we własnym samochodzie urządzeń, które w razie próby kradzieży poranią lub poturbują złodzieja.

Nie bardzo więc rozumiem, dlaczego można stosować kolczatkę. Pomijam już przejazd dla służb ratowniczych, który jest tu uniemożliwiony. Ale ktoś może po prostu się pomylić i jej nie zauważyć. Oczywiście jeśli wjechał pod prąd, należy ukarać go mandatem i punktami karnymi. To jest znana i dopuszczalna prawnie forma kary za takie wykroczenie, a nie uszkodzenie samochodu.

Ponadto z tego co udało mi się ustalić (z pomocą kol. Piotra), to że ten wjazd jest źle oznakowany

Nie wiem skąd to zdjęcie, chyba z Wykopu – autor nie podpisał się

Nie przypominam sobie takiego znaku drogowego. Podobny do zakazu wjazdu, tylko jakieś 5 razy za mały. Jak dobrze pamiętam, to znaki drogowe mają konkretne wymiary, których trzeba się trzymać nie dla zabawy, a dla czytelności znaku i jego widoczności z poziomu różnych pojazdów. Taki znaczek oznacza dokładnie tyle: nic. Jednak dla wszelkiej pewności zajrzałem jeszcze na Google Street View i tam wprawdzie nie ma kolczatki – jest rozpięty łańcuch w poprzek drogi – ale za to znak ma prawidłową formę i wymiar.

W internecie można też znaleźć zdjęcia samochodu, którego kierowca zapewne wjechał na kolczatkę z dużą prędkością i proszę, oto efekt:

Czyli na swoim koncie kolczatka ma już cztery zniszczone opony i miskę olejową – a może nawet więcej. Nie bardzo rozumiem, jaki jest sens tego postępowania, poza aktywistyczną radością ze zniszczonych samochodów. Ruch drogowy należy organizować tak, żeby działania były prewencyjne. Nikt, kto zobaczy opuszczony szlaban, nie będzie próbował go z własnej woli staranować, chyba że akurat ucieka przed policją. Każdy po prostu pominie to miejsce i pojedzie dalej. Ofiary kolczatek nie były groźnymi przestępcami, których trzeba było za wszelką cenę zatrzymać. Nawet jeśli dopuszczały się parkingowego cwaniactwa, „kara” w postaci zniszczonego samochodu jest koszmarnie niewspółmierna do wykroczenia. Już lepiej byłoby pozwolić im zaparkować, a potem samochód odholować.

No jest tak, czy nie?

 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać