Felietony

Każdy kierowca ma doskonały powód, dla którego musi łamać przepisy. Nie tylko na Ukrainie

Felietony 21.08.2020 456 interakcji

Każdy kierowca ma doskonały powód, dla którego musi łamać przepisy. Nie tylko na Ukrainie

Piotr Barycki
Piotr Barycki21.08.2020
456 interakcji Dołącz do dyskusji

Co za dzicz na tej Ukrainie, jak można w ogóle tak jeździć, dobrze, że u nas tak nie ma – taka będzie pewnie reakcja większości osób, które zobaczą osadzony poniżej materiał wideo. Trochę je jednak zmartwię – to, co najgorsze w tym wideo, jest i u nas. I to w nadmiarze.

Bez zbędnych wprowadzeń – oto wspomniany filmik, zarejestrowany na Ukrainie, a opublikowany przez youtube’owy profil SADB World. Żeby sprawy formalne mieć za sobą, za profilem stoi założona w 2010 r. rosyjska organizacja StopHam (albo, bardziej międzynarodowo, Stop a Douchebag – stąd i skrót). Czyli nie dość, że aktywiści, to jeszcze rosyjscy i przynajmniej przez moment finansowani przez rosyjski rząd i chwaleni przez Putina – dobrze się zaczyna. Choć trudno mi zweryfikować, czy faktyczny autor nagrania jest w jakikolwiek sposób powiązany z tą organizacją, czy po prostu postanowił wspomóc się jej zasięgami. Bez znaczenia.

Ok, to teraz obiecane wideo. Ostrzegam, potrafi podnieść ciśnienie:

Mamy tu właściwie wszystko, co powinno oburzyć normalnego człowieka – wielokrotną jazdę po chodniku i ścieżce rowerowej, wielokrotną jazdę po chodniku i ścieżce rowerowej podczas zabawy telefonem, próbę rozjechania osoby, która starała się sprowadzić auta z chodnika na drogę, próbę ataku grabiami (?!), masę wulgaryzmów, przejazd przez tereny zielone, kolejną masę wulgaryzmów. I to wszystko raptem w 9 minut, z których część i tak przepada na wypowiedzi autora bez rejestracji wykroczeń, a także na krótką wstawkę o zepsutych butach.

Pomijając te dwa ostatnie, pewnie każdy (dobrze by było…) będzie po tym nagraniu oburzony. I może trochę zadowolony z tego, że nie mieszka na Ukrainie, gdzie dzieją się takie niewyobrażalne rzeczy…

A teraz obejrzyjcie to samo nagranie, ale włączcie głos. Albo dokładnie czytajcie napisy.

Ewentualnie czytajcie dalej ten tekst, bo gdzieś w połowie zacząłem mieć przeczucie, że dobrze byłoby wynotować podawane przez kierowców powody, dla których wybrali trasę przez trawnik albo chodnik/ścieżkę rowerową, zamiast normalnie poruszać się po drogach. Nie zanotowałem wprawdzie wszystkiego, ale i tak lista jest całkiem konkretna:

  • spieszy mi się
  • spieszy mi się, bo wyszedłem późno/jestem spóźniony
  • zawsze tędy jeżdżę i nigdy nie było problemu
  • będziesz miał dzieci to zrozumiesz
  • będziesz miał własny samochód to zrozumiesz
  • niech ktoś zlikwiduje korki, to nie będę tak jeździł
  • sam tego nie popieram i nie lubię, ale akurat mi się spieszyło

Na wszelki wypadek powtórzę, dla lepszego efektu:

  • spieszy mi się
  • spieszy mi się, bo wyszedłem późno/jestem spóźniony
  • zawsze tędy jeżdżę i nigdy nie było problemu
  • będziesz miał dzieci to zrozumiesz
  • będziesz miał własny samochód to zrozumiesz
  • niech ktoś zlikwiduje korki, to nie będę tak jeździł
  • sam tego nie popieram i nie lubię, ale akurat mi się spieszyło

Coś świta?

Tak, dokładnie to samo mówi się u nas.

„Nie ocieniajmy pochopnie, może miał jakiś powód” – przeczytałem wczoraj pod dwoma tekstami o kierowcach łamiących prawo. Przy czym pierwszy tekst dotyczył przekraczania prędkości na drodze szybkiego ruchu, natomiast drugi… pobicia pieszego przez kierowcę BMW. Na przejściu dla pieszych, bo gdzieżby indziej.

Jestem przy tym w stanie zrozumieć, że kierowca przyłapany na wykroczeniu stara się jakoś tłumaczyć – w końcu trzeba sporo odwagi i dystansu do siebie, żeby przyznać, że jest się bałwanem. Ale nie tyle domniemanie niewinności (trochę na to za późno), co szukanie alibi dla sprawcy przez osoby postronne, to jest coś, co jakoś trudno mi zrozumieć. Zresztą nawet pod omawianym wcześniej filmikiem znalazł się cudowny komentarz:

To gdzieś tak w okolicach polskiej sytuacji, gdzie motocyklista potrącił dziecko, jadące prawidłowo na rowerze po przejeździe rowerowym. Część komentarzy wprost sugerowało, że to wina dziecka/matki, bo… nie zadbały odpowiednio o swoje bezpieczeństwo. Temat tego, że motocyklista nie zatrzymał się nawet pomimo tego, że pojazd na sąsiednim pasie to zrobił, szybko stał się tematem drugorzędnym.

No i to jest ten świat „żyj i dać żyć innym”.

Zwany inaczej „nie interesuj się”. Na wideo mamy przedsmak tego, jak wyglądałby po wdrożeniu w życie, gdyby faktycznie każdy zajmował się tylko swoimi sprawami. Które od teraz w niektórych przypadkach obejmowałyby też uskakiwanie przed samochodami jadącymi chodnikiem – ale przecież to nie nasz biznes, może ci kierowcy mają powód. A nagrywający tylko się niepotrzebnie czepia, utrudniając życie tym, którzy się spieszą/mają prawdziwą pracę/mają dzieci/mają powód/lubią jeździć chodnikiem. To on tutaj stwarza zagrożenie i to nim należy się zająć!

Wiecie jak to mówią: piekło jest dobre, dopóki póki smażą się w nim inni, a my pilnujemy kotła. Niech sobie inni się smażą w korku, a my, jako ci z Ważnym Powodem, jesteśmy zawsze usprawiedliwieni.

PS Jako ciekawostka: Ukraina od 2018 r. wprowadziła zakaz parkowania na chodnikach, zakaz wyznaczania miejsc parkingowych na chodnikach i jeszcze kilka innych przepisów. Jak widać, jest niesamowicie skuteczny – w końcu na wideo nie było żadnego auta zaparkowanego na chodniku. Były tylko pędzące po nim, a to coś zupełnie innego.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać