Jest do kupienia Warszawa M20 W124 pickup. To mariaż polskiej i niemieckiej myśli technicznej
Ciekawostki / Samochody używane 06.07.2022Nie żebym był wielbicielem produktów z FSO, ale pickupy to bardzo lubię. Warszawa M20 pickup zmieszana z Mercedesem jednakowoż jakoś nie do końca mi podeszła.
Stanowczo jeździłbym pickupem, takim na bazie auta osobowego, bo takie są najlepsze. Monstrualne trucki są wielce wspaniałe, ale parkowałem już takim na osiedlach projektowanych w PRL-u i nie jest to rzecz, którą chciałbym jakoś przesadnie często powtarzać. Mały dwuosobowy pickupek to jest życie, można pojechać z Damianem popedałować, a rowery rzucić na pakę. Zapewne się nie zmieszczą i szkoda będzie ich tak po prostu rzucić, ale nie psujmy tej opowieści. W mą lekko ślepą miłość wkracza to ogłoszenie, gdzie oferowana jest Warszawa M20 pickup i chyba trafia właśnie w to miejsce, gdzie najwidoczniej nie jestem ślepy.
Warszawa M20 pickup – a cóż to?
W latach 50-tych powstało takie cudo na bazie modelu M20, bo brakowało aut dostawczych. Trafiło nawet do seryjnej produkcji, gdzie było udoskonalane tak jak czyniono to z wersją osobową. Warszaw w wersji pickup powstawało kilkaset sztuk rocznie, miały piękne skrzynie wyłożone sosnowymi deskami. Ta z ogłoszenia postawiła na sklejkę, na pewno nie na przesadną zgodność z oryginałem.
To co widzimy, to jakiś mariaż tradycji z użytecznością. Właściwie można było do dowolnego pickupa dokleić przód z Warszawy i wyszłoby podobnie, ale doceńmy autorską koncepcję. Polską myśl techniczną połączono z niemiecką.
Czytaj również: Samochód bez kolumny kierowniczej. Kierownicę z kołami łączą tylko przewody. Przerażające?
Warszawa W124 pickup
Samochód jest potwornie długi, aż musiałem sprawdzić, jaki to miało rozstaw osi – 2700 mm. Dobrze, to nie taki znowu długi, ale wygląda jakby miał 3700. Autor tej pracy musiał włożyć trochę wysiłku w swe dzieło. Dopasowanie zderzaków, zrobienie grilla na czarno, to nie są proste rzeczy. Zapewne sporo naciął się komponując deskę rozdzielczą z elementami Mercedesa W124 i twórczo przetwarzając jego boczki drzwi. Wklejenie lusterka wstecznego raczej nie było już tak problematyczne. Siedząc w środku patrzymy na to, co widzi przed sobą właściciel balerona, przynajmniej częściowo. Prędkościomierz i zestaw wskaźników z Warszawy też są obecne, chyba, bo akurat to zdjęcie jest dość rozmazane. Nie wiem więc, czy tworzą harmonijną całość z panelem sterowania klimatyzacją z W124.
Nie wiem też, jaką funkcję pełnią dwa elementy na desce rozdzielczej, chyba ozdobną. Jeden zawiera kontrolki z Mercedesa w pomarańczowej obudowie, a to owalne coś, to naprawdę nie wiem. Zakładam, że napis Airbag też jest ozdobny, przynajmniej nic o poduszce powietrznej nie ma w opisie.
Tradycja z nowoczesnością
Ogłaszający zdecydował się na modyfikacje w oryginalnym układzie hamulcowym. Teraz Warszawa M20 ma z przodu tarcze i wspomaganie siły hamowania. Układ kierownicy również dostał wspomaganie, jest też miejsce na odrobinę luksusu – lusterka (również z Mercedesa) i szyby są sterowane elektrycznie.
Po tych usprawnieniach czyniących z Warszawy bardziej cywilizowany samochód wypadałoby zająć się silnikiem. Zajęto, ale nie tak jak resztą pojazdu. Jednostkę wyremontowano i jest to wciąż czterocylindrowy, górnozaworowy silnik o pojemności 2,1 litra i mocy 70 KM.
Dla kolekcjonera?
Czytaj również: Elektrykiem do roboty. Miał być przegląd, wyszedł poradnik