Samochody używane

Jeep Mitsubishi stylizowany na BMW, czyli jak sprzedać chińskie auto nie podając marki

Samochody używane 13.10.2018 745 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 13.10.2018

Jeep Mitsubishi stylizowany na BMW, czyli jak sprzedać chińskie auto nie podając marki

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski13.10.2018
745 interakcji Dołącz do dyskusji

Właściciele nielicznych w Polsce samochodów chińskich mają ogromny problem, gdy próbują się ich pozbyć. Trzeba napisać opis tak, żeby zachęcić kupujących podobieństwem do aut europejskich lub japońskich i za żadne skarby nie wygadać się, że chodzi o chińskie auto. Czasem trzeba się posunąć do niezwykłej słownej gimnastyki.

Nawet nie doceniamy, jak dobrze mamy na co dzień. Chcemy sprzedać Volkswagena, piszemy Volkswagen. Mamy BMW X5 – w ogłoszeniu piszemy BMW X5. Co mają zrobić biedni właściciele Shanghuana CEO, kiedy zechcą sprzedać swój samochód? Mogą napisać Shanghuan CEO, ale wtedy odwiedzalność ich ogłoszenia będzie ujemna. Wszystkie osoby, które z jakiegokolwiek powodu wpisują w wyszukiwarkę na OLX słowo Shanghuan to moi znajomi.

Trzeba wymyślić coś kreatywnego. A że samochód wygląda jak BMW X5 E53 skopiowane przez mało uzdolnionego ucznia technikum plastycznego, mamy już pierwszy punkt zaczepienia: BMW. Jest terenowe, a przynajmniej uterenowione, więc to bez wątpienia rodzaj Jeepa. Jego mechanika bazuje na komponentach Mitsubishi, jak zresztą większości chińskich samochodów z tego okresu. Podsumowując:

„Mam do sprzedania pięknego Jeepa – na podzespołach Mitsubishi – stylizowane na BMW X5”

Jestem trochę pod wrażeniem tego zabiegu. Naprawdę nieźle wykombinowane! Jak byłem mały, miałem książkę o czarowniku i tam w tej książce było szczegółowo opisane, jakim samochodem jeździł ten czarownik. Był to samochód wykonany z najlepszych części różnych innych samochodów. Nie zawsze chciał działać, bo każda z części była najlepsza sama z siebie, ale niekoniecznie chciała współpracować z resztą, ale liczy się fakt. Podobnie jest tutaj. Mamy najlepsze podzespoły prosto z Mitsubishi Pajero i najlepszą stylizację żywcem przeniesioną z BMW. Ten samochód zresztą wcale nie wygląda najgorzej. Jak na 2008 r. nie był może jakoś przesadnie nowoczesny, ale też nie robił takiego wstydu, jak Syrena oferowana równocześnie z Mercedesem W126.

Według Auto Świat 4×4, Shanghuan CEO to najgorszy samochód na świecie

A mają na ten temat sporo do powiedzenia, bo ktoś w Niemczech przejechał tym wozem 100 tys. km. To więcej niż ma za sobą ten egzemplarz na sprzedaż. W trakcie eksploatacji samochód tylko raz odmówił posłuszeństwa, ale usterek wymagających ingerencji mechanika nie dawało się zliczyć. Dwa problemy były plagą: korozja w niespodziewanych miejscach i urywające się gwinty oraz ogólna słabość materiałów. Niektórych podzespołów nie dawało się naprawić, bo były wykonane tak nędznie, że rozpadały się przy próbie reperacji (coś z Syreną jednak wspólnego ma). Shanghuan CEO mimo efektownego wyglądu był totalną porażką w Niemczech – nadal nie mogę pojąć dlaczego Chińczycy sprzedawali taki wóz akurat na zamożnym rynku niemieckim, gdzie wiadomo, że liczy się jakość i prestiż, a nie gdzieś w ubogich krajach, gdzie i tak prawie nikogo na oryginalne X5 nie stać.

25 000 zł bym za ten wóz nie dał, ale ciekaw jestem, czy faktycznie jest tak źle.

Bo jeśli jest, to tylko oznacza, że Chińczycy przechodzą tę samą drogę, co Japończycy ze swoim tragicznym Toyopetem Crownem, który nie dał rady przejechać przez Stany Zjednoczone w końcu lat 50. – tylko dużo później. Obecne auta chińskie zrobiły ogromny postęp, a taki Shanghuan CEO powinien zostać zachowany jako ciekawostka, pokazująca od czego Chińczycy zaczynali.

Na koniec tego ciekawego opisu pojawia się jeszcze genialny tekst: samochód na zakupy, do kościoła i do lasu. Czyli robi to samo, co 99% innych samochodów tego typu. To ta sama kategoria wyrażeń, co odpowiedź na zarzuty kupującego względem niezgodności stanu faktycznego z opisem, brzmiąca „nowe to są w salonie”.

bmw x5 kopia

 

 

 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać