Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Albo kiedy twoja krew jest tak gorąca, że chcesz orać Jeepem rabatki

Bezpieczeństwo ruchu drogowego 08.04.2023 44 interakcje

Albo kiedy twoja krew jest tak gorąca, że chcesz orać Jeepem rabatki

Paweł Grabowski
Paweł Grabowski08.04.2023
44 interakcje Dołącz do dyskusji

Czy Jeep Grand Cherokee to dobry samochód, żeby orać nim rabatki z kwiatami? Najwidoczniej tak, w końcu ma napęd 4×4. 

Samochody mają różne zastosowania. Jedne służą do lansu na nadmorskim bulwarze, inne do wygrywania startu spod każdych świateł. Osobną kategorią są SUV-y z napędem 4×4, które mogą wydawać się cywilizowane, ale ich prawdziwa natura daje sobie znak w najmniej spodziewanym momencie. Wystarczy, że powąchają trochę świeżo wykopanej ziemi i już chcą na nią wjechać, bo do tego zostały zaprojektowane. Mają to we krwi. Znawcy tematów niejednokrotnie twierdzą, że najgorsze pod tym względem są SUV-y amerykański, bo one wręcz uwielbiają wyjeżdżać z obranego toru jazdy. Chcą ryć ziemię jak dzik w poszukiwaniu żołędzi.

Podejrzewam, że pewien kierowca dzikiego Jeepa miał we krwi coś więcej niż ciągoty do off-roadu. Powiedziałbym, że raczej mowa tutaj o promilach, ale nie chcę go szkalować. W końcu może miał atak padaczki albo chwilowy brak połączenia pomiędzy zwojami mózgowymi. Wytłumaczeń jest sporo, aczkolwiek to o alkoholu wydaje się najprostsze. Istnieje pewna teoria zwana brzytwą Ockhama, według której przy wyjaśnianiu zjawisk nie należy mnożyć bytów ponad potrzebę, bo najprostsze rozwiązania są najlepsze.

Czy Jeep Grand Cherokee trzeciej generacji to dobry samochód, żeby orać nimi rabatki?

Całkiem nieźle daje sobie radę, ale zanim Jeep postanowił zaatakować niewinną rabatkę, to jego kierowca dał popis dziwnych zachowań na drodze. Mamy jazdę z linią pomiędzy kołami. Nie zabrakło zjazdu na pobocze. Zmiana pasa bez sygnalizacji też się zdarzyła. Krótko mówiąc, kierowca tego auta zachowywał się bardzo podejrzanie. Jakbym pracował w drogówce, to rozgrzewałbym alkomat i narkotester.

jeep orać rabatki

Ostatecznie kierowcę pokonał skręt w prawo. Pomimo tego, że miejsca do wykonania było na tyle dużo, że nawet Titanic dałby radę skręcić, to kierowca Jeepa wjeżdża na rabatkę. Dlaczego nie opanował samochodu? Mogę się tylko domyślać. Kierowca został strąbiony przez nagrywającego, co go z kolei zamurowało.

jeep orać rabatki

Nie popisał się również nagrywający, który zamiast uniemożliwić mu dalszą jazdę, to wolał się pytać przez okno, czy kierowca Jeepa jest pijany. No szkoda bardzo, żeby dostał odpowiedź twierdzącą. Trochę otuchy dodaje fakt, że nagranie zostało przekazane policji, ale mogło się to skończyć źle. Z drugiej strony rozumiem strach przed osobistą interwencją, bo nigdy nie wie się, kto siedzi za kierownicą, o czym parę dni temu boleśnie przekonała się pewna policjantka. Ale z trzeciej strony ona nie bała się zareagować, ryzykując swoim zdrowiem. Najgorsze, że właśnie zbliża się długi weekend świąteczny, czyli tradycyjny okres, gdzie ludzie piją i jadą. Uważajcie na siebie na drogach.

Czytaj również:

Jakby wszyscy jeździli tak jak celebryci, to byśmy dawno leżeli w trumnach

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać