Ciekawostki

Policyjny hattrick, czyli szwagier z koneksjami rusza na ratunek

Ciekawostki 16.11.2021 511 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 16.11.2021

Policyjny hattrick, czyli szwagier z koneksjami rusza na ratunek

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski16.11.2021
511 interakcji Dołącz do dyskusji

Zapraszam na historyjkę. Na końcu będzie film.

Chrzęst demolowanej przyczepki błyskawicznie przykuł uwagę wszystkich przechodniów w tej spokojnej okolicy. Wiecie jak jest – jak pojawia się jakiś nietypowy dźwięk, każdy odruchowo odwraca głowę, zobaczyć co się stało. Tym razem, przynajmniej na pierwszy rzut oka, stało się niewiele. Przyczepka z wgniecionym błotnikiem stała wepchnięta na chodnik. Kierowca, który wjechał w nią cofając, wykonywał paniczne ruchy w kabinie pojazdu, próbując najwyraźniej odjechać, ale skoordynowanie wciśnięcia sprzęgła i wrzucenia biegu zdawało się go przerastać. 

Właścicielka przyczepki zjawiła się błyskawicznie.

  • Co pan zrobił? Nie patrzy pan jak cofa? – krzyknęła przez zamknięte okno samochodu.

Kierowca nie otworzył. Dalej siłował się z dźwignią biegów, jednocześnie bezsensownie wciskając gaz i powodując głośne „łutututu”. Kobieta szarpnęła za klamkę i prawie zemdlała, powalona odorem lekko tylko przetrawionej alpagi.

  • o ty pijaku! – krzyknęła i włożyła rękę do środka auta w poszukiwaniu kluczyków.

Mężczyzna zaczął machać rękami i wypowiadać nieskładne słowa, próbując nieskutecznie sformułować groźbę wobec kobiety pozbawiającej go właśnie uświęconego prawa do jazdy samochodem w każdym stanie. ZOSTAWI MIE NIC NIE ZROBIŁ… NIE ZŁAMAŁEM – bełkotał, kiedy kobieta w końcu wyszarpała kluczyki ze stacyjki. Mężczyzna próbował ją gonić, ale gdy tylko postawił nogę na ziemi, ta zaatakowała go nagłą falą grawitacji i wypadł z samochodu na jezdnię. Na siedzeniu pasażera siedziała przerażona, blada jak ściana kobieta, która nie zrobiła nawet najlżejszego ruchu widząc tę scenę.

  • ZOWASZYSZ!! SZYJDE ZE SZWARGREM I SIE ZAŁATWIMY!!! – sapał mężczyzna, usiłując wstać – ODDADAJ CHLUCZYKI JADE DO DOMU!!!

Policja była jakieś 10 minut później. „Nie wiem gdzie jest sprawca, poszedł po szwagra” – zeznała poszkodowana właścicielka przyczepki. Policjanci zaczęli więc spisywać protokół z kolizji drogowej z ucieczką z miejsca zdarzenia. Wkrótce jednak musieli wszystko wykreślić, ponieważ mężczyzna, ku wielkiemu zdumieniu, pojawił się z powrotem. „CHCIAŁEM ZGŁOSIĆ CHRADZIEŻ CHLUCZYKÓW!” – ryknął i wywrócił się na ziemię, usiłując złapać klamkę własnego samochodu. Policjanci wsadzili go do radiowozu, choć opierał się, trzymając krawężnik. 

W tym momencie z piskiem opon zajechało srebrne Audi

Wyskoczył z niego mężczyzna w średnim wieku. Wyskok miał zrobić wrażenie na policji swoim zdecydowaniem, ale wyszedł dość nieporadnie. „JESTEM SZWAGREM GRZEŚKA!” – krzyknął nowoprzybyły – „WYPUŚCIE GO ZARAZ, NIE WIECIE KIM JA JESTEM?”

Policjanci spojrzeli po sobie – chyba nie wiedzieli. Nie wyglądał ani na „starego”, ani nie miał policyjnej odznaki, burmistrzem, radnym ani posłem też chyba nie był, nie kojarzył się nawet z żadnym znanym piosenkarzem. Może przy dużej dozie dobrej woli można było go uznać za ciotecznego brata Beaty Kozidrak. „JA JUTRO POWIEM BRATU A POJUTRZE WAS NIE MA W POLICJI!” – policjanci usiłowali zachować powagę – „MÓJ BRAT JÓZEK FRANCISZKIEWICZ DWA LATA TEMU CAŁĄ WASZĄ KOMENDĘ ODMALOWYWAŁ!!!”.

Szwagier podążył w stronę radiowozu, usiłując otworzyć drzwi i wypuścić zatrzymanego mężczyznę. Policjanci chcieli mu przeszkodzić, ale przeszkodził sobie sam, tracąc równowagę. Podniesiono go, próbując ustawić w pionie, jednak zaburzenia błędnika nie chciały ustąpić. Policjant wetknął mu w usta ustnik alkomatu. „Dmuchaj, albo całą farbę zdrapiemy co twój braciszek położył” – zarechotał. Dwa koma dwa. Policjanci wezwali drugą załogę, a szwagra, który zaczął chrapać na stojąco, położyli w bagażniku policyjnej Kii. „Dobry hejnał musiał zagrać, hehe”.

Pozostał problem dwóch samochodów, z tego jednego stojącego w poprzek drogi i wbitego w przyczepkę. Policjant wsadził głowę do auta, widząc nadal bladą jak ściana pasażerkę, która nie poruszyła się nawet o milimetr. 

  • ma pani prawo jazdy?

Kobieta kiwnęła głową.

  • przeparkuje pani auto?

Kobieta kiwnęła głową.

Policjant zamknął drzwi, a pasażerka przesiadła się na miejsce kierowcy. Z prędkością zaspanego ślimaka potoczyła się kilkadziesiąt metrów na miejsce parkingowe, które nie bez trudu udało się jej zająć. Policjant poszedł ją spisać. Kobieta siedziała nadal blada jak ściana na miejscu kierowcy. 

  • ma pani dowód osobisty?

Kobieta potrząsnęła głową.

  • to proszę wysiąść, musimy panią spisać.

Kobieta potrząsnęła głową.

  • jeśli pani nie będzie wykonywać poleceń policjanta, użyjemy siły. 

Kobieta powolutku wysiadła z samochodu.

  • nie wiedziała pani że mąż jest pijany?

Potrząsnęła głową.

  • proszę podać imię i nazwisko.

Kobieta wetchnęła powietrze. 

  • Maria… – przewróciła oczami i zaczęła osuwać się na ziemię. Policjant złapał ją i usadził z powrotem w samochodzie.
  • pani jest kompletnie pijana.
  • nie… prawda… 

Pani zajęła jednak dopiero trzecie miejsce z nędznym wynikiem 1,3 promila, który zresztą pozwolił jej względnie skutecznie zaparkować. Na drugim miejscu uplasował się kierowca, który wjechał w przyczepkę, osiągając równe dwa promile. Bezapelacyjnym zwycięzcą tych zawodów został szwagier, brat Józka od Franciszkiewiczów, który wydmuchał najpierw 2,2, ale już pół godziny później, wybudzony ze snu, wykazywał 2,6. Teoria o wlaniu w siebie słoika bimbru na odwagę przed misją ratowniczą okazała się prawdziwa. 

Życie i wódka napisały tę historię. from Polska

Nie bądźcie tym szwagrem. Nara!

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać