Jednoślady / Felietony

Jazda po ścieżce rowerowej to masochizm – nie dziwię się już, że rowerzyści wolą jechać ulicą

Jednoślady / Felietony 22.08.2021 1610 interakcji

Jazda po ścieżce rowerowej to masochizm – nie dziwię się już, że rowerzyści wolą jechać ulicą

Paweł Grabowski
Paweł Grabowski22.08.2021
1610 interakcji Dołącz do dyskusji

Jazda po ścieżce rowerowej to czysty masochizm. Już nigdy nie zatrąbię na rowerzystę jadącego drogą zamiast ścieżką, bo to jak one są zrobione woła o pomstę do nieba. 

Zawsze mnie denerwowali rowerzyści, którzy mając wyznaczoną ścieżkę rowerową, woleli poruszać się jezdnią. Uważałem, że to dowód ich zadufania w sobie, egoizmu i pogardy dla innych uczestników ruchu drogowego. Czasem śmiałem się, że niektórzy kolarze wyglądają, jakby spóźnili się na Tour de Pologne. Denerwowało mnie to, że podatnicy musieli dorzucić setki milionów złotych na wybudowanie infrastruktury rowerowej, która stała później nieużywana. Co więcej – mam styczność z projektami unijnymi i widziałem, że ścieżki rowerowe zaczęto wytyczać praktycznie do każdej inwestycji drogowej, bo w pewnym okresie gwarantowało to dodatkowe punkty, tak ważne przy ocenie wniosku o dofinansowanie. I to wszytko mnie bardzo irytowało. Ale chciałbym się w tym miejscu pokajać. Byłem naiwny. Ścieżka rowerowe to miejsce pełne zasadzek, a jazda nią to przejaw braku troski o własne zdrowie i sprzęt.

jazda po ścieżce rowerowej
Jazda po ścieżce rowerowej zaczęła się niewinnie od takich ubytków
jazda po ścieżce rowerowej
Więcej studzienek, rowerzyści wytrzymają

Jazda po ścieżce rowerowej to czysty masochizm

Otrzymałem do testowania trzy różne hulajnogi elektryczne. Ich test i wnioski niedługo będą na głównej stronie Spider’s Web, więc polecam tam zaglądać, bo hulajnogi są warte polecenia. Ale zanim opublikuję test, to musiałem rzetelnie sprawdzić możliwości powierzonych mi sprzętów. Po ich naładowaniu ruszyłem w trasę. Myślałem, że skoro mieszkam w prężnie rozwijającej się okolicy z nowymi ścieżkami rowerowymi, to jazda nimi będzie czystą przyjemnością. Byłem naiwny. Ścieżki rowerowe wykonane są fatalnie, bez jakiegoś pomysłu. Nie trzymają poziomu, są pofalowane jak Wyżyna Lubelska. Nie ma znaczenia czy ścieżka jest wykonana z kostki, asfaltu, czy z tartanu. Jest po prostu strasznie nierówno. Ścieżki są w niektórych miejscach zapadnięte, nikt nie kontroluje ich stanu technicznego.

jazda po ścieżce rowerowej
Krawężniki nie należą do niskich
jazda po ścieżce rowerowej
Kombinacja nierównej drogi i wysokich krawężników

Ale to jeszcze nic. Krawężniki są tak wysokie, że można sobie wybić zęby podczas ich pokonywania. Serio, nie wiem, kto wpadł na pomysł, żeby krawężnik wystawał na kilka centymetrów. Dziwi mnie to, tym bardziej że biegnący obok ścieżki chodnik pokonują również osoby niepełnosprawne na wózkach inwalidzkich. Moje zgrzytanie zębami to naprawdę nic w porównaniu do trudności z jakimi muszą się mierzyć inwalidzi. Wracając do ścieżek rowerowych – nie wiem, jak mocno trzeba mieć zdegenerowany umysł, żeby umieścić na nich studzienki kanalizacyjne i inspekcyjne. Kto to zaprojektował, zatwierdził, wykonał, a później odebrał? Gdzie w tym czasie był zdrowy rozsądek? Czy naprawdę w tym kraju nikt nie może przez 5 minut pomyśleć, zanim przystąpi do pracy?

Ta studzienka inspekcyjna/rewizyjna to dopiero preludium
Nie wiem, kto na to pozwolił, ale powinno mu się odebrać uprawnienia do wykonywania zawodu

Mam świetne rozwiązanie, które sprawi, że jazda po ścieżce może w przyszłości być przyjemna

Na początku myślałem, że najlepiej by było wziąć takiego projektanta, wykonawcę oraz urzędnika, który odebrał ścieżkę i kazać im wyrównywać i poprawiać ścieżki bez użycia narzędzi. Ale doszedłem do wniosku, że to zbyt mało edukacyjne i grozi tym, że w przyszłości nadal będą powstawać takie buble. Dlatego po intensywnym rozmyślaniu znalazłem idealne rozwiązanie. Otóż po wybudowaniu drogi rowerowej wszyscy biorący udział w procesie jej powstawania – od etapu projektowania, po odbiory techniczne powinni mieć obowiązek jeździć nią codziennie przez pół roku, przy użyciu różnych środków transportu. Gwarantuję, że w ciągu maksymalnie dwóch lat ścieżki rowerowe stałyby się gładkie, zniknęłyby z nich studzienki kanalizacyjne i inspekcyjne, a krawężniki odeszłyby w niebyt. W końcu zrozumieliby, że robią jak dla siebie, a nie jak dla obcego. Żeby się nauczyli, że ten, co używa poziomicy, nie musi pochodzić z zagranicy.

Urzekła mnie zamaskowana studzienka, która tylko czeka na nieuważnego rowerzystę

Rozumiem już rowerzystów, którzy wolą ładne i równe ulice, zamiast pofałdowanych ścieżek rowerowych. Wydaje mi się, że należy w końcu posłuchać rowerzystów, którzy skarżą się na jakość dróg. Nie przemawia przez nich aktywizm, tylko troska o sprzęt i zdrowie. Należy ich słuchać dokładnie tak samo jak kierowców samochodów, gdy ci narzekają na drogi. Niezmiernie cieszę się, że mi się otworzyły oczy na pewne sprawy.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać