Wiadomości

Znaleźli sposób, jak dwukrotnie wydłużyć korek. Wszyscy ich nienawidzą [a jednego szczególnie]

Wiadomości 11.09.2020 210 interakcji

Znaleźli sposób, jak dwukrotnie wydłużyć korek. Wszyscy ich nienawidzą [a jednego szczególnie]

Piotr Barycki
Piotr Barycki11.09.2020
210 interakcji Dołącz do dyskusji

Niespodzianka: nie chodzi o urzędników. Nie chodzi nawet o rowerzystów (chcielibyście). Chodzi o… samych kierowców.

I ten film:

Gdyby ktoś miał zablokowany internet w pracy, w której siedzi w piątek wieczorem, albo był na grillu i miał słaby zasięg czy tam niewielki pakiet internetowy, ewentualnie nie chciał marnować swoich 2 minut i 37 sekund życia na filmik z YT – mam streszczenie:

Miejsce akcji: dwupasmowa droga szybkiego ruchu (a właściwie jej końcówka) z przewężeniem spowodowanym robotami drogowymi.

Akcja: Ogromny korek na prawym pasie, który prawie się nie rusza. Do tego szeryf w białym Subaru, który pilnuje, żeby przypadkiem nikt nie pojechał lewym pasem. Autor nagrania najpierw jedzie za szeryfem, a potem – widząc, że Renegade objeżdża szeryfa pasem zieleni – wyprzedza go i włącza się do ruchu pod koniec lewego pasa.

I tutaj moje pytanie: co tam się do diabła dzieje?

Zostawmy na chwilę temat szeryfa, bo on jest dość oczywisty. To rodzaj człowieka, któremu tak bardzo nie powiodło się w życiu, że jego jedyną pozostałą ambicją jest to, żeby inni też mieli w jakiś sposób źle. Zabierać dożywotnio prawo jazdy za pierwsze tego typu wykroczenie – nikt nie potrzebuje takich ludzi na drogach. W społeczeństwie raczej też nie.

Zostawmy też może na kiedy indziej temat rozjeżdżania pasa zieleni.

Natomiast nawet bez szeryfa i jazdy po trawie to nagranie jest bulwersujące, bo pokazuje, że nawet miesiące po wprowadzeniu obowiązkowej jazdy na suwak mentalność wielu kierowców się nie zmieniła – kończący się pas parzy (jeśli jest korek), z kończącego przy zwężce włączają się tylko cwaniaki. Więc lepiej stanąć na prawym, co – tu nie trzeba wyższej matematyki – w prosty sposób wydłuża korek dokładnie dwukrotnie (ok, pomijając różnicę w odstępach między autami). Co oznacza, że w mieście blokujemy potencjalnie w konsekwencji kilka innych ulic lub skrzyżowań, a na drogach szybkiego ruchu tworzymy zbędnie długi i potencjalnie groźny ogonek.

Można się przy tym oczywiście zasłaniać po raz n-ty przepisem o tym, że powinniśmy podróżować przy prawej krawędzi jezdni. Ok, to było wcześniej niż przepisy o jeździe na suwak, niektórzy mogli jeszcze nie przyswoić zmian. Tyle tylko, że… nie zauważyłem np. na autostradach, żeby kierowcy mieli jakikolwiek problem z tworzeniem mini albo nie-mini korowodów na lewym pasie, które nie jadą jakoś przesadnie szybciej od aut na prawym pasie. W sumie to nawet nagminna sytuacja – tutaj chociażby zdjęcie z dzisiaj, z A4. Wybaczcie brudną szybę, ale coś mi strasznie kapie z drzewa na auto i nie idzie tego szybko domyć (i nie, to nie jest dziura w szybie).

Jak widać, nie ma żadnych problemów z tym, żeby wykorzystać dwa pasy i to przy prędkościach autostradowych. Ale kiedy zwolnimy prawie do zera to… no nie, wtedy to już nie można. Trzeba zrobić jak najdłuższy korek, może wtedy napiszą o tym w gazecie i każdy będzie miał swoją chwilę chwały.

Do tej pory jestem zdumiony, że jazda na suwak musiała być wymuszona przepisami.

W końcu to dość logiczne, że skoro są dwa pasy i można długość korka bez większego wysiłku podzielić przez dwa, to należy z tego korzystać, bo i my prawdopodobnie krócej będziemy stać, i nie utrudnimy życia innym. Takie rzeczy nie powinny być regulowane przepisami, bo oznacza to po prostu, że ktoś tutaj nie ogarnia absolutnie podstawowych rzeczy.

I – choć mam nadzieję, że bardzo się mylę – oznacza też, że nawet wprowadzenie odpowiednich przepisów może nie zmienić sytuacji, czego przykładem może być wcześniejszy materiał wideo. Nawet, gdyby nie było na nim szeryfa, który słusznie zbiera w komentarzach pod nagraniem hejt. Ale równie słusznie zbierają go też wszyscy pozostali uchwyceni na nagraniu kierowcy.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać