Przegląd rynku

Wtorkowy przegląd rynku: kompakt, hatchback, 30 tys. zł, zarejestrowany

Przegląd rynku 02.02.2021 298 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 02.02.2021

Wtorkowy przegląd rynku: kompakt, hatchback, 30 tys. zł, zarejestrowany

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski02.02.2021
298 interakcji Dołącz do dyskusji

I benzynowy. Zapraszam na przegląd rynku.

Kryteria są dość proste: szukamy hatchbacka, wyłącznie pięciodrzwiowego. Silnik tylko benzynowy. Marka dowolna. Cena do 30 tys. zł, czyli dwukrotność typowej ceny transakcyjnej z polskich ogłoszeń. Samochód musi być zarejestrowany w Polsce, żadnych ofert „do opłat” nie bierzemy pod uwagę, tylko polskie tablice. Można zaczynać?

Alfa Romeo Giulietta

60 sztuk do wyboru. Żyć nie umierać! Można jechać do Radomia choćby dziś i wrócić śnieżnobiałą Giuliettą. Albo granatową, w wersji uboższej niż południe Włoch. Ceny tego modelu dość szybko spadają, to co w zeszłym roku wystawiano za 30 tys. zł z plusem, teraz potrafi kosztować nawet 25 tysięcy. Pod warunkiem, że mowa o bazowym silniku 1.4 T-Jet 120 KM. O dziwo, 1.4 MultiAir (170 KM) nie jest znacznie droższy, klienci widać boją się awarii aktywatora MultiAir – chyba trochę niepotrzebnie.

Oczywiście jak zacznie się przeglądać ogłoszenia, to większość aut nie ma polskich tablic, ale nie należy się zniechęcać, tylko klikać i klikać, a można trafić na bardzo ładnego MultiAira z czerwonymi fotelami. Mnie już kupili, cokolwiek co ma czerwoną tapicerkę od razu mnie kręci. Znalazłem też zastanawiającą ofertę Giulietty na czarnych stalakach bez kołpaków, choć to wcale nie najuboższa wersja. Rozumiem, że to setup na zimę i nie należy się tym zniechęcać. Na oszczędnych czeka Giulietta z LPG, na miłośników drobnych napraw – Giulietta z lekko rozbitym błotnikiem, a na prawdziwych hardkorów – tania Julka z 1.75 TBi, czyli ta wzmocniona. Naprawdę jest bardzo tania. Alfa to marka dla ludzi odważnych!

Audi A3

Aż 180 ogłoszeń, ale wśród nich sporo jest aut trzydrzwiowych, czyli zasadniczo bezużytecznych. Pięciodrzwiowe, czyli Sportback, występują w najróżniejszych wersjach silnikowych. Dość mocno wahałbym się przed zakupem 1.8 TFSI 160 KM. Nie jest to najbardziej udany silnik, po prostu żre olej. Tak, wiem, to już ten poprawiony… każdy jest ten poprawiony. To już bym wolał 1.4 TSI 125 KM, na przykład jak ten od pani Ilony. A najmniej kłopotliwy będzie oczywiście zwykły 1.6 MPI, który gwarantuje Audi niezawodność i żenujące osiągi w jednym. Ten brak wielofunkcyjnej kierownicy jest jak policzek w twarz dla nabywcy. Ale to nie tak, że jak kupimy mocniejszy wariant, to będzie miał wielofunkcję. Można trafić na 2.0 TFSI z DSG i zwykłą fajerą.

Ostatecznie w morzu ofert sprowadzonych rozsądnie prezentuje się ten pojazd. A ten ma rozsądną cenę, choć wbrew temu co twierdzi sprzedający, nie jest to „nowy model”. Czasem żałuję, że przy ciekawym na pierwszy rzut oka ogłoszeniu sprzedający zapomniał zrobić zdjęć pokazujących samochód z zewnątrz.

Widzę to tak: nie ma żadnego powodu, żeby kupować akurat A3. Ofert jest mnóstwo, ale zarejestrowanych – ułamek. Przebijanie się przez gąszcz handlarskich bzdur to strata czasu. Owszem, jak się szuka, to się znajdzie, ale nie ma powodu napalać się na Audi. Zwłaszcza, że inne auta w tej cenie będą młodsze niż 11-12 lat.

BMW serii 1

Jedyny w tym zestawieniu model z napędem na tylne koła, co pewnie jakieś 80% nabywców i 98,5% nabywczyń ma w najwyższym niepoważaniu.

Nie był to zbyt popularny samochód, co pokazuje też liczba ogłoszeń: 45. Auto jest przeraźliwie ciasne, a jak nie ma mocnego silnika, to właściwie trudno znaleźć dla niego uzasadnienie. Oczywiście jak ktoś się uprze, to i znajdzie coś ładnego, proszę. Wygląda na to, jakby polscy nabywcy kupowali głównie 116i 2.0 122 KM. Znalazłem też jedno 118i, czyli ten sam silnik, ale 143-konny. I to już koniec oferty na ten model – generacja F20 produkowana od 2011 r. jest na razie droższa niż 30 tys. zł, a „jedynka” E87 wydaje się dyskusyjnym pomysłem na wydanie trzech dych, mając na uwadze możliwość zakupu ładnej „trójki” Touring za podobne pieniądze.

Citroen C4

Pozostając przy niepopularnych modelach… Citroen C4 przy założonych kryteriach występuje na OLX/Otomoto tylko w 35 egzemplarzach. Francuski kompakt nie przyjął się, był zwykły i nudny, poza dieslami oferował albo silniki słabe, albo awaryjne. 1.6 THP 156 KM z automatem wydaje się być konfiguracją dla odważnych, ale przynajmniej jakoś się odpycha. Takich ofert jest sporo, chyba ludzie pozbywają się tego wozu i wolę nie pytać dlaczego. Tylko co tu się stało ze spasowaniem drzwi? Dla odmiany słabawy, wolnossący 1.6 i tak jest niezły, bo w gamie był jeszcze 95-konny 1.4. Jeśli ktoś na pierwszym miejscu stawia komfort jazdy i świeży rocznik, to wtedy tak, Citroen C4 jest akceptowalną propozycją. Bez problemu kupimy nawet auto z rocznika 2014. Szkoda, że to wówczas 3-cylindrowy 1.2 Puretech, znany z problemów z paskiem rozrządu pracującym w kąpieli olejowej.

Fiat Bravo

Jeśli trzymamy się przyjętych założeń, to mamy do wyboru całe jedno Bravo: ma kolor mielonki i wolnossący silnik 1.4. Dlaczego ktokolwiek by miał cokolwiek na jego widok? Są fanatycy tego modelu z wyjątkiem policji?

Ford Focus

165 Focusów w cenie 25-30 tys. zł, benzynowych i z dwiema parami drzwi – wszystkich na pewno nie przejrzę, ale już pobieżny rzut oka na oferty pozwala zorientować się, że sytuacja jest podobna jak przy Audi: zalew aut niezarejestrowanych w Polsce, czyli od handlarza, czyli kot w worku od helmuta. Zaryzykowalibyście 1-litrowego Ecoboosta z przebiegiem pod 190 tys. km? Ja chyba tak, nie słyszałem niczego jednoznacznie złego o tym silniku. Zresztą jest ich całkiem sporo, niektóre wyglądają nawet znośnie, a inne krzyczą na nas z wyświetlacza po niemiecku.

Porzućmy jednak downsizing, bo oto sympatyczny handlarz Marcin oferuje nam Focusa z wolnossącym 1.6 105 KM. Póki co, jest to mój numer dwa tego przeglądu, zaraz za Giuliettą. Auto całkiem ładnie wykończone, powiedziałbym że Focus III jest lepiej wykonany w środku niż Mondeo, z nudnym ale niezawodnym silnikiem, może nie najbogatsze, ale za to z polskiego salonu. Części co niemiara, mechanicy je znają. Trudno wtopić. Jakoś bym mu to smutne wnętrze przebaczył. Poza tym znalazłem też egzemplarz i w ładnym kolorze, i z bogatym wyposażeniem, tyle że nie z 1.6 Duratec, a z 1.6 Ecoboost (turbo, 150 KM). Też fajny, ale już tak oszczędny nie będzie, a i gazik raczej odpada.

Ostateczna ocena: jest z czego wybierać, dobra i rozsądna oferta, trzy cylindry nie gryzą.

Honda Civic

Jest taki problem. A właściwie są dwa. Pierwszy jest taki, że Civic „UFO” koroduje. Drugi jest taki, że nie ma sensu kupować wersji 1.4, bo przynosi tylko frustrację nędznymi osiągami. Trzeci problem jest taki, że liczba zarejestrowanych w Polsce, pięciodrzwiowych Civiców UFO na sprzedaż jest znikoma. To trzy problemy. Szkoda, bo to naprawdę duży, wygodny i niezawodny wóz, po prostu trudny do kupienia. No ale popatrzmy.

Na przykład ten samochód spełnia wszystkie kryteria, ale opis powala mnie ilością lukru. Wolałbym nie kupować od handlarza-hondziarza. Dowiem się pewnie, że nie jestem godzien. Ta Honda przekonuje mnie pięknym kolorem. Tu mamy dla odmiany znikomy, aż niewiarygodnie mały przebieg. Najwyraźniej przebieg nie ma żadnego znaczenia, bo auto z 4-krotnie większym stanem licznika kosztuje właściwie tyle samo. Ogólnie można naprawdę znaleźć auta, które wydają się godne uwagi, z tym jednak zastrzeżeniem, że kupujemy wóz 12-letni, a Citroen za te same pieniądze będzie miał tych lat siedem. Dać się da i zdecydowanie warto, ale trzeba się uzbroić w cierpliwość.

Hyundai i30

Przedział cenowy 25-30 tys. zł pozwoli rozejrzeć się za i30 II generacji, ale co z tego, skoro będzie biedny, łysy i goły oraz z wolnossącym 1.4. To nie jest przegląd „samochód za karę”. Może i 2013 to całkiem niezły rocznik za tę cenę, ale co z tego, skoro kupujemy koreański odpowiednik Dacii. Samochód dla patrolu ochroniarskiego. „Niema stuków szelestów” – nie ma też paru innych rzeczy, których spodziewalibyśmy się za te pieniądze. Strata czasu, idziemy dalej.

Kia Cee’d

To samo co w Hyundaiu: co z tego, że Cee’d II to naprawdę dobry, dopracowany samochód, skoro w ogłoszeniach występuje tylko z żenującym wolnossącym 1.4? Nawet nie patrzę na takie oferty, choćby miały bogate wyposażenie. O, znalazłem 1.6 GDI. Jeździ tak samo jak 1.4, tylko nie idzie zamontować LPG. Liczba ogłoszeń z benzynowym Cee’dem II za te pieniądze jest ogólnie znikoma, trafiają się poliftowe Cee’dy I z 1.6, ale nie są zarejestrowane, więc podobnie jak w Hyundaiu – strata czasu, idziemy dalej.

Mazda 3

Mazda 3 to Focus dwójka w ładnym ubranku. Miewa piękne kolory i fajny silnik 2.0. A jak nie ma tych rzeczy, to jest smutna i nijaka. Żeby znaleźć auta krajowe, trzeba trochę się poprzebijać przez ogłoszenia z handlarstwem średniego sortu. Pod maską przeważnie 105-konne 1.6 (to silnik Mazdy). To rodzaj samochodu, który ładniej wygląda niż jeździ, ale wygląda na tyle ładnie – i na tyle rzadko się psuje – że można mu to wybaczyć. Poza tym trafiają się egzemplarze serwisowane w ASO, całkiem zachęcające wizualnie. Problem rdzewiejących nadkoli znany z poprzedniego modelu w tej generacji został właściwie wyeliminowany.

Tak jak w przypadku Hondy, tak i tu mówimy o samochodach ok. 10-, może 11-letnich. Ewentualnie nieznacznie nowszych, ale wtedy gorzej wyposażonych. No i jeszcze dwa ogłoszenia, które wyłamują się ze schematu „1.6 + biegi z łapy”: tu wersja 2.0 (jakoś średnio mnie przekonuje – i Radom, i ta nazwa Fabryka Ogłoszeń, może jestem uprzedzony) i na koniec 1.6 + automat: nie jest szybki, ale za to dużo pali. A i tak to jedna z lepszych ofert jak do tej pory.

Mercedes klasy A

Ten pokraczny minivan to ma być samochód kompaktowy? A kysz! Następny!

Nissan Pulsar

Do wyboru są dwa Pulsary, jeden nowy, drugi stary… wybaczcie te suchary. Nissan Pulsar ma jedną, jedyną zaletę: niezwykle dużo miejsca z tyłu. Idealne auto do wożenia dzieci, żeby nie kopały w fotele. Pod maską 4-cylindrowy 1.2 DIG-T, taki jak w Qashqaiu. Nic dobrego o nim nie powiem, poza tym że dużo pali. Oto te dwie oferty: malina oraz bakłażan. Wolę maliny, ale w razie konieczności nabycia jakichś części do tego ultraniepopularnego modelu też zapewne będę wpuszczony w maliny.

Opel Astra

Królowa ogłoszeń. Ponad 300 benzynowych hatchbacków w cenie 25-30 tys. zł nie pozwala szczegółowo przyjrzeć się wszystkim, ale wystarczy poskrolować przez chwilę, żeby zobaczyć że zakup Astry powinien być względnie prostym, a nawet relaksującym przeżyciem. I nie mówię tu nawet o zwykłych wolnossących 1.6, ale też o mocnych i bogato wyposażonych wersjach.

Być może najlepszym kompromisem będzie tu silnik 1.4 Turbo: 140 KM wystarcza już i na autostradzie, a przy okazji nie ma bezpośredniego wtrysku paliwa i można go sobie podduszać gazem. Nawet ograniczając swoje zainteresowanie tylko do takich ofert, możemy przebierać i przebierać (serio, 40 tys. km przez 10 lat?), a nawet trafić na Astrę J z 1.4 Turbo i automatem, zarejestrowaną ale świeżo sprowadzoną z Niemiec.

Podsumowując Astrę J: nie muszę kochać Opla, żeby przyznać że to bardzo dobra oferta, bo łączy wszystkie kropki: łatwa w zakupie, mocny silnik bez wtrysku bezpośredniego, obfitość części, całkiem niezłe wyposażenie. Być może twoim następnym samochodem powinien być używany Opel.

Peugeot 308

Da się kupić 308 I w 200-konnej wersji 1.6 THP, ale nie do końca chodzi nam w tym przeglądzie o hot-hatche. Chociaż sam samochód prezentuje się imponująco, obawiam się jednak że łatwość przebicia 10 l/100 km i w sumie spore prawdopodobieństwo awarii trochę go dyskwalifikują dla normalnego nabywcy. Dlatego spojrzyjmy na 308 II generacji: tu za 30 tys. zł wyrwiemy nawet rocznik 2015, szkoda że z silnikiem 3-cylindrowym 1.2. Ale nie warto tak szybko się poddawać, spójrzcie co znalazłem: 1.6 125 KM bez turbo, czerwony i od polskiego właściciela. Jest tylko jeden taki wóz na całym OLX, ale przecież chcemy kupić tylko jeden, a nie piętnaście.

silnik 1.2 puretech awarie

Renault Megane

Megane III to mocny zawodnik, bo miał masę fajnych silników. Nawet taki 1.2 TCe daje radę w tym samochodzie. Jest to niebo a ziemia w porównaniu z japońskimi czy koreańskimi wolnossakami. Ponadto wybór aut w ogłoszeniach też jest zadowalający – samych benzynowych hatchbacków do 30 tys. zł można naliczyć prawie 80 sztuk. I to nie są roczniki typu 2009, tylko nawet 2015. Rzecz zdecydowanie warta rozważenia. Mało koniów? To zobaczcie tego: 1.4 TCe GT-Line. Jest i kolor, i moc, i wypas. Na drugim końcu skali są odstraszające koszmarnie biednym wnętrzem egzemplarze z wolnossącym 1.6. Wersja 100 KM tym się różni od 110 KM, że ma tylko 5 biegów zamiast sześciu.

Owszem, Megane jest dość ciasne, co widać nawet na tych zdjęciach, ale relacją ceny do jakości wysuwa się tu na prawie-że-prowadzenie.

Seat Leon

Poza byciem nudnym samochodem, Leon III nie ma poważniejszych wad. Uciekłem na widok ogłoszenia z gumowo-plastikową kierownicą, to powinno być zakazane. Trudno znaleźć powód, żeby kupić akurat Leona III – roczniki są wprawdzie niezłe (średnio 2013), ale wyposażenie nędzne. Opcjonalnie do wyboru jest Leon II generacji, który akurat nigdy mi się nie podobał, ale w cenie 25-30 tys. zł można kupić mocną wersję silnikową: jeden osiem albo nawet 211-konne 2.0 TSI. Łatwość zakupu mocnych Leonów, nawet w wersji Cupra, to niewątpliwy atut tego modelu, ale problem polega na tym, że nie tego szukamy.

Skoda Octavia

Wszystko fajnie, Skoda zawsze na propsie, bo i bagażnik ogromny, i silniki w szerokim wyborze. Ale to nie zmienia faktu, że za 25-30 tys. zł to się kupuje Octavię II po lifcie, auto już wizualnie mocno przestarzałe i przeważnie słabo wyposażone. Jak potrzebujesz dużego bagażnika, to nie szukaj dalej – nic lepszego niż Octavia nie znajdziesz. „Rodzynkiem” nazywa swoje auto pan Grzegorz, który sprzedaje „dwójkę” po lifcie z 1.2 TSI. Zauważyłem, że mikroprzebiegi przerażają mnie chyba bardziej niż przebiegi ogromne. A jeśli chodzi o jakieś fajne konfiguracje Octavii II, to oczywiście może być TSI z DSG, ale chyba wolałbym to samo w Golfie, głównie ze względu na ładniejszą deskę rozdzielczą.

Można wprawdzie zaatakować najtańsze Octavie III, ale będą miały a) bazowy silnik, b) bazowe wyposażenie. I o ile 1.2 TSI 85 czy 105 KM nie jeździ źle, a nawet jeździ bardzo dobrze, o tyle to czarne, smutne wnętrze jest trochę zbyt dołujące.

Oraz, z innej nieco beczki, uważam że Octavia nie jest typowym hatchbackiem tylko substytutem auta klasy średniej, więc umiarkowanie pasuje do tego przeglądu. Odpowiednikiem aut porównywanych tutaj jest Rapid Spaceback.

Skoda Octavia 1.0 TSI test

Subaru Impreza

Dotarliśmy do dziwnego zakątka Otomoto. Dzieją tu się rzeczy, które gdzie indziej raczej się nie zdarzają. Czteronapędowy kompakt z silnikiem bokser, manualną skrzynią biegów i pojemnością DWA I PÓŁ LITRA to nie jest coś, czego się spodziewamy. Ale jest w nim coś wspaniale nonsensownego, ten wygląd Lanosa z tym wielkim, ale niezbyt mocnym silnikiem… trochę mnie to kręci. Albo Impreza 2.0 280 KM „kraj pochodzenia – Włochy”, ale prędkościomierz ma w milach. Grazie mille. A może najsmutniejszy kompakt jaki znam, Impreza XV ze skrzynią CVT? Jest tak sportowa jak te elektryczne wózki na zakupy dla emerytów pomalowane na czerwono i ze sportowymi naklejkami.

Subaru Impreza XV

Toyota Auris

W przypadku Aurisa można kupić za te pieniądze idealnego Aurisa I albo słabego Aurisa II. Wybór jest oczywisty dla każdego kto jeździł tymi pojazdami: Auris I jest lepszy pod każdym względem, ma o wiele więcej miejsca, lepszą widoczność, lepsze wykończenie i ogólnie wygląda na pojazd o klasę wyższy niż Auris II. A już Auris II w ubogiej wersji to istny płacz i zgrzytanie zębów.

Chociaż z tym Aurisem I to też bym się tak nie rozpędzał, bo jazda tym z wolnossącym 1.4/1.33 to też gruby hardkor. Nie ratuje jej sześć biegów, nawet jakby miała dziewięć to dalej mogłaby się ścigać tylko z tym Subaru Imprezą ze zdjęcia powyżej. To znaczy ja nie oczekuję, że samochód będzie szybki, ja oczekuję że będzie w stanie jechać na równo z resztą ruchu bez konieczności duszenia gazu w podłogę. A z tym Auris 1.33 ma problem. Mały przebieg nie ratuje sytuacji.

Od Aurisa z 1.6 zamiast 1.33 trudniej już jest chyba tylko znaleźć Aurisa z bogatym wyposażeniem. Natomiast połączenia: polskie tablice, silnik 1.6 i znośny poziom wyposażenia nie znalazłem w ogóle, co skreśla Aurisa z listy rozsądnych zakupów, chyba że wysupłasz więcej hajsu na hybrydę.

Volkswagen Golf

Niestety, a może na szczęście, taki Golf szósteczka nadal prezentuje się bardzo dobrze. Wybór jest o dziwo mniejszy niż w przypadku Focusa (ok. 130 aut, większość niezarejestrowanych), ale Golf wciąż punktuje przestronnym nadwoziem i ładnie wykończonym wnętrzem. Poza tym silnik 1.6 MPI pod maską budzi niepohamowany entuzjazm fanów LPG, którzy na gaz przerobiliby nawet najchętniej własnego psa.

Widać, że nowe przepisy dotyczące rejestracji pojazdów sprowadzonych zmuszają handlarzy do radykalnych posunięć, takich jak zarejestrowanie pojazdu. W tytule „opłacony”, w treści „zarejestrowany”, a pod maską 1.2 TSI, które jeździ nieporównanie przyjemniej niż 1.6 MPI, tyle że czasem lubi się np. zepsuć albo zeżreć trochę oleju, z czego moim zdaniem nie warto robić zagadnienia. Powiedziałbym, że różnica w osiągach między 1.2 a 1.4 TSI jest niezauważalna. Oczywiście 1.4 TSI też znajdziemy, ale trzeba mieć twardą psychikę, żeby przebrnąć przez ten opis.

Czasem zupełnie niepozorne ogłoszenia wydają się najciekawsze. A czasem w dodatku mogą dotyczyć samochodu z beżowym wnętrzem. Myślę, że to jeden z moich mocnych typów w tym przeglądzie, chociaż wiem że 1.4 TSI potrafi intensywnie grzechotać rozciągniętym łańcuchem rozrządu. To się wymienia i lata się dalej, mówimy o 10-letnim samochodzie, nowe są w salonie. Ogólnie mam takie wrażenie, że srebrny hatchback 1.4 TSI z manualną skrzynią to był Golf najczęściej wybierany przez polskich klientów.

Na odważnych czeka 160-konna odmiana z silnikiem 1.4 TSI Twincharger. Ale moim zdaniem podchodzi to pod podejmowanie niepotrzebnego ryzyka. Natomiast mogliście przeoczyć, że teraz za niecałe 30 tys. zł można już kupić Golfa VII generacji. Będzie tak strasznie biedny i tak bazowy, że zawstydziłby średniowiecznych ascetów, no ale zawsze można mówić, że to już ten nowszy model, tu już proszę pana wszystko poprawili.

Volkswagen Golf zwrot pieniędzy

Volvo V40

30 tys. zł to za mało na benzynowe Volvo V40. Za te pieniądze możemy co najwyżej kupić trochę wymęczonego diesla z najsłabszym silnikiem 1.6. Zatem nie ma o czym gadać.

Podsumowanie/mój typ:

Kupiłbym Giuliettę. Na drugim miejscu Megane. Na trzecim Opel Astra. Rozważyłbym Civica i Golfa, może Focusa. Moooże Mazdę. Żadnych Hyundaiów, Kij i Toyot, które są smutne jak pogrzeb.

I to już wszystko na dziś. Możecie iść po nowe Sandero.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać