Porady / Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Jak stracić prawo jazdy w 30 sekund jadąc 20 km/h. Ten poradnik cię nie zawiedzie

Porady / Bezpieczeństwo ruchu drogowego 26.09.2022 134 interakcje
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 26.09.2022

Jak stracić prawo jazdy w 30 sekund jadąc 20 km/h. Ten poradnik cię nie zawiedzie

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz26.09.2022
134 interakcje Dołącz do dyskusji

Jak stracić prawo jazdy? Bardzo łatwo to zrobić, na przykład jadąc z nadmierną prędkością. Mamy jednak dużo lepszy sposób, nawet nie trzeba przekraczać prędkości 20 km/h. Czy nowy taryfikator został dobrze przemyślany?

Po 17 września coraz więcej osób pyta mnie, czy łatwo będzie teraz stracić prawo jazdy? Nawet takie, które od lat mają czyste konto punktowe. Wzrost maksymalnej liczby punktów karnych zaczął ich martwić. Czy oni, nie będący piratami drogowymi, powinni czuć się zagrożeni utratą prawa jazdy, jak ci szaleńcy, co przekraczają prędkość w terenie zabudowanym? Oczywiście, że powinni, nawet bardziej niż oni. Mogą się ledwo toczyć, a poniosą karę surowszą niż osoba pędząca w terenie zabudowanym.

Bójcie się, oto scenariusz grozy. Nie jestem pewien, czy ktoś to wszystko dobrze przemyślał.

Zatrzymanie prawa jazdy na 3 miesiące

Łatwo jest pozbawić się prawa jazdy na 3 miesiące. Wystarczy przekroczyć limit dopuszczalnej prędkości w terenie zabudowanym o więcej niż 50 km/h, prościzna. Inna możliwość to przewożenie większej liczby osób, niż określono w dowodzie rejestracyjnym pojazdu. Policjant musi wtedy zatrzymać prawo jazdy, ale ono wróci do nas, prawie automatycznie. Za takie wykroczenie zapłacimy 1500 zł.

Można przelecieć przez teren zabudowany jak samolot, a pocierpieć tylko przez 3 miesiące. Nic nie trzeba później zdawać, czy się reedukować. Po dopełnieniu formalności, nasze prawo jazdy do nas powróci. Zupełnie inaczej będzie, gdy w życiu nie opuściliśmy własnego miasta, ale za to lubimy zmieniać piosenki.

Utrata prawa jazdy po przekroczeniu 24 punktów

Ktoś, kto praktycznie nie jeździ w trasy, mógł czuć się w miarę bezpiecznie. Trudno było nałapać punktów karnych, gdy się nie pędzi przez wioski. Tymczasem nowy taryfikator punktów karnych otworzył całkiem nowe możliwości na pożegnanie się uprawnieniami. Nie trzeba ruszać się z miasta, nie trzeba przekraczać prędkości i nawet nie trzeba być, jak ten kierowca z dowcipu, który zawsze jeździ na czerwonym, bo na zielonym to może wyjechać mu jego szwagier.

Wyobraźmy sobie prostą sytuację. Skręcamy w prawo na zielonej strzałce, ale ona przestaje się świecić tuż przed tym, jak minęliśmy sygnalizator. Kto by się tym przejmował, tak się przecież robi, bo i tak zaraz będzie światło zielone. Łatwo to też zrobić przypadkiem, bo zgaśnięcie zielonej strzałki nie jest poprzedzone ostrzeżeniem.

zielona strzałka
Na moment przed tragedią. Źródło: Google

A potem, tuż po skręcie, postanawiamy zmienić piosenkę w aplikacji, za pomocą której strumieniujemy muzykę do samochodowego radia. Bierzemy telefon do ręki na chwilę i klikamy w ekran, a za nami jedzie radiowóz, który to wszystko rejestruje. Bez znaczenia jest, że jechaliśmy może jakieś 20 km/h, bo był korek.

Punkty karne za zieloną strzałkę

Po ostatnich, wrześniowych zmianach przejazd po zgaśnięciu zielonej strzałki jest karany 15 punktami karnymi. Taki wymiar kary należy się za niezastosowanie się do sygnałów świetlnych. Będzie to kosztować jeszcze 500 zł.

Korzystanie z telefonu w czasie jazdy też nie należy do przyjemności nisko wycenianych. Za korzystanie podczas jazdy z telefonu, które wymaga trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku przez kierującego pojazdem zapłacimy 500 zł. Otrzymamy również 12 punktów karnych, a nie żadne 5, tak jak było wcześniej. Jest to dość odważna zmiana, skoro sam przepis się nie zmienił i nie nadąża za technologiczną rzeczywistością. Dotykał pan telefonu, pykała pani coś, proszę oto państwa 12 punktów.

To w sumie 27 punktów karnych. Bez przekraczania prędkości, podczas pełzania w korku. Najlepsze dopiero nadchodzi, bo po przekroczeniu limitu punktów za te dwa wykroczenia, nasze uprawnienia nie zostaną zawieszone na 3 miesiące i nie powrócą automatycznie. Po przekroczeniu limitu punktów tracimy uprawnienia i nie wiadomo, czy jeszcze kiedyś do nas wrócą.

Ponowny egzamin, a nie trzy miesiące kary

Żeby odzyskać prawo do jeżdżenia samochodem, trzeba będzie zdać egzamin na prawo jazdy ponownie. Kara może trwać dłużej niż 3 miesiące, a gwarancji, że zda się od razu, nie ma. Jest bardziej surowa niż za wyżej opisane przekroczenie prędkości. Za prędkość zapłacimy 1500 zł, a za zieloną strzałkę i korzystanie z telefonu 1000 zł. Niejeden by się zamienił, żeby prawo jazdy odzyskać z automatu i nie męczyć się z polskim systemem egzaminacyjnym.

Tyle się mówi, że musimy wyeliminować piratów drogowych z polskich dróg. Jednocześnie są karani mniej dotkliwie niż kierowcy popełniający inne wykroczenia. Po przekroczeniu limitu prędkości w terenie zabudowanym o więcej niż 50 km/h mamy gwarancję, że będziemy jeździć z powrotem (oczywiście, o ile sprawa nie trafi do sądu z innych przyczyn). Przy dwóch wykroczeniach, które łatwo popełnić w ulicznym korku, nie mamy żadnej pewności, że będziemy jeszcze mogli korzystać z samochodu jako kierowca. Kto tu został surowiej ukarany i kto bardziej zagroził bezpieczeństwu na drodze? Czy na pewno ten taryfikator jest gruntowanie przemyślany?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać