Relacje

Czesi jeżdżą tak samo źle jak Polacy. Ale parkują lepiej

Relacje 12.07.2021 47 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 12.07.2021

Czesi jeżdżą tak samo źle jak Polacy. Ale parkują lepiej

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski12.07.2021
47 interakcji Dołącz do dyskusji

Przejechałem ponad 1400 km po Czechach, zjeździwszy północną część tego kraju. Jak jeżdżą Czesi? Tak samo źle jak Polacy.

Bardzo często natrafiam na opinie, jakoby tylko w Polsce jeździło się strasznie, źle, fatalnie i bez poszanowania przepisów. Ludzie wygłaszają „prawdę”, że „wszędzie już sobie poradzono, tylko nie w Polsce”. Pominę południowowłoski czy grecki stosunek do ruchu drogowego, bo to dalekie rubieże Unii Europejskiej. Ponoć zwłaszcza w Czechach, na skutek wysokich mandatów, panuje porządek i wszyscy jadą bardzo kulturalnie. Otóż nie.

Czesi na autostradzie faktycznie jadą spokojnie

Jest jedna zaleta w stosunku do Polski: jest to jazda czeską autostradą. Rzeczywiście nie spotkałem tutaj typowego dla polskich kierowców zachowania w postaci podjeżdżania pod zderzak, bo ktoś chce łamać przepisy bardziej niż ten przed nim. Wszyscy jadą dosyć równomiernie. Tyle że ja jechałem tym razem autostradą dość krótko, prawie 1300 km natłukłem po drogach lokalnych. A cóż się na tych drogach lokalnych dzieje? Najwyraźniej nasz stary i niezbyt szybki samochód nadzwyczaj denerwował czeskich kierowców. Normą była jazda 50 km/h przez wieś, podczas której po ciągłej linii z wielką prędkością wyprzedzali nas „lokalesi” w Skodach. Zdarzały się też przejazdy po obszarze budowy z prędkością obniżoną do 60 km/h. Tyle właśnie jechaliśmy – a za nami wlókł się sznur samochodów. Gdy pojawiała się okazja do wyprzedzania, byliśmy niemal spychani z drogi przez wściekłych Czechów. Jeden z kierowców BMW przejechał jakieś 3 mm od nas. 

Czesi mają absolutnie wylane na zakaz reklamowania mocnego alkoholu w przestrzeni publicznej.

Podobne manewry, które wiele osób nazwałoby „polskimi” widzieliśmy wielokrotnie. Wjazd na rondo z wymuszeniem pierwszeństwa? Oczywiście. Podwójna ciągła? Ograniczenia są tylko w twojej hlavie. Wyprzedzanie po to, żeby zahamować przed wyprzedzonym i skręcić od razu w prawo? A jakże. Naprawdę można poczuć się jak w domu. A to wszystko przy mandatach nieporównanie wyższych niż w Polsce, dużo częściej występujących fotoradarach i odcinkowym pomiarze prędkości. Najwyraźniej Czesi już dobrze wiedzą gdzie można, a gdzie nie można cisnąć. No i oczywiście przez 1300 km nie spotkałem żadnego patrolu mierzącego prędkość przenośnym miernikiem. 

To jeszcze Polska, tuż przed granicą

Istotną zaletą jest natomiast parkowanie w Czechach

To nie tak, że nie widzieliśmy ani jednego wozu zaparkowanego na całej szerokości chodnika. Było ich całkiem sporo, ale i tak mniej niż w Polsce. Być może to dlatego, że w Czechach miejsca parkingowe są wyznaczone w sposób nie budzący wątpliwości. Tu można – tu nie można, i już. Oraz jest ich całkiem sporo. Nie mieliśmy problemu z zaparkowaniem auta w Mladej Boleslavi, Karlovych Varach czy Pradze, choć tamtejsza czterokolorowa strefa parkowania potrafi przyprawić o bolest’ hlavy. Są cztery kolory: pomarańczowy, zielony, niebieski i fioletowy i każdy oznacza co innego – jeden pozwala parkować 2 godziny, inny 6 godzin, inny dowolnie poza wyznaczonymi godzinami, a jeszcze inny określa, że w danym miejscu mogą parkować tylko mieszkańcy z identyfikatorami. Po intensywnym wysiłku umysłowym zrozumieliśmy jak to działa i znaleźliśmy miejsce w mieszanej strefie fioletowej. Czyli da się, i to z pewnością lepiej niż w Warszawie, gdzie po prostu występuje ogólny chaos parkingowy. Pod tym względem Czesi są o rok świetlny przed nami.

jak jeżdżą czesi
Parkujemy w Karlovych Varach.

Ale jak widać wysokie mandaty nie sprawiają, żeby wszyscy jeździli spokojnie

Po prostu ludzie uczą się, gdzie można cisnąć, a gdzie lepiej tego nie robić i wyłania się „nowy ład” – przepraszam za ten wtręt, ale akurat ta nazwa tu pasuje. Czesi już się przyzwyczaili i radzą sobie świetnie. Tam gdzie mogą, to cisną, a tam gdzie się boją – uspokajają się. Inna rzecz, że w Czechach chyba jest mniejszy nacisk na prestiż drogowy. Duże SUV-y premium stanowią margines ogólnego parku samochodowego, prawie wszyscy jeżdżą Skodami, Daciami i Hyundaiami. I to jest to, co poza uporządkowanym parkowaniem, w Czechach podobało mi się najbardziej. Polecam Wam wycieczkę przez czeskie wioski w poszukiwaniu złomu i opuszczonych budynków poprzemysłowych – tylko nie denerwujcie się, jak ktoś Wam jedzie na zderzaku. Możecie poczuć się jak w Polsce. 

Parkowanie w Czechach

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać