Przegląd rynku

Znalazłem najtańszą nową hybrydę w ogłoszeniach. Jest w cenie Dacii z gazem

Przegląd rynku 04.06.2023 48 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 04.06.2023

Znalazłem najtańszą nową hybrydę w ogłoszeniach. Jest w cenie Dacii z gazem

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski04.06.2023
48 interakcji Dołącz do dyskusji

Przeszukałem ogłoszenia, aby znaleźć najtańszy nowy samochód hybrydowy. Da się, chociaż o cenach sprzed kilku lat nie ma już co marzyć.

Polacy zamiast zmieniać samochody spalinowe na elektryczne, kupują hybrydy. Auta hybrydowe, głównie znanej japońskiej marki, regularnie lądują na pierwszych miejscach listy sprzedaży w Polsce. Kupują je zarówno nabywcy flotowi, jak i prywatni. Uznałem, że sprawdzę, ile naprawdę trzeba mieć, żeby kupić sobie auto hybrydowe. Ale uwaga – nie takie typu „miękka hybryda”, bo przeważnie oznacza to brak automatycznej skrzyni i możliwości jazdy na samym prądzie. Chodzi tylko i wyłącznie o pełną hybrydę z automatem i możliwością przemieszczania się tylko w trybie elektrycznym.

Najtańszy samochód hybrydowy kosztuje tyle co Dacia Jogger

Najniższa cena za nową hybrydę to 91 450 zł. Tyle kosztuje Toyota Yaris z obecnego rocznika, egzemplarz podemonstracyjny. Ma symboliczny przebieg 830 km i w sumie niezłe wyposażenie. Zwracam uwagę, że mówimy o aucie z automatyczną skrzynią biegów, kamerą cofania, elektronicznie sterowaną klimatyzacją i wieloma innymi gadżetami, więc trudno żeby było jakoś przesadnie tańsze. Owszem, za tyle samo można kupić Dacię Jogger 1.0+LPG w wersji Extreme (5 miejsc), powstaje jednak pytanie ile na wartości straci Yaris, a ile Jogger oraz czy te samochody w ogóle są porównywalne. 89 500 zł trzeba zapłacić za Fabię z automatyczną skrzynią biegów, więc różnica jest naprawdę nieznaczna. Oczywiście to porównanie jest o tyle naciągane, że cena 91 450 zł z przywołanego ogłoszenia jest jednostkowa i faktycznie superokazyjna. Ile więc kosztuje najtańszy samochód hybrydowy – naprawdę?

Tak naprawdę ceny Yarisa – a to najtańszy samochód hybrydowy bez wątpienia – zaczynają się od 94-95 tys. zł

Takich ofert jest już sporo i można nawet wybrać sobie kolor. Lepiej jednak żebyście wybrali biały, bo tak będzie najprościej. Problem polega na tym, że obecnie w ogłoszeniach wystawianych przez dealerów o sprzedaży aut nowych słowo „hybryda” dokleja się do każdego wozu i tak oto może się nam wydawać, że drugim najtańszym samochodem hybrydowym jest Suzuki Vitara 1.4 Boosterjet. To oczywiście nieprawda, ponieważ jest to MHEV – mild hybrid electric vehicle, o którym można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że jest „electric”. To standardowa wersja benzynowa ze start-stop. Podobnie hybrydą nie jest ani Dacia Jogger, ani Mitsubishi ASX, również wystawiane z takim dopiskiem (w wersji 1.0 TCe). Jeśli dealer kłamie już na tym etapie, co musi dziać się dalej?

Fot. W&J Wiśniewscy

Znalazłem Yarisa Cross za 103 tys. zł

Niestety, wygląda na to, że jest to oferta teoretyczna. Jak pisze sama firma PREMIUM CARS, „Niniejsza propozycja nie stanowi oferty handlowej w rozumieniu art. 71 kodeksu cywilnego. Zdjęcie przykładowe”. Czyli „nie mamy tego samochodu, ale możemy spróbować go załatwić, a w ogłoszeniu daliśmy niską cenę, bo może ktoś się złapie”. W cenniku ten pojazd zaczyna się od 109 900 zł. Dla osób, które niby nie chcą Toyoty, ale wiedzą że nie mają za bardzo wyjścia, jeśli szukają taniej hybrydy, ofertę ma Mazda. Sprzedaje ona Yarisa obecnej generacji ale z logo Mazdy za jedyne 105 tys. zł. Różnice między tymi autami nie istnieją, poza logotypem, więc przynajmniej można mówić że jest się wiernym marce Mazda, albo coś.

Znajdź 0 różnic wobec poprzedniego obrazka.

Na ofertę godną polecenia wyrasta Renault Clio Hybrid

Ma automatyczną skrzynię biegów, która działa znakomicie, jest większe niż Yaris, cenowo – niewiele droższe, bo kosztuje od 107 tys. zł. Yaris, jak bardzo bym go nie lubił, to taki produkt do jeżdżenia. Clio jest jednak wygodniejsze i zdaje się być o ząbek wyżej jeśli chodzi o wrażenia z jazdy. I tak, to jest pełna hybryda z wolnossącym 1.6, czterocylindrowym (w Toyocie cylinderki są 3). Mocno bym się wahał.

fot. Renault Dyszkiewicz

W przedziale 110-120 tys. zł znowu mamy zalew ofert, które tylko udają hybrydy. Suzuki S-Cross SHVS czy Ford Puma 1.0 Ecoboost to hybrydy z punktu widzenia homologacji, ale z manualną skrzynią biegów są całkowicie nieatrakcyjne dla klientów. Klienci kupujący hybrydę chcą, żeby nie trzeba było zmieniać biegów, więc cóż im po napisie „Hybrid”, skoro dalej trzeba wachlować dźwignią?

Rynek zasypany jest też ofertami firm, które nie sprzedają żadnych samochodów, tylko obiecują, że załatwią nam rabat u dealera. Po przeczytaniu tego ogłoszenia nic już nie rozumiem. Samochód jest dostępny od ręki, ale u dealera Toyoty, ale jak kupimy przez Hellocar, to będzie taniej, ale nie kupimy, bo ta firma świadczy tylko usługi wynajmu długoterminowego. To ja może podziękuję. Przy okazji prosta zasada: jeśli zdjęcia są przykładowe, a nie przedstawiają realnie sprzedawanego auta, to znaczy że to nie jest oferta sprzedaży samochodu, tylko propozycja pomocy w załatwieniu finansowania u dealera.

Co jeszcze można kupić w cenie do 120 tys. zł?

Powiedziałbym, że Fiata 500X, ale tu jest problem. Automat to on ma, ale to nadal jest mikrohybryda i nie da się nim podróżować na samym prądzie. Nie pasuje więc do założenia. Niestety do 120 tys. zł nie dzieje się już nic ciekawego, poza ofertą od pana Tadeusza, który prywatnie sprzedaje nowe, ale zarejestrowane już auto z przebiegiem 67 km. Brzmi realistycznie, prawie uwierzyłem. Żartuję, uciekajcie. Ale jeśli nieznacznie podniesie się budżet, to oto pojawia się nam całkiem fajna oferta: Suzuki Swace, czyli Toyota Corolla kombi z hybrydą za 122 tys. zł.

najtańszy samochód hybrydowy
fot. Folwark Samochodowy

Jednak idąc jeszcze odrobinę wyżej, dochodzimy do oferty, która sprawia, że wszystko inne należy ciepnąć w kąt.

To Kia Niro za 125 990 zł

Czy jest tanio? Niekoniecznie, chociaż na tle konkurencji wychodzi rewelacyjnie. Lubię napędy hybrydowe Kii i Hyundaia za to, że jeżdża o wiele mniej tramwajowo niż te w Toyocie, paląc niewiele więcej paliwa. Są też mniej wrażliwe na operowanie gazem i przy niegrzybowym stylu jazdy zużyjemy właściwie tyle samo paliwa co przy grzybowym. Cenowo to już poziom Toyoty C-HR, ale Niro to nowiutki wóz, a C-HR swoje lata już ma. Jeszcze o ząbek wyżej, ale już bliżej 130 tys. zł zaczyna się Suzuki S-Cross Strong Hybrid z układem napędowym z Toyoty, czyli pełną hybrydą. To dobra oferta dla konserwatywnych klientów. Wnętrze jest bardzo proste, cały samochód ogólnie nieprzekombinowany. Widuję tego sporo na mieście, prawie zawsze za kierownicą siedzi ojciec-wędkarz ze znanej pasty. Wyjaśniam: to nie jest wada.

I tak dobiliśmy do 130 tys. zł. Nie jest to już cena za najtańszy samochód hybrydowy, można trochę wybrzydzać

Tyle kosztuje Honda Jazz Crosstar, o której niedawno pisałem, albo Nissan Juke Hybrid, którego nawet testowałem. Są to już jednak auta dość niszowe. Czas jednak na podsumowanie: jeśli chcesz kupić tanią hybrydę na rynku pierwotnym, to zostajesz albo z autem japońskim (Toyota, Toyota, Toyota, Suzuki, Nissan i Honda), albo musisz polować na Clio, które jest rzadkością u dealerów, albo idziesz w Kię Niro. Nie ukrywam, że najbardziej kusząco brzmi opcja ostatnia.

nissan juke hybrid
Taki Juke nie jest zły, ale Niro lepsze. A ludzie i tak kupują Yarisa Cross.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać