Felietony

Prawie zapomniałem, jak się jeździ autem z ręczną skrzynią. Boję się, że manuale muszą umrzeć

Felietony 01.03.2020 286 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 01.03.2020

Prawie zapomniałem, jak się jeździ autem z ręczną skrzynią. Boję się, że manuale muszą umrzeć

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk01.03.2020
286 interakcji Dołącz do dyskusji

Po tygodniu z nowym Hyundaiem i10 nadal nie wiem, czy ręczna zmiana biegów jest wspaniała, czy jednak powinni jej zabronić. Ale wiem, że wymrze szybko. Znacie kogoś, kto z „automatu” wrócił do skrzyni ręcznej?

Możecie mówić, że jestem rozpieszczony. Albo że nie mam kontaktu z „prawdziwymi samochodami”. Ale za to mam regularny kontakt z większością nowych modeli na rynku. A to oznacza, że od dawna nie prowadziłem samochodu z ręczną skrzynią biegów.

Większość nowych aut testowych ma automatyczne przekładnie.

Zebrałem się w końcu za uzupełnienie listy samochodów, którymi jeździłem w życiu. Sięga prawie 600 modeli. A praktycznie wszystkie wozy, które testowałem ostatnio, miały automatyczną skrzynię. Touareg, SQ8, BMW M850i, wcześniej hybrydowe i elektryczne Peugeoty… Czas zejść na ziemię.

W pewien piękny, słoneczny i wiosenny dzień w środku lutego, dostałem kluczyki do „mojego” egzemplarza Hyundaia i10. Wsiadłem, położyłem nogę na hamulcu i… nic się nie stało. Silnik nie odpalał! Trzeba było jeszcze wcisnąć dziwny pedał po lewej stronie. Taki ruch należało w dodatku zsynchronizować z ruchem prawej ręki. Musiała ona sterować jakimś wystającym patykiem. Wyglądał podobnie, jak wybierak przełożeń w normalnej skrzyni, ale zamiast biegów P, R, N i D były tam napisane jakieś dziwne numerki.

Pierwsze metry nie były łatwe.

Hyundai i10 skrzynia biegów

Najpierw dałem za dużo gazu i silnik wył wniebogłosy. Chwilę później prawie zgasł. Przypomniały mi się pierwsze chwile za kierownicą, gdy powoli wspinałem się po ulicy Potockiej w Warszawie na pokładzie czerwonej Fabii z wielkim „L” na dachu. Ale zaraz wszystko sobie przypomniałem. Tydzień z „ręcznym” i10 był dziwną mieszanką zachwytu nad możliwością samodzielnej zmiany biegów i zmęczenia. I refleksji na temat tego, że skrzynie manualne są skazane na wymarcie, tak jak wymarła chociażby ręczna regulacja kąta wyprzedzenia zapłonu.

Na pustej drodze myślałem sobie „ale super!”.

Przekładnia z Hyundaia nie jest jakaś rewelacyjna. Biegi nie wchodzą z przyjemnym oporem, ani z niesamowitą precyzją, jak np. w Maździe MX-5. Jest po prostu w porządku. Ale możliwość „dokręcania” auta do czerwonego pola i wrzucania kolejnego przełożenia… to dopiero coś! Czułem się trochę jak na wyścigu. Czy zostałem piratem drogowym? Nie, bo i10 ma silnik 1.25 o mocy 87 KM. Osiąga 100 km/h w 12,6 s. Jak na auto miejskie, nie jest źle. Ale taki wynik oznacza sporo czasu na przemyślenia „w międzyczasie”. Można mieć sporo zabawy, bawić się ostrym wrzucaniem wyższych biegów albo redukcjami, wciskać gaz do dechy… a na liczniku nadal będą prędkości, za które nie grozi mandat. Oczywiście mieszanie „mieszadłem” dość szybko się nudzi, jeśli nie jest się tzw. pasjonatem prawdziwej motoryzacji. 

Gorzej robi się w korku.

Oczywiście, gdy miejski ruch stawał się gęstszy, miałem serdecznie dość ręcznej skrzyni biegów. Wciskanie i puszczanie sprzęgła? Okropne! Powinni tego zabronić. Nie lubię też wrzucania wstecznego w i10. Albo zgrzyta, albo nie wchodzi w ogóle. Trzeba puszczać sprzęgło i wciskać znowu.

Hyundai i10 skrzynia biegów

To była historia miłości i nienawiści. Raz myślałem, że „o fajnie, manual, ależ MAM KONTROLĘ NAD SAMOCHODEM”, innym razem dostawałem szału od konieczności tysiąckrotnego wciskania sprzęgła. Mam wrażenie, że ta pierwsza grupa, tych od „kontroli nad samochodem” to z roku na rok jest coraz mniejsza, wraz z tym jak coraz więcej osób miało możliwość zakosztować jazdy bez konieczności zmiany biegów. I na końcu zostanie w niej tylko paru starszych panów z wąsami, którzy z Daewoo Nubiry przesiedli się na Chevroleta Lacetti. Nawet miłośnicy aut superszybkich i sportowych regularnie wybierają samochody z automatyczną skrzynią biegów – czy to GT-Ra, czy Porsche 911.

Dlatego przyszłość ręcznych skrzyń jest już krótka. Pewnie gdy będę miał dzieci, któregoś dnia zobaczą w jakimś starym czasopiśmie (nie zamierzam wyrzucać ani jednego wydania, mam ich mnóstwo) samochód z dziwną przekładnią i z trzema pedałami. Zapytają Tato, co to jest?, a ja będę musiał odpowiedzieć: Siadajcie, dzieci, opowiem wam pewną historię… Pewnie będą słuchać z takim samym zdziwieniem, z jakim ja słuchałem opowieści dziadka o odpalaniu Warszawy korbą.

Hyundai i10 z manualną skrzynią biegów jeździ naprawdę świetnie. Pełen test wkrótce. A ja poproszę z powrotem „automat”.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać