Wiadomości

Halo, Honda? Proszę przysłać nowe City do Polski. I te 7 modeli też

Wiadomości 24.11.2020 56 interakcji

Halo, Honda? Proszę przysłać nowe City do Polski. I te 7 modeli też

Piotr Barycki
Piotr Barycki24.11.2020
56 interakcji Dołącz do dyskusji

Niewielki, niedrogi, niezbyt agresywnie stylizowany samochód kompaktowy z całkiem praktycznym wnętrzem. Czego chcieć więcej? Może tego, żeby pojawił się w Polsce, a nie tylko w Tajlandii. 

Chodzi oczywiście o Hondę City, która właśnie zadebiutowała w wersji hatchback:

I jest – to nie będzie zaskoczenie – odmianą hatchback standardowego modelu City, który do tej pory był oferowany tylko jako sedan. Ale małe sedany nikogo, proszę ich do Polski nie sprowadzać.

Co warto wiedzieć o Hondzie City hatchback? Ma 4345 mm długości, szerokość 1748 mm i rozstaw osi 2589 mm. Nie byłaby więc pewnie najprzestronniejszym samochodem kompaktowym w Europie, ale pewnie nikt o tych kilka centymetrów walczyć jakoś nie będzie.

Przy okazji mam nieodparte wrażenie, że City wygląda – w środku i na zewnątrz – uderzająco wręcz… europejsko. Zdecydowanie bardziej europejsko niż np. aktualna generacja Civica.

Mało tego – ma nawet w pewnym sensie europejski silnik. Pod maską czycha bowiem groźne i gotowe do akcji w każdym momencie 1.0 VTEC Turbo z trzema cylindrami. W mniej europejskim stylu połączone z CVT, ale z tym już się raczej pogodziliśmy więc szoku raczej by nie było.

Szanse na debiut w Europie? Pewnie żadne. Co z kolei prowadzi nas do przyjrzenia się siedmiu innym modelom Hondy, które możemy niestety w Polsce podziwiać tylko przez szklaną taflę ochraniającą ekran smartfona albo komputera.

Numer 1 – Honda Jazz, ale bez hybrydy

druga fala pandemii

Tak, występuje coś takiego, tylko nie w Europie. Przykładowo w Indiach Jazza wyposaża się w 1,2-litrową jednostkę iVTEC, łączoną z przekładnią CVT.

Dlaczego coś takiego byłoby fajne? Bo byłoby zapewne dużo tańsze niż europejska wersja hybrydowa. W tej chwili za niewielką (ale pewnie szokująco praktyczną) Hondę trzeba zapłacić u nas ponad 90 000 zł, a jeszcze pewnie wypadałoby dołożyć do wersji innej niż zupełnie bazowa.

Ale taki tańszy, zwykły Jazz – no nie wiem, aż mnie korci, żeby napisać, że jeździłbym. Może nawet mógłbym samodzielnie zmieniać biegi.

Numer 2 – Honda N One

Wygląda wprawdzie z przodu trochę tak, jakby była niesamowicie zaskoczona swoim istnieniem, ale to ciekawa odpowiedź na potrzeby tych osób, które w sumie to wolałyby nie jeździć po mieście autem, ale z drugiej strony jednak nie lubią, jak im deszcz pada na głowę podczas pieszych podróży.

Przy okazji można dzięki niej dodatkowo zarobić, jeśli deweloper zmusił nas do wykupienia miejsca parkingowego. Przy długości 3,4 m (mniej niż Citigo), można spokojnie wynająć komuś pozostałą część, np. na potrzeby przechowywania motocykla. Albo czegoś podobnego.

Numer 4 – Honda Avancier

Coś z zupełnie innej beczki. Po pierwsze – SUV. Po drugie – wielki (ponad 4,8 m długości). Po trzecie – ze ściętym dachem. Czyli właściwie wszystko, co może być zbędne w motoryzacji, zamknięte w jednym produkcie. Ależ by to szło w Europie…

Natomiast póki co idzie głównie w Chinach i wygląda na model raczej z wyższej półki, patrząc chociażby na to, ile przestrzeni mają pasażerowie z tyłu, którym dodatkowo do dyspozycji oddany został dedykowany panel do sterowania niektórymi opcjami. Nie zabrakło też opcji przesuwania i składania fotela pasażera z poziomu tylnej kanapy.

Ciekawostka: odwiedziłem już tyle różnych krajowych stron Hondy, że bez większych problemów umiem poruszać się po stronie Hondy w języku chińskim. Kolejne życiowe osiągnięcie odblokowane.

Numer 5 – Honda WR-V

W tej chwili w całej polskiej gamie Hondy są tylko dwa SUV-y, co z perspektywy europejskiego rynku i faktu, że mamy 2020 r., jest absolutnie niedopuszczalne. Można ten błąd naprawić na dwa sposoby.

Pierwszym jest wprowadzenie do Polski Hondy WR-V, czyli niewielkiego (minimalnie ponad 4 m długości) crossovera w okolicach rozmiarowych Hondy Jazz poprzedniej generacji. Jasne, niby i jest nowy Jazz w wersji uterenowionej, ale pamiętajmy o jego cenie. A taki WR-V nie dość, że nie mógłby być specjalnie drogi – w końcu jest tworzony z myślą o rynkach Ameryki Południowej – to jeszcze mógłby mieć rasowe silniki. Na przykład takie wolnossące, czterocylindrowe 1.5.

Numer 6 – Honda Pilot

To z kolei rozwiązanie w drugą stronę – duży SUV (prawie 5 m długości) z wielkim jak na europejskie warunki silnikiem (3,5 l), a do tego całkiem sensownie wyceniony (32 250 dol. w wersji bazowej).

W sumie skoro Ford sprowadził Explorera, a Toyota Highlandera, to może i dla Pilota znalazłoby się miejsce. Chociaż chyba brakuje jednego elementu – jakiegoś hybrydowego napędu. Nawet automatyczna przekładnia z 9 przełożeniami nie pomogłaby temu japońskiemu SUV-owi w spełnieniu odpowiednich europejskich norm.

Numer 7 – Honda Brio

Zakończmy czymś miejsko-sympatycznym, czyli kolejnym autem, dla którego według europejskich przepisów z jakiegoś powodu nie ma u nas miejsca. Czyli małego auta miejskiego (3,8 m) z prostym i niezbyt mocnym silnikiem benzynowym (1,2 l, 90 KM).

Przy czym nie bardzo mam pomysł, co poza tym można o nim napisać. Jest klimatyzacja (wygląda na manualną, ale z eleganckim, cyfrowym wyświetlaczem), są aż trzy analogowe zegary, a do tego jest jeszcze CarPlay (chociaż na aftermarketowym radio od Sony). Gdybym był marketingowcem Hondy, podsumowałbym to jakoś w stylu Hondzie udało się skutecznie połączyć tradycję z nowoczesnością i opakować rezultat swojej pracy w efektowne, skierowane dla młodych i aktywnych ludzi nadwozie, gotowe w każdej chwili zmierzyć się z wyzwaniami stawianymi przez miejską dżunglę. 

Takie radio akurat możecie kupić w Polsce. Smartfona też.

Niestety nie wiem, jak to będzie po wietnamsku.

Wyjątkowo tym razem nie zapytam, który model widzielibyście w Polsce.

Bo jestem i tak prawie pewien, że w jakiś dziwny sposób głowy rozłożyłyby się po równo pomiędzy Pilota i N One. A ktoś w tle krzyczałby autor się nie zna, dlaczego na liście nie ma Odyssey! (to ten numer 3, którego tu zabrakło, ale na pewno to zauważyliście)

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać