Ciekawostki / Klasyki

Grat dnia: Opel Rekord, ale w przeszłości miał epizod z Polskim Fiatem 125p

Ciekawostki / Klasyki 12.08.2022 242 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 12.08.2022

Grat dnia: Opel Rekord, ale w przeszłości miał epizod z Polskim Fiatem 125p

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski12.08.2022
242 interakcje Dołącz do dyskusji

Nie potrzeba żadnej specjalnej okazji, żeby oglądać dobry złom. Ten Opel Rekord pobił rekord jeśli chodzi o stopień PRL-owskich modyfikacji.

Być może powinienem był się zająć tym wcześniej i poświęcić swoje życie stworzeniu muzeum PRL-owskiej wytwórczości motoryzacyjnej. Dobry moment był na to w początkach lat dwutysięcznych, bo wtedy takich pojazdów było jeszcze dużo, teraz są one już na tyle rzadkie, że każde pojawienie się ich w ogłoszeniach urasta do rangi graciarskiego wydarzenia. Tym razem mamy do kupienia Opla Rekorda, który prawdopodobnie kiedyś był wersją Caravan, a w obecnej postaci to oczywiście… nie, nie napiszę tego… dam radę, wytrzy

ŚWIETNA BAZA NA KAMPER

Nie udało mi się, przepraszam, znowu mi się wylało. Spodziewam się, że następna osoba, która kupi tego Opla i wystawi go po raz kolejny bez żadnej naprawy tylko drożej (czyli będzie chyba trzecia, bo mam wrażenie że to już raz się zdarzyło), napisze w treści coś o kamperze. Zdaje się, że z początku ten wóz był wystawiony o wiele taniej, teraz życzą sobie za niego 7500 zł. Słona cena jak za pojazd, z którego nawet trudno odzyskać jakieś części, a o doprowadzeniu do użyteczności szkoda nawet myśleć.

Fascynuje mnie, z czego jest wykonana paka. Moim zdaniem jest to precyzyjnie uformowana i ponitowana blacha stalowa. Dopasowanie zabudowy do dość finezyjnej linii Rekorda wymagało skomplikowanego projektu i jego skrupulatnej realizacji. Wyszło to naprawdę dobrze, chociaż oczywiście widać, że w wielu miejscach posiłkowano się elementami od Fiata 125p pick-up. Tylne lampy to jednak nie 125p, a typowe zewnętrzne lampy do ciężarówki w rodzaju Stara lub Jelcza.

Ten Opel Rekord musiał robić robotę

W sumie niewiele odbiega praktycznością od Żuka, a nawet jest lepszy, bo ma niższą krawędź załadunku. Ciekawe skąd wziął się taki Opel Rekord w Polsce i jak doszło do tego, że ktoś postanowił go przerobić na wersję towarową. To historia pewnie lepsza niż sam ten samochód, ale jej nigdy nie poznamy, bo sprzedający napisał opis sugerujący, że jest raczej handlarzem niż właścicielem od wielu lat. Pamiętam, jak pojechałem kiedyś do Wejherowa oglądać samochód Nash Airflyte, który był ciekawy, ale rozłożony w drobny mak. Zapytałem właściciela – handlarza, czy do samochodu nie było jakichś dokumentów, zdjęć, może czegoś co pomogłoby w jego odbudowie. Odpowiedział, że kupił to od starszego człowieka, który dał mu mnóstwo „jakichś papierów”, ale on to wszystko od razu wyrzucił do kosza. Tym sposobem samochód z historią stał się po prostu kolejną metalową skorupą.

Jest to powszechne działanie wśród handlarzy, którzy nienawidzą samochodów zabytkowych, a ich nabywców uważają za debili.

Co zrobić z takim Rekordem?

Na pewno nie dawać za niego 7500 zł. Może za połowę tej ceny nadałby się jako zawodnik do Festiwalu Nitów i Korozji, czyli rajdu strasznych pojazdów zabytkowych, który nieregularnie organizowany jest w Warszawie. Ewentualnie jako eksponat do tego muzeum, co to go jeszcze nie założyłem. Restaurowanie go to strata czasu, a poza tym jest piękny tylko w tej postaci. Można by go ewentualnie wykorzystać jako jakąś stacjonarną reklamę, tylko jeszcze nie wiem czego. Może kliniki chirurgii plastycznej.

Zdjęcia z ogłoszenia: Tomek

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać