Wiadomości

Przepisy prokonsumenckie górą: gniazdo OBD zostaje w samochodach

Wiadomości 20.04.2018 74 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 20.04.2018

Przepisy prokonsumenckie górą: gniazdo OBD zostaje w samochodach

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski20.04.2018
74 interakcje Dołącz do dyskusji

Przez pewien czas wydawało się, że za sprawą… hmm… niedopatrzenia w przepisach gniazdo OBD może zniknąć z obowiązkowego wyposażenia nowych samochodów i pozostanie tylko diagnostyka online. Na szczęście – zostaje, jak podał portal motofocus.pl.

Wielokrotnie na łamach nie tylko Autobloga narzekam na nadmierną kodyfikację codziennych czynności i opowiadam się za uchyleniem dziesiątek, jeśli nie setek zbytecznych przepisów. Czasem jednak interwencja jest konieczna, gdy chodzi o to, by zachować swobody rynkowe, stanowiące jeden z filarów istnienia Unii Europejskiej. W tym przypadku poszło o tzw. pakiet kompromisowy Rozporządzenia o Homologacji Typu Pojazdu. W początkowej wersji to rozporządzenie nie zawierało na liście obowiązkowego wyposażenia pojazdu gniazda diagnostycznego OBD. Oznaczało to, że producenci mogliby je po prostu zlikwidować, a wszelka diagnostyka odbywałaby się online za pomocą „dedykowanego” programu. Zapewne bardzo kosztownego.

Na szczęście w porę dodano odpowiednie zapisy.

Treść rozporządzenia poszerzono o przepisy z zakresu tzw. RMI, czyli Repair & Maintenance Information – dostępu do informacji o naprawach i eksploatacji. Jest to ważne dla warsztatów niezależnych, ponieważ gdyby tych przepisów nie było, to producenci samochodów mogliby w ogóle odciąć dostęp do informacji o pojazdach dla stacji napraw innych niż te autoryzowane. A to byłby już dramat. I tu przydaje się Unia, dbająca żeby producenci dostarczali wiedzę techniczną poza swoją własną sieć serwisową.

Złącze diagnostyczne będzie obowiązkowym elementem wyposażenia pojazdu.

Każdy nowy samochód musi mieć możliwość odczytywania informacji zawartych w jego systemie sterującym zarówno na postoju jak i podczas jazdy przez gniazdo diagnostyczne. Informacja o sposobie naprawy i identyfikacja części zamiennych będzie musiała być dostarczona przez producenta w elektronicznej formie.

Nius wydaje się na pierwszy rzut oka mało istotny, ale radzę się zastanowić ile dobrego na co dzień czyni prawodawstwo nakazujące producentom dzielenie się wiedzą i dostępem do pojazdu z warsztatami niezależnymi. Gdyby go nie było, z najdrobniejszą rzeczą trzeba byłoby jechać do ASO. Serwis mógłby zażądać dowolnej ceny, bo nie miałby konkurencji. I nie mówię tutaj o sprawach typu wymiana rozrządu czy hamulców (bo bez oprogramowania nie da się cofnąć tłoczków w zaciskach), ale o najdrobniejszych czynnościach eksploatacyjnych, włącznie z wymianą żarówki. Przepisy prokonsumenckie chronią nas każdego dnia, o czym mało kto pamięta, a kwestia OBD idealnie się w to wpisuje.

 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać