Ciekawostki

GM EV1 zarasta kurzem na parkingu w Atlancie. Nikt nie wie dlaczego

Ciekawostki 10.12.2019 564 interakcje
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 10.12.2019

GM EV1 zarasta kurzem na parkingu w Atlancie. Nikt nie wie dlaczego

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski10.12.2019
564 interakcje Dołącz do dyskusji

GM EV1 był samochodem genialnym. Tak genialnym, że samo General Motors przestraszyło się i postanowiło go zniszczyć. Ale niektóre egzemplarze uniknęły zgniatarki… tylko po to, by dziś gnić. 

Być może znacie film „Who killed the electric car”. Opowiada on o tym, jak zasypano program GM EV1, obejmujący pilotażowy leasing elektrycznego samochodu General Motors – dwudrzwiowego sedana o futurystycznym kształcie, przypominającego trochę „pojazd” rodziny Jetsonów. W trakcie trzyletniego programu EV1 (1996-1999) wyprodukowano 1117 sztuk tego pojazdu, który miał być w założeniu pierwszym samochodem elektrycznym, ale zarazem drugim samochodem w rodzinie (stąd musiały wystarczyć dwa miejsca). Niestety, GM samo przestraszyło się pozytywnego odbioru wśród klientów i władze korporacji podjęły decyzję o zakończeniu programu pilotażowego bez możliwości wykupu aut przez użytkowników. Wszystkie zostały im odebrane i zniszczone.

Wszystkie? Na szczęście nie

Oszczędzono ok. 60 sztuk EV1. W tym 40 jako obiekty muzealne do wystawiania na terytorium Stanów Zjednoczonych i 20 do wyeksportowania poza USA. We wszystkich jednak zdezaktywowano napęd elektryczny i zastrzeżono, że nie mogą nigdy powrócić na drogi. Ta dziwna decyzja GM stała się przyczynkiem do teorii spiskowej, według której tajemnicze lobby naftowe wywarło nacisk na kierownictwo General Motors, by nie pompować aut elektrycznych, bo oni na tym stracą. Najwyraźniej od 1996 r. lobby naftowe gwałtownie straciło na znaczeniu, patrząc na obecną ofensywę aut elektrycznych. W każdym razie trochę szkoda EV1.

gm ev1
fot. ja

Widziałem w życiu 3 sztuki EV1, wszystkie stały w muzeum.

Na przykład powyższy egzemplarz stoi sobie w The Henry Ford w Dearborn. Oprócz tego swoje EV1 ma archiwum General Motors, czasem znajdują się w prywatnych rękach (np. w kolekcji aut Francisa Forda Coppoli i Jaya Leno). Co najmniej dwie sztuki trafiły do Chin, gdzie poddawano je badaniom w ramach tzw. reverse engineering, czyli nauki budowy auta przez jego rozkładanie na kawałki. Jeden chiński egzemplarz trafił później do muzeum, drugi dekomponuje pod jakąś wiatą wraz z innymi niedziałającymi samochodami elektrycznymi, o czym pisano na CarNewsChina.com.

gm ev1
fot. CarNewsChina.com

Co jakiś czas wypływają kolejne sztuki od lat nieużywanych EV1. Na przykład w 2013 r. znany amerykański dziennikarz motoryzacyjny Mike Spinelli pisał na Jalopniku o zielonym GM EV1, który stał na uniwersytecie w Missouri i stanowił eksperymentalny pojazd, na którym studenci mogli testować różne genialne rozwiązania. Niestety, geniusz studentów doprowadził samochód do ruiny. Ciekawe co dzieje się z nim teraz.

gm ev1
fot. Jalopnik

Tymczasem wypłynął kolejny zrujnowany EV1

Stoi sobie w hali parkingowej w Atlancie i wygląda bardzo źle. Z pewnością nie był ruszany od lat. Z pewnością ma też zdemontowany lub zdezaktywowany inwerter, jak wszystkie EV1, które General Motors oszczędziło. Hala garażowa należy podobno do jakiejś instytucji edukacyjnej (są to przypuszczenia, bo znalazca nie zdradza lokalizacji). W każdym razie nic nie wskazuje na to, żeby tym samochodem ktoś się interesował albo miał zamiar go w najbliższym czasie uruchomić. Co jest o tyle dziwne, że jeśli zdarzają się transakcje kupna-sprzedaży dotyczące EV1, to opiewają na kwoty bliskie pół miliona dolarów. Tyle właśnie kolekcjonerzy z wysokiej półki są gotowi płacić za ten pojazd przypominający wymydlone mydło połączone z rybą głębinową.

gm ev1
Fot. Jacob Hoyle

Siedziałem nawet w EV1

Nie pozwolili pojeździć ani robić żadnych zdjęć, można było wsiąść-wysiąść i wynocha (cholerni dziennikarze, tylko kłopoty z nimi). Pamiętam tylko niesłychanie nisko schodzącą przednią szybę i gigantyczną dźwignię wyboru kierunku jazdy. Ponoć kalifornijscy klienci nie mogli się nachwalić tego samochodu, i to zarówno wczesnej wersji z zasięgiem 160 km, jak i późniejszej, która potrafiła przejechać nawet 220 km między ładowaniami. Niestety, było jeszcze za wcześnie i potrzebny był Elon Musk, który pomiesza szyki tradycyjnym producentom. Dziwne jednak, że ktoś pozwala tak cennemu historycznie pojazdowi jak EV1 zamieniać się w złom na pustawym parkingu.

gm ev1
fot. GM Wikiwand

 

 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać