Relacje

Pojechałem samochodem na Gibraltar. To proste, wystarczy przepuścić samolot

Relacje 25.02.2023 67 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 25.02.2023

Pojechałem samochodem na Gibraltar. To proste, wystarczy przepuścić samolot

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk25.02.2023
67 interakcji Dołącz do dyskusji

Jesteś na południu Hiszpanii i zapragnąłeś doświadczyć kontroli granicznej? A może masz ochotę oddać telefon i żarcie małpie? Jedź na Gibraltar, a ja wyjaśnię, jak dostać się tam samochodem.

Ma powierzchnię małego, polskiego miasteczka, ale spory o niego trwają od setek lat. Widać z niego Afrykę, ale tak naprawdę to fragment Wielkiej Brytanii, w którym wreszcie nie trzeba ciągle nosić ze sobą parasolki. Jego mieszkańcy w urzędach mówią po angielsku i chętnie podkreślają swoją brytyjskość, ale w domach i sklepach rozmawiają już po hiszpańsku. Zbudowany na wielkiej skale Gibraltar to jedno z najciekawszych miejsc Europy. Jak się tam dostać i jak to wszystko wygląda? Tak się składa, że już wiem, bo byłem tam wczoraj.

Dojazd na Gibraltar

Na Gibraltar oczywiście można dopłynąć promem z Afryki, ale szanse na to, że dotrzecie tam właśnie w ten sposób, są nieduże. Raczej wpadniecie tam przy okazji zwiedzania południa Hiszpanii. Warto, jeśli jesteście np. w Maladze (to półtorej godziny drogi – właśnie taką trasę pokonałem), Marbelli czy w Kadyksie.

Czy na Gibraltar w ogóle warto pakować się wozem? Ja wjechałem tam bez problemu, ale wiem, że w sezonie zdarzają się długie kolejki przy przejściu granicznym. Ratunkiem jest pozostawienie auta na którymś z parkingów po stronie hiszpańskiej, w mieście Linea de la Concepcion. Potem można dojść na koniec Europy pieszo, bo Gibraltar nie jest duży. Mając trochę czasu da się zwiedzić go na nogach. Ale na Autoblogu piszemy o samochodach, więc postarajmy się jednak wjechać.

Gibraltar – czy potrzeba paszportu?

gibraltar przejście graniczne

To ważne pytanie, bo mówimy przecież o terytorium zamorskim Wielkiej Brytanii. Wjeżdżając do miasta na skale opuszczamy Unię Europejską. Na wjeździe mamy normalny posterunek i celnicy sprawdzają nam dokumenty. Na szczęście nie wymagają paszportu, wystarczy dowód osobisty. Nie sprawdzili też dokumentów wozu (wjeżdżałem Toyotą Corollą po liftingu na… belgijskich, tymczasowych tablicach rejestracyjnych) i nie zaglądali do bagażnika, choć to ponoć czasem się zdarza. Celnicy przeprowadzają też test trzeźwości kierowcy. Każą mu trzykrotnie, szybko wymówić „Gibraltar”. Jeśli się przejęzyczy, z pewnością pił. PS Jedna z informacji zawartych w tym akapicie jest nieprawdziwa.

Sam wjazd do miasta jest ciekawy, bo tuż za granicą trzeba przejechać przez… pas startowy lotniska. Z powodu braku miejsca, nie dało się poprowadzić drogi gdzie indziej, a wykopanie tunelu (na Gibraltarze można jeździć przez sporo ciekawych i „surowych” w wystroju tuneli wydrążonych w skałach) w tym wypadku odpadało, bo nie pozwalała na to gleba. Gdy akurat przejeżdża tamtędy samolot (na lotnisko latają zarówno maszyny wojskowe, jak i cywilne, np. EasyJet z Londynu), zapalają się czerwone światła i zamykają szlabany. Lepiej nie przejeżdżać, choć skoro niektórzy lubią wjeżdżać na zamknięte przejazdy kolejowe, pewnie mogą wpaść na taki pomysł i tu.

Nic nie leci? To jedziemy.

Gibraltar – ruch lewostronny czy prawostronny?

To część Wielkiej Brytanii i na miejscu rzeczywiście to czuć. Napisy i znaki drogowe są po angielsku, spiker w lokalnym radiu też mówi w języku Szekspira, a w niektórych miejscach pachnie pastą Marmite. Ale Brytyjczycy nie zdecydowali się na utrudnianie sobie życia aż tak. Ruch jest prawostronny, jak w Hiszpanii.

gibraltar
Widać, że to kraina poddanych króla i to nie hiszpańskiego.

Gibraltar – parkowanie

Domyślam się, że w sezonie z miejscami do zostawienia samochodu może być słabo. W ogóle na Gibraltarze jest słabo z miejscem na cokolwiek, bo terenu nie przybywa, a budynków – owszem. Ja bez problemu zaparkowałem na parkingu pod punktem widokowym Europa Point (jest tam pomnik poświęcony Władysławowi Sikorskiemu i innym ofiarom katastrofy samolotu z 1943 r, no i widać Afrykę), ale latem zapewne trzeba uzbroić się w cierpliwość. Europa Point to dobre miejsce na samochodową wycieczkę. Od granicy należy jechać… cały czas prosto. Największą atrakcją turystyczną Gibraltaru jest The Rock, czyli skala, na szczycie której znajduje się punkt widokowy (uwaga na półdzikie małpy, podobno zabierają telefony i potrafią być agresywne) i knajpa. Najłatwiej wjechać tam kolejką linową. Słyszałem, że da się też samochodem, ale raczej nie prywatnym, tylko busem odpowiedniej firmy, ewentualnie innym wozem, ale ze specjalnym pozwoleniem. Turystom wjazd wzbroniony.

Jeśli chodzi o parkowanie – miejsca z żółtymi linami to parking dozwolony okresowo. Te z niebieskimi są płatne (trzeba zapłacić w parkomacie i zostawić kwitek za szybą), a te z białymi darmowe.

Dwie Corolle po liftingu, w tle Afryka. Kiedyś tam skończą.
Tu powinno się odbywać GP Formuły 1.

Jakie samochody jeżdżą po Gibraltarze?

Mogłoby się wydawać, że odpowiedź na to pytanie brzmi „takie same jak w Hiszpanii”, ale to nie do końca prawda. Z jednej strony, to nie jest idealne miejsce na posiadanie samochodu (mało miejsca, ciasno, niespecjalnie jest gdzie jeździć), ale z drugiej, okoliczne drogi są przyjemne, a pogoda piękna. Widziałem kilka drogich kabrioletów i z miejsca zacząłem zazdrościć ich właścicielom. Zdarzają się też terenówki i to podniesione. Offroadu brak.

gibraltar

Z ciekawostek: bardzo popularne są Suzuki APV, czyli JDM-owo wyglądający samochód użytkowy. Jest znany także pod świetnie kojarzoną nazwą Carry i zwykle widać jego starszą generację, z lat 2004-2007. Powstaje w Indonezji, ma nieco ponad 4,1 metra długości i zwykle silnik benzynowy 1.5 pod maską. Na Gibraltarze spotkałem ich mnóstwo w różnych wariantach (blaszak, bus, plandeka, pordzewiały jak diabli), a po hiszpańskiej stronie ani jednego. To prawdziwy raj… nie tylko podatkowy, ale i taki dla miłośników japońskiego, dostawczego żelaza.

Interesującym widokiem było też BMW E38 na lokalnych tablicach, ale z kierownicą z prawej strony. Miało zmieniony wydech i było pokryte warstwą nalotu, który sugerował, że ten wóz dawno nie kręcił kołami. Swoją drogą, auto na rejestracjach z Gibraltaru w innych miejscach Europy to gratka dla miłośników wyłapywania nietypowych tablic.

Zauważyłem też pewną nadreprezentację Jaguarów i Range Roverów, co wskazywałoby na to, że mieszkańcy pielęgnują w sobie brytyjskość. Ale w łazience kran był tylko jeden, a nie osobny na ciepłą i zimną wodę.

Czy warto jechać do Gibraltaru?

Nie wszędzie jest ładnie.

Warto. Nie jest to też tak trudne, jak mogłoby się wydawać, bo nie trzeba brać paszportu ani przekładać w aucie kierownicy. Uwaga na wąskie tunele. No i nie dajcie się małpom.

Czytaj również:

Bel-Grat, czyli Srpski Miks bez żadnego Yugo Koral

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać