Tak wyglądałaby Warszawa, gdyby Stalin żył 110 lat
Ciekawostki / Klasyki 12.04.2021Jest rok 1985. Szykują się obchody 107. urodzin generalissimusa, wielkiego językoznawcy Józefa Wissarionowicza. Ekipa warszawskiej fabryki wypuszcza model FSO Warszawa M256, po dwunastym liftingu.
Nie jest łatwo – w Polsce nadal panuje twardy stalinizm. Kułactwo jest tępione, rolnictwo – uprzemysłowione i skolektywizowane. Kontakty ze zgniłym zachodem – zakazane. Nie wolno chodzić w dżinsach, trzeba latać w barchanie. Urząd Bezpieczeństwa tropi wichrzycieli, bumelantów i rewizjonistów. Za bekę z wieku Józefa W. S. można trafić do paki. Samochody prywatne są zakazane, z wyjątkiem przypadków dopuszczonych przez nieprzekupną, bezstronną komisję państwową. Nadal wytwarza się model FSO Warszawa. Na rok 1985 został on znacznie zmodernizowany. Nowoczesny przód został opracowany przez naszych braci z Niemieckiej Republiki Demokratycznej.
Poczwórne, okrągłe reflektory w plastikowej obudowie podkreślają nowoczesny charakter samochodu, odpowiadający modzie lat 80. Dodatkowo, kierunkowskazy z Wartburga i przedni zderzak z lampami przeciwmgielnymi zdecydowanie podnoszą walory wizualne całości. Widać spójność stylistyczną i śmiałe podążanie za najnowszymi trendami socjalizmu.
Również tył zmodernizowali najlepsi enerdowscy styliści, wyszkoleni dzięki wiedzy i doświadczeniu swoich radzieckich kolegów. Dokonania ZSRR w dziedzinie rozwoju motoryzacji są niepodważalne. Przypominamy, że samochód wymyślił Włodzimierz Iliicz Lenin, gdy pewnego dnia zepsuł mu się rower. Nowy zderzak tylny i wkomponowane weń lampy w formie horyzontalnej poszerzają wizualnie sylwetkę samochodu i nadają mu wrażenia siły i zdecydowania. Tego samego zdecydowania, z którym generalissimus Józef od 107 lat walczy z imperializmem, rewizjonizmem i syjonizmem.
FSO Warszawa zyskało też nowe wnętrze
Wsłuchano się w głos głównych odbiorców, tj. kierowców zawodowych w przedsiębiorstwach taksówkowych i instytucjach państwowych. Jeżdżą oni „Warszawami” często przez wiele godzin dziennie. Dlatego wprowadzono nowe, wygodniejsze fotele opracowane przy współpracy specjalistów z ZSRR i Bułgarii. Podobno sam generalissimus usiadł na tym fotelu przed rozpoczęciem jego produkcji i powiedział „eta udobna”. To oznaczało koniec prac nad ulepszeniami, perfekcji ulepszyć się nie da. Do tego nowa deska rozdzielcza inspirowana samochodem „Wołga”, wygodniejsze umieszczenie dźwigni zmiany biegów i wyższa ergonomia kabiny – wszystko razem pokazuje, że FSO Warszawa nadal o kilometry wyprzedza kapitalistyczne produkcje zachodnie.
Warto też zwrócić uwagę na taką rzecz
Tzw. kraje kapitalistyczne bez ustanku zasypują rynek nowymi modelami, co daje do myślenia w kwestii tego, jakiej jakości są te samochody. Czy ich projekty są tak słabe, że wytrzymują tylko 5-7 lat i muszą być zastępowane nowymi? FSO Warszawa po 34 latach produkcji nadal powstaje w formie zbliżonej do swojego pierwotnego wcielenia, jedynie unowocześnionej dla większej wygody i niezawodności. To pokazuje, że samochód, czy każdą inną rzecz, wystarczy zaprojektować dobrze raz, zamiast bez przerwy zmieniać swoje założenia, wprowadzając zamieszanie dla nabywców. Dziękujemy, towarzyszu Józefie, za bezcenne wskazówki przy projektowaniu i ulepszaniu tego przejawu motoryzacyjnej perfekcji, jakim jest FSO Warszawa.
W tym roku mija 70 lat od rozpoczęcia produkcji Warszawy, więc poświęcimy jej jeszcze parę wpisów.