Samochody używane

To był ostatni Ford Thunderbird. Fani modelu nim gardzą. Mnie się podoba

Samochody używane 13.07.2018 246 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 13.07.2018

To był ostatni Ford Thunderbird. Fani modelu nim gardzą. Mnie się podoba

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski13.07.2018
246 interakcji Dołącz do dyskusji

Jest takie angielskie wyrażenie „guilty pleasures” i oznacza w wolnym tłumaczeniu „wstydliwe przyjemności”. Mnie, na ten przykład, podoba się muzyka eurodance i Ford Thunderbird XI generacji. Widzę w nim coś ponadczasowo niemodnego.

Trafiłem niedawno na to ogłoszenie  i coś mnie w nim urzekło. Już bardzo dawno nie widziałem na ulicy ostatniej generacji Forda Thunderbirda. To chyba najbardziej „porażkowy” samochód, z czasów kiedy modna była stylizacja retro. Pamiętacie jeszcze te czasy i to szaleństwo na wygląd w starym stylu? Volkswagen New Beetle, Mini R50, Chrysler PT Cruiser, Mustang z 2005 r., Plymouth Prowler i nieco spóźniony z debiutem Fiat 500 –wszystkie te auta reprezentują modę, która trochę przeminęła. Coraz trudniej znaleźć jakieś nowe samochody, które nawiązywałyby do klasyki. Chyba, że mowa o nowym Suzuki Jimny.

Ford Thunderbird ostatniej, jedenastej generacji był o tyle niecodziennym pojazdem, że stanowił drugi kabriolet w gamie Forda. Dziś poza nielicznymi wyjątkami w postaci BMW i Mercedesa, prawie nikt nie oferuje już więcej niż jednego kabrioletu w swojej palecie modeli. Trzeba przecież zrobić miejsce dla SUV-ów. Z początku Thunderbirda chwalono za ciekawą stylizację, potem jednak coraz częściej pojawiały się głosy, że samochód jest wykonany słabo, że ma nudne wnętrze, że układ jezdny nie jest w niczym lepszy niż ten z Lincolna LS, na którym Thunderbird bazuje – a w końcu auto „marketowano” jako bardziej sportowe. Narzekano też na dziwaczny silnik: 3.9 V8 AJ skonstruowany przez Jaguara (podobny do 4.2 z modelu XJ8), ale zmniejszony przez Forda i produkowany w fordowskiej fabryce. Powodzenia z zakupem tanich części w lokalnej hurtowni albo e-sklepie.

Ford Thunderbird

Kolor lat 50.

Trudno też powiedzieć coś obiektywnie pozytywnego o wnętrzu. Początek pierwszej dekady obecnego wieku nie obfitował w ładne deski rozdzielcze, zwłaszcza w samochodach amerykańskich. Producenci zza oceanu dalej siedzieli głęboko w latach 90. i robili ogromne, plastikowe obudowy ze słabo wykonanymi detalami w postaci pokrętełek, przycisków i ekraników wyglądających jak z polskiego kalkulatora „Bolek”. Za to przynajmniej jeśli chodzi o gamę kolorów Ford się popisał, lakierując Thunderbirda w takie barwy, jakie były dostępne w kultowej generacji z lat 50. – błękit widoczny na zdjęciach nazywał się Desert Sky (pustynne niebo). Kiedy przeglądałem amerykańskie strony i fora o Thunderbirdzie, znalazłem jeszcze inną nazwę: jajo rudzika (robin’s egg). Rzeczywiście podobny.

Zresztą lektura forum nie pozostawia wątpliwości – nie jest to najbardziej niezawodny samochód na świecie. Narzekają tam a to na elektrykę, a to na układ zapłonowy, a to na wycieki. Podobno cewki zapłonowe to najlepiej wozić przy sobie.

Ford Thunderbird

Słowem – niby wszystko źle. A i tak to auto w jakiś sposób mnie przekonuje

Późne lata 70. i prawie całe 80. określa się w amerykańskiej motoryzacji mianem „malaise”, czyli „choroba, złe samopoczucie”. Był to czas, kiedy amerykańscy producenci po ciosach w postaci dwóch kryzysów paliwowych próbowali nieudolnie przestawić się na produkcję małych aut, przegrywając konkurencję z Japończykami i Europejczykami. Oczywiście Thunderbird z 2002 r. już nie łapie się jako „malaise”, ale ma ten urok samochodu lekko przestarzałego i niemodnego. Bardzo lubię takie właśnie pojazdy. Thunderbirda stylizowano na retro, ale nawet bez tej stylizacji w 2002 r. nikt nie pomyliłby go z niczym nowoczesnym. Jego wygląd zewnętrzny jest znakomity i nigdy nie zestarzeje się bardziej, niż już się zestarzał, a zwracać uwagę będzie zawsze. W końcu o to chodzi w kabriolecie: kupujesz go trochę dla innych. A że bardziej niż sportowe wrażenia cenię sobie leniwe bulgotanie V-ósemki, to taki Thunderbird zdecydowanie by mi pasował.

Tylko nie wiem, czy 91 000 zł za auto zrobione w prawie 70 000 sztuk to uzasadniona cena. Ale może napiszę do sprzedającego i pozwoli obejrzeć auto z bliska.

Ford Thunderbird

zdjęcia pobrane z ogłoszenia w ramach dopuszczalnego prawa cytatu w celu analizy lub polemiki. Prawa autorskie należą do ich wykonawcy

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać