Wiadomości

Od premiery Forda Mustanga Mach-E minął już ponad rok. I ciągle nie wiemy, ile będzie kosztował

Wiadomości 24.11.2020 25 interakcji

Od premiery Forda Mustanga Mach-E minął już ponad rok. I ciągle nie wiemy, ile będzie kosztował

Piotr Barycki
Piotr Barycki24.11.2020
25 interakcji Dołącz do dyskusji

Taka mała rocznica – rok temu (z kawałkiem) europejskie biuro prasowe zaprezentowało Mustanga Mach-E. Potem pokazało jeszcze conajmniej dwa warianty tego auta. Potem podano ceny dla większości krajów Europy. Poza Polską. 

Ciekawostka: kiedy jakiś nowy model wchodzi na rynek, przeważnie to moim zadaniem w redakcji jest zapisanie się do wszystkich list mailingowych producenta i regularne sprawdzanie podstron z cennikami, żeby potem móc radośnie ogłosić wam, że sprawdziliśmy już ceny modelu XXX i są dobre (ups, nie ten serwis) i trzeba za niego zapłacić tyle i tyle. Czasem to nawet popłaca i mamy newsa jako pierwsi, za czym idą kliki i miliony złotych z tych kliknięć nasza osobista satysfakcja, która jak wiadomo, jest warta więcej niż pieniądze.

Tak samo było w przypadku Forda Mustanga Mach-E

Ford Mustang Mach-E

Pierwsze premierowe informacje na jego temat pojawiły się w europejskim biurze prasowym w okolicach 14 listopada 2019 r., chociaż za faktyczną premierę można traktować materiały z 18 dnia tego samego miesiąca i roku. Rok i pięć dni temu.

Ponad pół roku później zaprezentowano potwornie mocnego Mustanga Mach-E 1400 – wprawdzie w wersji jedno-prototypowej, ale to zawsze coś. W wrześniu 2020 r. – i tu zaczynam się trochę gubić – pokazano z kolei europejskiego Mustanga Mach-E GT. Czyli mocniejszą i naprawdę szybką (3,7 s do setki – rekordowy wynik w tym segmencie) wersję auta, którego… w żadnej wersji nie ma jeszcze w Polsce czy w Europie. Zresztą, o ile się nie mylę, na polskiej stronie dalej brak Mach-E w tej wersji – jest odmiana bazowa, odmiana AWD i First Edition.

Żadna jeszcze nie ma nawet przybliżonej ceny

Przyznaję się – przez jakiś czas zaczynałem poranną prasówkę od sprawdzenia, czy może już są ceny Mustanga Mach-E w złotówkach, bo te zagraniczne (o nich za chwilę) zapowiadają się całkiem ciekawie. Pewnie nawet byłem na stronie Forda częściej, niż robił to w ostatnim czasie Piotrek Szary. I co? I nic. Po roku od prezentacji – jakby nie było – ciekawego modelu, nawet najbardziej zainteresowani nie wiedzą, ile trzeba będzie za niego zapłacić.

Przy czym dotyczy to głównie polskiego rynku. W Niemczech można już auto konfigurować i jest komplet cen. We Francji przycisk Configurez jest jak najbardziej funkcjonalny. Portugalia? Configurador! Wielka Brytania? Configure! Włochy? Configura! Holandia? Samstellen! Belgia? Configurez votre vehicule! Norwegia? Bestill N-A-z-kółkiem-na-górze (to się czyta jak „o” – red. prow.). I tak dalej, i tak dalej. U naszych najbliższych sąsiadów z Zachodu elektryczny Ford kosztuje w przeliczeniu minimum 210 tys. zł. W Norwegii – 177 240 zł, ale tam nie płaci się żadnych podatków przy zakupie „elbila”.

Z europejskich witryn Forda, które odwiedziłem, Mustanga Mach-E nie można było konfigurować na polskiej, węgierskiej (to się dobraliśmy) i z jakiegoś powodu austriackiej stronie.

No to chyba daleko nam będzie do tego miliona elektrycznych samochodów na polskich drogach

Tak, wiem, Mustang Mach-E trafi do Polski (przynajmniej według strony internetowej Forda) gdzieś w okolicach 2021 r. Tak, na dobrą sprawę nie jest (chyba) jeszcze nigdzie faktycznie sprzedawany, chociaż trochę nie łapię strategii, gdzie pomiędzy premierą a faktycznym wejściem auta do sprzedaży jest tyle czasu, że można wręcz o tej pierwszej premierze zapomnieć.

Patrząc jednak na to, że Ford nawet przy okazji swojego sztandarowego elektrycznego modelu nie bardzo kwapi się z tym, żeby chociaż wycenić go w naszym kraju – chyba na jakiejś korporacyjnej, globalnej mapce elektryfikacji nie jesteśmy zbyt wysoko. O ile w ogóle na niej jesteśmy.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać